"Skradziono mi dzieciństwo"
Mniej więcej w tym czasie zaczęto ją na serio indoktrynować, została radykalnie odcięta od świata zewnętrznego. "Byliśmy całkowicie odizolowani od ludzi niebędących scjentologami. Wpojono nam przekonanie, że świat zewnętrzny jest wypełniony ignorantami, których nazywaliśmy WOGS - skrót od 'uporządkowanych ludzi o dobrym samopoczuciu' ('Well and Orderly Gentelmen'). Wedle naszego rozeznania WOGS byli całkowicie nieoświeceni - naszym zadaniem było ich 'oczyścić', gdy już odbędziemy stosowny trening w zakresie audytowania i nauk scjentologii. WOGS należało unikać, bo nasz styl życia wzbudza w nich strach, więc musimy być ostrożni i w rozmowach z nimi posługiwać się kategoriami, które są w stanie zrozumieć" - czytamy.
Stwierdza, że w efekcie panującego rygoru na Ranczu nie było dzieci - byli tam tylko mali dorośli. "Podczas szczególnych uroczystości ubierano nas w urocze stroje i paradowaliśmy przed rodzicami oraz członkami załogi, by mieli wrażenie, że scjentologia stwarza warunki do normalnego i radosnego dzieciństwa, podczas gdy w rzeczywistości wszystkim nam je skradziono" - stwierdza kategorycznie.
Na zdjęciu: Kościół scjentologiczny w południowym Los Angeles.