Tajemnice sekty scjentologów
Wstrząsająca opowieść z samego serca sekty...
Przeszła piekło! Wszystko przez zakazany seks
"Ofiarowana" to szokujące wspomnienia Jenny Miscavige Hill (ur. 1984), bratanicy przywódcy Kościoła scjentologicznego. W książce opowiada o swoim życiu w samym sercu sekty i o odejściu z Kościoła. Ujawnia kontrowersyjne fakty dotyczące najwyższych rangą członków tej organizacji, do której należy wielu celebrytów, między innymi Tom Cruise, Will Smith, John Travolta, Kirstie Alley i wielu innych. Poznaj wstydliwe tajemnice sekty scjentologów!
Rodzice Jenny Miscavige Hill należeli do Sea Organization, elitarnej jednostki Kościoła scjentologicznego, składającej się z najbardziej oddanych członków Kościoła. Kiedy dziewczynka miała sześć lat, umieścili ją na Ranczu, czyli scjentologicznej szkole z internatem, by móc poświęcić cały swój czas misji Kościoła. Dziecko widywali tylko przez kilka godzin podczas weekendów. Dziewczynka mieszkała tam wraz z około 80 innych dzieci, a jedna łazienka przypadała na 16 dziewczyn.
(js)
"Byłam manipulowana, wyprali mi mózg"
Autorka opisuje jak poddawano ją manipulacji i praniu mózgu, jak od najwcześniejszego dzieciństwa wpajano jej, że nie należy niczego kwestionować ani samodzielnie myśleć, że trzeba akceptować wszystko bez cienia wątpliwości. "Byliśmy na tyle młodzi, by chłonąć wszystko, czego się dowiadywaliśmy, i na tyle naiwni, by nie rozumieć problematyczności wiary we wszystko, czego nas uczą" - pisze. Jeśli wśród starszych dzieci znajdowały się takie, które podejmowały ryzyko i stawiały opór przełożonym, robiąc coś po swojemu, były zmuszane do zmiany postępowania. Dopiero jako mężatce Miscavige Hill udało się z mężem wyłamać z szeregów sekty i wypowiedzieć scjentologom wojnę.
Twórcą scjentologii był L. Ron Hubbard, który przez 15 lat był płodnym pisarzem science fiction, zanim w 1950 r. opublikował swoją pierwszą poważną pracę: "Dianetyka. Współczesna nauka o zdrowiu umysłowym". Dianetyka była rodzajem alternatywnej psychoterapii, programem samopomocowym; stojąca za nim filozofia głosi, że ludzie muszą eliminować chwile cierpienia, które stanowią przeszkody w ich indywidualnym rozwoju. To właśnie owe chwile sprawiają, że nie idziemy naprzód, wpływają też niekorzystnie na nasze zdrowie i obniżają jakość naszego życia. Jednakże dzięki temu, że je nazwiemy i pokonamy, jesteśmy w stanie przezwyciężyć właściwie wszystko, co sprawia nam ból.
Na zdjęciu: miasto scjentologów Clearwater na Florydzie (dorastała w nim Jenna Miscavige), gdzie mieszka blisko 10 tys. wiernych. Scjentolodzy posiadają własne przedsiębiorstwa, szkoły i świątynie, w wielkim stopniu odizolowane od reszty społeczeństwa.
Scjentologia miała chronić przed chorobami psychicznymi
"Dianetyka" została sprzedana w milionach egzemplarzy wkrótce po opublikowaniu. Pomimo głosów krytycznych dzieło stało się taką sensacją, że LRH otworzył w całych Stanach Zjednoczonych ośrodki zajmujące się dianetyką, aby jej adepci mogli odbywać indywidualne treningi z mającymi stosowne kwalifikacje osobami, które LRH nazywał audytorami. Na sesjach z audytorem uczeń, czyli preclear, był naprowadzany na chwile cierpienia, jakich zaznał w życiu. L. Ron Hubbard wierzył, że wydarzenia przysparzające owego cierpienia tworzą łańcuchy, których ogniwa dzięki pomocy audytorów mogą kolejno znikać. Dianetyka to ciągły proces szukania takich łańcuchów i śledzenia ich wszystkich do najwcześniejszego incydentu. Tylko w ten sposób mogą one zniknąć, sprawiając, że preclear staje się bliższy stanowi oczyszczenia (clear). Jeśli osiągniesz stan oczyszczenia, będący celem dianetyki, nie zapadasz już na choroby psychosomatyczne, neurozy ani psychozy. Doświadczasz także znacznego wzrostu IQ i doskonale pamiętasz przeszłość.
