"Kryminaliści wyciągnięci z obozów siali postrach w stolicy"
Jak przypomina autor, hitlerowcy od pierwszych dni działali ze skalkulowanym okrucieństwem, chcąc zastraszyć miasto: "Do tłumienia rewolty użyto obok jednostek liniowych oddziałów specjalizujących się w krwawych pacyfikacjach. Jej członków nazywano w Warszawie Kałmukami, ponieważ w ich składzie znalazły się dwa bataliony azerskie i brygada szturmowa SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa) Bronisława Kamińskiego. Jednostka ta złożona z renegatów rosyjskich i ukraińskich charakteryzowała się prawdziwie wschodnim okrucieństwem, bardziej niż walką zajmując się mordowaniem, gwałtami i rabunkiem.
Wbrew obiegowym opiniom w stolicy nie było natomiast własowców (Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej - ROA ), taką nazwą określano błędnie podwładnych Kamińskiego. Kałmukom dorównywała w bestialstwie brygada SS -Standartenführera Oskara Dirlewangera. Złożona z kryminalistów wyciągniętych z obozów koncentracyjnych (Niemców, Austriaków, Bałtów), stała się prawdziwym postrachem stolicy. Oddział miał jednak niezwykle wysokie straty, bo walki z powstańcami były bardziej niebezpiecznym zadaniem niż palenie wsi na Białorusi.