Każda kajuta ma po 12 metrów kwadratowych, wyposażona jest w płaski telewizor, klimatyzację i oddzielną łazienkę, całą w marmurze
"Gdy wchodzę na pokład, pisze autorka, Liza oprowadza mnie po statku. Każda kajuta ma około 12 metrów kwadratowych, jest wyposażona w płaski telewizor, klimatyzację i oddzielną łazienkę, całą w marmurze. Kajuty znajdują się pod pokładem, 'to miejsce, w którym statek najmniej się kołysze' - tłumaczy mi Liza, przerażona wizją choroby morskiej. Gdyby nagle w ciągu 20 minut żeglugi, jakie dzieli nas od portu, rozpętał się sztorm, przynajmniej będziemy mieli gdzie się schronić. Lecz przezornie Sokołowowie rzadko wypuszczają się w dalsze rejsy, niebezpieczne dla tak delikatnego stateczku...
Na piętrze wchodzę do salonu obwieszonego antycznymi mapami świata, w którym znajduje się kanapa i wygodne fotele ze złotego brokatu. Obok, w jadalni, stoją 20-kilogramowe krzesła i piękny, choć trochę za niski dębowy stół. Parkiet w drugim salonie o rozmiarach sali balowej lśni tak, że chociaż jestem boso, boję się po nim stąpać, żeby go nie porysować. Dygocząc z zimna z powodu klimatyzacji, idę się ogrzać w trzecim salonie, mieszczącym się piętro wyżej, który jest jaśniejszy i bardziej przestronny. Znajduje się tam płaski telewizor o rozmiarach pozwalających podziwiać Władimira Putina naturalnej wielkości, non stop ustawiony na rosyjskie stacje. Automatyczne drzwi na taras, gdzie rodzina jada posiłki, ciągle są otwarte. Trzeba przyznać, bardzo pomysłowy system chłodzenia powietrza na zewnątrz.
Gdy jacht leniwie odbija od brzegu, Liza idzie ze mną na dziób. Z włosami rozwianymi na wietrze i bransoletką przeciw chorobie morskiej na ręce, krzyczy na całe gardło jak Jack w filmie Titanic: 'Jestem panem świata!', co w jej ustach brzmi bardzo wiarygodnie. Potem wchodzimy po schodach na sundeck - w trakcie rejsu nie można używać windy. Wyposażony w ławki, leżaki, bar i jacuzzi pokład jest idealny do opalania się, tej najważniejszej czynności, która jest warunkiem udanych wakacji".