Miała 15 lat, gdy zaczęli romansować
Dopiero w połowie lat 70., w Bawarii, Polański zakochał się w bardzo młodej kobiecie zwanej Nasty, której pełne nazwisko brzmiało Nastassja Aglaia Nakszynski. Chociaż Polański, patrząc wstecz, w 1984 r. w swej książce rozpisywał się wylewnie o szybko rozwijającym się i jak na ówczesnego ducha czasu raczej trwałym romansie, druga strona podchodzi dziś do tego inaczej. W wywiadzie dla "Die Welt" (12 sierpnia 2012 r.) historię o rzekomym romansie Nastassja Kinski obaliła słowami "absolutnie nie". Być może chodziło o to, że uważała za niestosowne określenie "romans". Ponieważ 51-letnia aktorka zapewniła jeszcze: "Jego żona i ja pisujemy do siebie regularnie", i 21 maja 2012 r. podczas pokazu "Tess" towarzyszyła Polańskiemu na czerwonym dywanie w Cannes, wydaje się, że wszystko zakończyło się przynajmniej pokojowo.
Najpierw jednak co nieco się działo. W Monachium Polański odkrył potencjał aktorski młodej piękności o pełnych ustach ("truskawkowe usta", jak automatycznie powtarzano wówczas dziennikarski banał, nawiązując do tytułu dziś znacznie bardziej krytycznie ocenianej autobiografii i jej ojca Klausa Kinskiego). Polański nie mógł przeczuwać, i dowiedział się tego dopiero znacznie później, że miała ona zaledwie 15 lat (i pół, gwoli ścisłości). Od francuskiego "Vogue'a" Polański otrzymał zaszczytne zlecenie poprowadzenia gościnnie sesji zdjęciowej do grudniowego wydania świątecznego z 1976 r. Zdjęcia zrobiono na Seszelach, a głównym motywem miała być "dziewczyna wśród piratów". Wspomnienia z okresu prac nad zdjęciami, które odbywały się na kilku różnych wyspach i miały punkt kulminacyjny na wyspie Praslin, u Polańskiego czyta się jak opis miesiąca miodowego.
Świąteczny numer "Vogue'a" z bardzo błękitną okładką i białym podpisem "par Roman Polanski" sprzedawał się świetnie. "Vogue Hommes" i Polański wpadli na niezbyt oryginalny pomysł, by fotografować dziewczęta z różnych krajów: w sposób, który Polański określał jako "sexy, zuchwały i nad wyraz ludzki", przy czym to ostatnie miało oznaczać, że nie zamierzano stosować kiczowatego filtru zmiękczającego, jak w przypadku znanego fotografa i reżysera Bilitis Davida Hamiltona. Tym razem Polański chciał to robić inaczej niż na Seszelach, zamierzał fotografować sam, korzystając z tego, czego nauczył się w szkole filmowej w Łodzi i czego nigdy do końca nie porzucił.
Zanim zjawiskowo piękną dziewczynę Polański obsadził w swojej "Tess" (1979), miało miejsce zdarzenie, które sprawiło, że jego dotychczasowe życie legło w gruzach.