Jesteś uwolniony od tego, co LRH nazywał umysłem reaktywnym.
Do 1952 r. L. Ron Hubbard odszedł od myślenia o dianetyce wyłącznie jako o zestawie reguł umożliwiających udzielenie sobie pomocy i ten świecki system przekształcił się w kierunku religijnym. Wprowadził pojęcie thetana, nieśmiertelnej istoty, która żyje miliony lat i zapomina swoje przeszłe wcielenia. Thetan ożywia ludzkie ciało, które jest w gruncie rzeczy kawałkiem mięsa, naczyniem dla niego. Nieśmiertelny duch przeżywa jedno życie po drugim, a kiedy umiera ciało, które akurat stanowi dla niego naczynie, thetan wybiera kolejne i zaczyna od nowa.
Na zdjęciu: Clearwater na Florydzie. Wiele budynków należy tu do Kościoła scjentologicznego, wciąż nabywane są nowe. Hotel Fort Harrison jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych wizytówek Clearwater - biały, zbudowany w stylu Mediterranean Revival.
"Istota, którą znaliśmy jako L. Ron Hubbard, nadal istnieje"
Proponując swym wyznawcom czynnik duchowy, LRH wykonał pierwszy krok, by uczynić ze scjentologii religię, co wiązało się z wieloma korzyściami. Oto bowiem opinie, wedle których dianetyka to pseudonauka, co zarzucano dziełu Hubbarda, straciły na znaczeniu. Jeśli dianetyka jest częścią praktyki religijnej, nie musi być naukowo udowodniona. Istniały również motywy finansowe oraz związane z tym ulgi podatkowe, czyniące pomysł formuły religijnej jeszcze bardziej atrakcyjnym. Być może jednak najważniejszym motywem było to, że w przeciwieństwie do dianetyki, w obliczu której ludzie po prostu mogli osiągnąć stan oczyszczenia, ulepszyć samych siebie i nigdy już nie wrócić na kolejną sesję audytowania - scjentologia zawierająca nieśmiertelny pierwiastek duchowy oraz motyw wędrówki do poprzednich wcieleń została obmyślona w taki sposób, by ludzie nieustannie do niej wracali.
L. Ron Hubbard zmarł 24 stycznia 1986 r. w wieku 72 lat. Stwierdzono wówczas, że postanowił "porzucić" swą cielesną powłokę, gdyż "przestała być użyteczna i stała się przeszkodą w pracy, która go teraz czeka, a w której nie może podlegać żadnym ograniczeniom". "Istota, którą znaliśmy jako L. Ron Hubbard, nadal istnieje" - oznajmiono wyznawcom Kościoła.
Na zdjęciu: The Oak Cove, 13 piętrowy hotel należący do scjentologów w Clearwater na Florydzie.
"Mieliśmy odciski i pęcherze. Traciliśmy czucie w dłoniach"
Sześciolatka została kadetem na Ranczu, które było zorganizowane niczym obóz wojskowy - ze swymi wyczerpującymi ćwiczeniami, niekończącymi się musztrami, drobiazgowymi inspekcjami i żmudną pracą fizyczną, której nie powinno wykonywać żadne dziecko. "Od chwili gdy rano wstawaliśmy z posłań, do chwili gdy kładliśmy się spać, mieliśmy bardzo niewiele chwil wytchnienia. Cały nasz czas był wypełniony co do minuty ćwiczeniami, wykonywaniem obowiązków, pełnieniem przydzielonych nam funkcji oraz nauką" - pisze autorka "Ofiarowanej". To, że jej stryj był przywódcą scjentologów, w żaden sposób nie sprawiało, że traktowano ją lepiej niż innych.
