Rezydencja lub jacht w Monako to niezbędny dodatek każdego szanującego się nuworysza
"Jadę z rodziną Sokołowów do Monako. Rezydencja lub jacht w okolicy Rocher jest niezbędnym dodatkiem każdego szanującego się nuworysza. Zwabieni klimatem sprzyjającym zarówno opalaniu się, jak i robieniu interesów, wydają bajońskie sumy w ekskluzywnych butikach.
Słońce praży niemiłosiernie. W oddali dostrzegam stateczek. Konkurencja jest ostra. Pływający domek Sokołowów o długości 60 metrów, czarnym kadłubie i białych pokładach, pod względem wielkości zajmuje dopiero drugie lub trzecie miejsce wśród prywatnych jachtów stojących w porcie. Ale honor został uratowany - mój szef, jako osoba uprzywilejowana, płaci za cumowanie 2000 euro gotówką dziennie, zamiast 1000, jak cała reszta pospólstwa" - czytamy w "Scenach z życia rosyjskich milionerów".