"Grodzkie mnie brzydzi, jego miejsce jest w cyrku" - to ją wzmocniło?
"W dzisiejszej polityce jest pewna kobieta z niezwykłą przeszłością" - tak Ryszard Kalisz pisze o Annie Grodzkiej, którą znał przez wiele lat jako mężczyznę, a teraz nie ma najmniejszego problemu, żeby traktować ją jako kobietę. Stwierdza, że Janusz Palikot ma wielką zasługę w tym, że Grodzka dostała się do sejmu, gdyż jej obecność tam, jak i ona sama, robią bardzo wiele dla zrozumienia istoty zmiany płci.
"Wyraźnie zaistniała w tej kadencji sejmu. Posłowie prawicowi już się nawet przyzwyczaili, ale nie zaakceptowali tego stanu rzeczy. Anna bardzo ładnie się ubiera, stara się. Jest bardzo kobieca, subtelna, delikatna. Widać, że jest mądrą kobietą. W aspekcie edukacji społecznej jej obecność w przestrzeni publicznej jest niezwykle ważna" - ocenia. Zauważa jednocześnie, że Grodzka wciąż wywołuje również skrajnie agresywne reakcje. "Janusz Korwin-Mikke użył słów niedopuszczalnych: 'Grodzie mnie brzydzi, jego miejsce jest w cyrku, a nie w sejmie'. Świadczą o nim, ale Anna Grodzka głęboko je przeżyła, chociaż wzmocniły jej odporność na chamstwo" - zdradza.