"Mieliśmy odciski i pęcherze. Mieliśmy zacięcia i siniaki. Traciliśmy czucie w dłoniach, kiedy zanurzaliśmy je w strumieniu, by wydobywać stamtąd kamienie. Gdy wyrywaliśmy chwasty ze spękanej od upału ziemi, dłonie piekły nas od tarcia nimi o glebę i od poparzeń pokrzywami. Warunki naszej pracy byłyby trudne do zniesienia dla dorosłego człowieka, mimo to każda nasza skarga, każdy sprzeciw, każda próba protestu natychmiast spotykały się z działaniami dyscyplinarnymi" - opisuje panujący na Ranczu rygor.
"Skradziono mi dzieciństwo"
Mniej więcej w tym czasie zaczęto ją na serio indoktrynować, została radykalnie odcięta od świata zewnętrznego. "Byliśmy całkowicie odizolowani od ludzi niebędących scjentologami. Wpojono nam przekonanie, że świat zewnętrzny jest wypełniony ignorantami, których nazywaliśmy WOGS - skrót od 'uporządkowanych ludzi o dobrym samopoczuciu' ('Well and Orderly Gentelmen'). Wedle naszego rozeznania WOGS byli całkowicie nieoświeceni - naszym zadaniem było ich 'oczyścić', gdy już odbędziemy stosowny trening w zakresie audytowania i nauk scjentologii. WOGS należało unikać, bo nasz styl życia wzbudza w nich strach, więc musimy być ostrożni i w rozmowach z nimi posługiwać się kategoriami, które są w stanie zrozumieć" - czytamy.
Stwierdza, że w efekcie panującego rygoru na Ranczu nie było dzieci - byli tam tylko mali dorośli. "Podczas szczególnych uroczystości ubierano nas w urocze stroje i paradowaliśmy przed rodzicami oraz członkami załogi, by mieli wrażenie, że scjentologia stwarza warunki do normalnego i radosnego dzieciństwa, podczas gdy w rzeczywistości wszystkim nam je skradziono" - stwierdza kategorycznie.
Na zdjęciu: Kościół scjentologiczny w południowym Los Angeles.
"To zszargało mi nerwy, robiłam wszystko, by tego uniknąć"
Poranki kadetów wypełniała praca fizyczna, zaś popołudnia upływały na nauce. Dzieci uczyły się normalnych przedmiotów, takich jak matematyka czy historia, jednak robiły to samodzielnie, korzystając z wyznaczonych podręczników i ćwiczeń - nie zaś podczas lekcji prowadzonych przez nauczyciela. W okresie odbywania kursu superwizor codziennie robił dzieciom test przyrządem wymyślonym przez LRH o technicznej nazwie elektropsychometr, który wszyscy nazywali E-metr (na zdjęciu).
Testowana osoba trzymała w obu dłoniach po puszce. Następnie za pośrednictwem E-metru poddawano testowanego działaniu prądu elektrycznego o niewielkim natężeniu, jednocześnie zadając mu pytania. E-metr ma wskaźnik wychylający się na podziałce. Po kilku pytaniach wskaźnik zaczynał drgać; owe wychylenia interpretowane były przez osobę obsługującą przyrząd. Dzięki uważnej obserwacji wskaźnika obsługujący E-metr mógł rzekomo stwierdzić, czy testowany mówi prawdę. "Testy przy użyciu E-metru dosłownie zszargały mi nerwy i robiłam, co w mojej mocy, aby ich uniknąć" - wyznaje we wspomnieniach bratanica przywódcy sekty scjentologów.
