Lekarstwa to zło, nigdy nie były dostępne
Gdy dzieci na farmie chorowały, istniała jedna żelazna zasada - nigdy nie stosowano leków przeciwbólowych ani obniżających gorączkę. Lekarstwa uznawano za zło i nie były dostępne. Antybiotyki akceptowano, lecz by je dostać, trzeba było się udać do prawdziwego lekarza, co stanowiło rzadkość. "Czasem byłam obłożnie chora, miałam wysoką gorączkę (39 stopni Celsjusza), niemal traciłam przytomność i wymiotowałam, a wtedy zalecano mi jedynie, bym dużo piła i odpoczywała" - opisuje Miscavige Hill.
Dla dorosłych zakazany był alkohol. Scjentolodzy właściwie nigdy nie pili alkoholu, nie licząc piwa podczas tradycyjnego przyjęcia z okazji Świąt Bożego Narodzenia - Beer & Cheese Party. Alkohol bowiem negatywnie oddziałuje na umysł, z czym później trzeba się zmagać przy użyciu metod scjentologii. Ponadto po spożyciu alkoholu przez przynajmniej dwadzieścia cztery godziny nie można było uczestniczyć w edukacji scjentologicznej, nic więc dziwnego, że jego picie nie było dobrze widziane.
Na zdjęciu: The Osceola religious retreat, hotel w Clearwater.