"Macierewicz dopuścił się zdrady stanu"
Jaki był sądowy finał tej sprawy? "Pozwałem ministra obrony narodowej i zażądałem przeprosin. Proces trwał dwa lata. W imieniu ministra występowała Prokuratoria Generalna, która przegrała w pierwszej instancji i w apelacji. Sądy nakazały mnie przeprosić i podyktowały formułę przeprosin, które ukazały się w 2013 r. w 'Rzeczpospolitej'. Z mojego punktu widzenia sprawa została zakończona. Sąd stwierdził, że wszelkie sugestie w Raporcie - jakobym był hochsztaplerem, złodziejem, naciągaczem - są niezgodne z prawdą. Z tego wyroku wynika, że autorzy Raportu, z Antonim Macierewiczem na czele, kłamali, konfabulowali i wprowadzali odbiorców w błąd. Według mnie Macierewicz, ujawniając szczegóły operacji specjalnej w Afganistanie, mógł wziąć udział w obcym wywiadzie" - stwierdza Makowski.
W jaki sposób było to możliwe? "Zgodnie z definicją artykułu 130 par. 2 kodeksu karnego w obcym wywiadzie bierze udział ten, kto ujawnia informacje mogące szkodzić Rzeczpospolitej. Aby wziąć udział w obcym wywiadzie, nie trzeba mieć żadnego związku organizacyjnego czy konspiracyjnego z obcą służbą. Ujawniając informacje o tajnych działaniach w Afganistanie, ujawniając całemu światu informacje o tym, że byłem współpracownikiem wywiadu Macierewicz de facto przekazał je wywiadowi Al-Kaidy i innym służbom zagranicznym. Takie działanie ma swoją potoczną nazwę - zdrada stanu. Tak to określił profesor Andrzej Rzepliński tuż po publikacji Raportu w 2007 r., a ponieważ doszedł w 2010 r. do stanowiska prezesa Trybunału Konstytucyjnego, to należy zakładać, że wie, co mówi".