Lekarstwa to zło, nigdy nie były dostępne
Gdy dzieci na farmie chorowały, istniała jedna żelazna zasada - nigdy nie stosowano leków przeciwbólowych ani obniżających gorączkę. Lekarstwa uznawano za zło i nie były dostępne. Antybiotyki akceptowano, lecz by je dostać, trzeba było się udać do prawdziwego lekarza, co stanowiło rzadkość. "Czasem byłam obłożnie chora, miałam wysoką gorączkę (39 stopni Celsjusza), niemal traciłam przytomność i wymiotowałam, a wtedy zalecano mi jedynie, bym dużo piła i odpoczywała" - opisuje Miscavige Hill.
Dla dorosłych zakazany był alkohol. Scjentolodzy właściwie nigdy nie pili alkoholu, nie licząc piwa podczas tradycyjnego przyjęcia z okazji Świąt Bożego Narodzenia - Beer & Cheese Party. Alkohol bowiem negatywnie oddziałuje na umysł, z czym później trzeba się zmagać przy użyciu metod scjentologii. Ponadto po spożyciu alkoholu przez przynajmniej dwadzieścia cztery godziny nie można było uczestniczyć w edukacji scjentologicznej, nic więc dziwnego, że jego picie nie było dobrze widziane.
Na zdjęciu: The Osceola religious retreat, hotel w Clearwater.
Członkowie sekty wysokiego szczebla nie mogą mieć dzieci
Sceptyczne nastawienie i nieprzepisowe zachowania rugowano przy użyciu gróźb, kar i za pomocą upokorzeń na oczach grupy. "Ilekroć ktoś się spóźnił, nie zaliczył inspekcji lub zachował się w sposób, który uznano za nieetyczny, dostawał karteczkę z uwagą. Praktycznie rzecz ujmując, żadna z owych uwag nie brała się stąd, że jakiś dorosły zaobserwował czyjeś naganne zachowanie. Pisały je inne dzieci z twojej grupy. Wzajemny dozór w obrębie grupy sprawiał, że trudno było komukolwiek zaufać" - czytamy.
Autorka ujawnia, że członkom sekty wysokiego szczebla zabrania się posiadania potomstwa - jeśli kobieta będąca członkinią Sea Org zaszła w ciążę, para musiała opuścić organizację, udając się do jakiejś misji poza Sea Org, co stanowiło formę degradacji. Uważano, że dzieci odciągają one uwagę rodziców od sprawy Kościoła, powodując, że są oni mniej produktywni i emocjonalnie zaangażowani w coś innego niż Kościół. "Mając cztery lata, nie wiedziałam, jak radzić sobie z myślą, że mama i tata już z nami nie mieszkają" - opisuje swoje rozterki autorka.
Jenna Miscavige Hill opisuje, jak zaangażowanie w sprawy sekty sprawiały, że jej ojciec i matka większość czasu spędzali oddzielnie, co niemal doprowadziło do rozpadu ich małżeństwa - matka Hill wdała się w romans, czyli dopuściła się wykroczenia przeciwko 2D, za co spotkały ją sankcje ze strony organizacji (2D to skrót od drugiej dynamiki. Wykroczenie przeciw 2D oznacza wszelkie relacje nieograniczające się do całowania). Ostatecznie w 2000 r., gdy Hill miała 16 lat, oboje opuścili Kościół scjentologiczny. Dziewczyna została rozłączona z rodziną, jej listy do bliskich były przechwytywane, przez rok nie wolno jej było nawet porozmawiać z nimi przez telefon.
Na zdjęciu: Kościół scjentologiczny w południowym Los Angeles.
"Przesłuchiwano nas, chcieli nas poniżyć i sponiewierać"
David Miscavige (na zdjęciu), stryj autorki książki został przywódcą sekty po śmierci Hubbarda. W swoje 16. urodziny rzucił liceum, by w pełni oddać się tej religii. Tradycyjnej edukacji nie uważano za warunek sukcesu w scjentologii. Liceum nie skończyli również ani matka, ani ojciec autorki, a oboje sprawowali kierownicze stanowiska w Kościele. Do scjentologów należał już dziadek Miscavige Hill, który choć odebrał polskie katolickie wychowanie, zdecydował się przeprowadzić wraz z czwórką dzieci do Saint Hill Manor w Sussex w Anglii, gdzie od ponad dekady znajdowała się główna siedziba Kościoła. W 1959 r. L. Ron Hubbard i jego rodzina przeprowadzili się do Sussex, gdzie od maharadży Dżajpuru zakupili liczącą 20 hektarów posiadłość z niewielkim pałacem. Siedziba ta została główną kwaterą Kościoła scjentologicznego.
