Instrumentalnie wykorzystane "aniołki PiS"
"Kobiety ozdobniki" pojawiają się nagminnie podczas kampanii wyborczych. Tak było z Sylwią Ługowską (na zdjęciu), która zyskała przydomek "Angelina Jolie PiS"."Bardzo złe wrażenie zrobiło na mnie w kampanii 2011 r. instrumentalne wykorzystanie młodych dziewczyn, które stały obok Jarosława Kaczyńskiego, kompletnie przecież nierozumiejącego spraw i potrzeb kobiet" - stwierdza Ryszard Kalisz.
Wcześniej tak samo fałszywie wystawiono na pierwszy plan trzy panie (same w sobie, jak podkreśla polityk, bardzo mądre): Joannę Kluzik-Rostkowską, Grażynę Gęsicką i Aleksandrę Natalii-Świat. PiS chciał przy ich pomocy ocieplić swój wizerunek. "Dla mnie to było bardzo fałszywe zagranie. Tym bardziej, że szacunek Jarosława Kaczyńskiego do kobiet sprowadza się do całowania ich w rękę. Wymuszonego całowania" - uważa Kalisz.