"W jego rodzinie po polsku niektórzy mówili słabo"
Paweł Piskorski zwraca uwagę, że Tusk najpewniej będzie w PO wieczny tak, jak w PiS od 2007 r. jest Jarosław Kaczyński, gdyż nie wyrobił sobie "alternatywnego życia". "Nie jest tym pisanie książek, trudno też sobie wyobrazić Donalda, że w przyszłości będzie jeździł po świecie jak Lech Wałęsa. Po pierwsze, nie ta pozycja, co Wałęsa, po drugie, to nie jest żywioł Tuska. Najbardziej prawdopodobny wariant jest taki, że po zawaleniu się popularności Platformy Tusk będzie w PO tak, jak w PiS od 2007 r. jest Jarosław Kaczyński. Ale nawet jeśli Tusk będzie 'wieczny i nieśmiertelny' w Platformie, to już nie będzie postacią dominującą polską politykę" - uważa Piskorski.
W innym miejscu ujawnia też, jak Tusk przeżył "dziadka z Wehrmachtu"", który pogrzebał jego szanse w wyborach prezydenckich w 2005 r. "Był ostro wkurzony, że to zostało wyciągnięte w ogniu kampanii. Ale tylko dlatego. Osobiście to nie był dla niego problem. U niego w rodzinie, o czym wielokrotnie mi mówił, były takie czasy, że po polsku niektórzy mówili słabo. Powtarzał: 'Takie są losy Kaszubów'". Piskorski dopytywany o to, czy Tusk wcześniej wiedział, że dziadek służył w Wehrmachcie, Piskorski odpowiada: "Nie wiem. Ale on się takich spraw nie wstydził, żeby musiał emocjonalnie od tego uciekać. Takie były polskie losy w trakcie wojny. I w tym kontekście to było bez porównania mniej kompromitujące niż na przykład 'dziadek z UB'".