Autorka "Ofiarowanej" stryja przedstawia jako despotę i intryganta, choć podkreśla, że on oraz jego żona, Shelly, zawsze okazywali jej serdeczność, a nawet czułość. Niestety z upływem lat te chwile serdeczności stawały się coraz rzadsze, a charakter stryja Dave'a zmienił się na gorsze. Stał się porywczy, uciekał się do rękoczynów wobec kadry. Bez skrupułów używał też pieniędzy do osiągania własnych celów. Gdy ojciec i matka autorki opuszczali Sea Org, stryj zaproponował, że zapłaci matce sto tysięcy dolarów, jeśli odejdzie tylko ona, a ojciec zostanie w organizacji, najwyraźniej wyobrażając sobie, że mężczyzna jest mniej bezkompromisowy od swojej żony. Ojciec dziewczyny propozycję odrzucił. Z kolei kiedy Jenna Miscavige zakochała się i zaręczyła z członkiem sekty, młodzi byli drobiazgowo przesłuchiwani, zadawano im pytania ingerujące w ich prywatność, co miało ich poniżyć, albo wręcz sponiewierać. A wszystko dlatego, że stryj był przeciwny ich małżeństwu.
Seks przedmałżeński to wykroczenie
Większość członków sekty brała ślub w młodym wieku, przede wszystkim dlatego, że seks pozamałżeński był zakazany, ponadto małżeństwom pozwalano mieć osobny pokój. Miscavige Hill miała 18 lat, kiedy zapragnęła poślubić starszego od niej o cztery lata Dallasa. Młodzi próbowali się w ten sposób stosować do obowiązujących w sekcie zasad, ale Kościół mnożył przeszkody na drodze do ich wspólnego życia. Zdecydowali się więc uprawiać seks przedmałżeński, czyli dopuścili się wykroczenia przeciwko 2D.
"Chcieliśmy postąpić właściwie, ale nam to uniemożliwiono. Jednak Dallas w końcu złamał się pod gradem pytań w trakcie przesłuchań, dając sobie wmówić, że faktycznie zrobiliśmy coś złego" - opisuje. Za karę przetrzymywano go pod strażą w piwnicy, musiał wykonywać ciężkie prace fizyczne, między innymi prace rozbiórkowe i kładzenie kafelków, poza tym przez cały ten czas go przesłuchiwano (był przesłuchiwany przez Jessicę Feshbach, która zasłynęła z tego, że została audytorką Katie Holmes).
"Nie dość, że musiałam się zwierzać Sylvii z najbardziej intymnych spraw, to jeszcze czułam, że nie jesteśmy same. Najprawdopodobniej ktoś nagrywał nas na kamerę wideo, żeby można było później obejrzeć tę sesję. No i oczywiście ktoś inny miał jeszcze przeczytać zapis całej sesji. Na samą myśl o tym, ilu ludzi pozna szczegóły mojego życia intymnego, robiło mi się niedobrze" - tak z kolei autorka opisuje przesłuchania, których sama doświadczyła. Ostatecznie bohaterka zdecydowała się wspólnie z mężem opuścić Kościół scjentologiczny. Wraz z dwoma innymi młodymi kobietami, które również odeszły z Kościoła, założyła stronę internetową dla ofiar scjentologii. Ma dwoje dzieci i cieszy się życiem z dala od sekty.
13 stycznia 2007 r. otwarto Kościół Scjentologiczny w Berlinie.
"Cruise podobny do lidera scjentologów - obaj należą do żarliwców"
Scjentologia definiuje celebrytów jako wszystkich tych, którzy mają znaczące wpływy, może więc zaliczać się do nich ktoś tak znany jak Tom Cruise czy John Travolta albo też Craig Jensen, prezes Condusiv Technologies i największy sponsor scjentologii, czy wreszcie Izzy Chait, wpływowa pośredniczka w handlu dziełami sztuki z Beverly Hills. Celebrytów otaczano ścisłą, a zarazem niezwykle dyskretną ochroną, by mogli korzystać z usług Kościoła w sposób całkowicie anonimowy.
Najsławniejszym celebrytą-scjentologiem jest Tom Cruise. Za czasów jego małżeństwa z Nicole Kidman, która nie była tak zagorzałą zwolenniczką Kościoła jak jej mąż, Tom zaczął być przez scjentologów postrzegany jako potencjalne źródło problemów, co miało wpływ na jego postępy w samej scjentologii. Zdaniem autorki "Ofiarowanej" aktor jest podobny do jej stryja Dave'a - obaj należą do typu żarliwców.
"Celebrytom zawsze nadskakiwano"
Znani ludzie byli zupełnie inaczej traktowani niż zwykli scjentolodzy. "Osobom, takim jak John Travolta (na zdjęciu z żoną), Kirstie Alley, Catherine Bell, Jason Lee, Priscilla i Lisa Marie Presley czy Marisol Nichols, zawsze nadskakiwano" - stwierdza autorka "Ofiarowanej". Celebrytom przysługiwały liczne zniżki cen kursów. Nie byli też bezustannie nękani przez ludzi Kościoła upominających się o pieniądze na projekty lub opłaty za nowe usługi. Poza tym każdemu z celebrytów pozwalano zgłębiać tajniki scjentologii we własnym tempie, podczas gdy wszyscy inni, zaledwie zostali adeptami scjentologii, od razu zaczynali być skłaniani do osiągania wyższych poziomów, co oznaczało wydawanie kolejnych pieniędzy.
"John Travolta okazywał szczerą wdzięczność lokalnym członkom Sea Org i doceniał ich ciężką pracę. Chwalił ich za usługi" - pisze o gwiazdorze Jenna Miscavige Hill.
U scjentologów widywano nawet Brada Pitta
Do sekty scjentologów należy też Juliette Lewis, aktorka i wokalistka rockowa, znana z "Urodzonych morderców" Olivera Stone'a. Autorka "Ofiarowanej" ujawnia, że pewnego razu widziała Lewis, jak dzieliła się ze współwyznawcami swymi zwycięstwami po osiągnięciu stanu clear. "Fakt, że takie gwiazdy popierają scjentologię, wywarł wrażenie na wszystkich, łącznie ze mną" - stwierdza Jenna Miscavige Hill. Aktywnym scjentologiem jest też inny amerykański aktor Giovanni Ribisi oraz Jenna Elfman, znana z serialu "Dharma i Greg". Zaangażowanie celebrytów w życie sekty stanowiło jedno z najpotężniejszych narzędzi rekrutowania, jakimi dysponował Kościół Scjentologiczny. "Celebryci mogli poznawać innych podobnie myślących scjentologów i mieli możliwość cieszenia się scjentologią z dala od wścibskich spojrzeń. Tym sposobem Kościół zapewniał wielu celebrytom poczucie, że korzystają ze szczególnych uprawnień, poczucie przynależności do elity" - pisze.
W związku z tym od czasu do czasu w scjentologicznym Celebrity Centre w Hollywood pojawiały się nawet gwiazdy niebędące scjentologami. "Kiedy moja mama tam pracowała, widywała Brada Pitta, który bywał tam dlatego, że spotykał się wtedy z Juliette Lewis. Słyszałam też, że ludzie tacy jak Bono czy Colin Farrell uczestniczyli w odbywających się w CC galach, choć sami scjentologami nie byli" - ujawnia bratanica przywódcy scjentologów.
(js)