Tajemnice Polańskiego

Wszystkie sekrety słynnego reżysera...

Obraz

/ 27Wybitny polski reżyser bohaterem seksskandali

Obraz
© Wyd. Rebis

Roman Polański w przyszłym roku chciałby rozpocząć w Polsce prace nad swoim nowym filmem pod roboczym tytułem "D", poświęconym słynnej francuskiej aferze Alfreda Dreyfusa. Jednak jego plany mogą udaremnić obawy w kwestii ewentualnej ekstradycji do USA, gdzie od dawna czeka go niezakończony proces dotyczący uprawiania seksu z osobą nieletnią. W stanie Kalifornia taki czyn automatycznie klasyfikuje się jako gwałt. Nie ulega on przedawnieniu. Reżyser, zanim zacznie kręcić, domaga się gwarancji od polskich władz, że nikt nie dokona jego ekstradycji do USA.

Jak poinformowało Ministerstwo Sprawiedliwości, ekstradycja w relacjach pomiędzy Polską a USA odbywa się na podstawie umowy między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Zgodnie z nią żadna ze stron nie jest zobowiązana do wydania własnego obywatela. Ewentualną ekstradycję poprzedzają m.in. areszt poszukiwanego oraz postępowanie sądowe w jego sprawie. Ministerstwo przypomniało, że władze USA wydały już międzynarodowy list gończy w sprawie Romana Polańskiego. Polskie biuro Interpolu nie wprowadziło jednak reżysera do bazy osób poszukiwanych w celu zatrzymania w Polsce, ponieważ - zgodnie z polskim prawem - czyn popełniony przez ściganego w 1977 r. uległ przedawnieniu.

- Nie ma aktualnie wiedzy na temat wniosku o ekstradycję Romana Polańskiego. Jeśli taki strona amerykańska złoży, to sprawą zajmą się odpowiednie organy, m.in. polski sąd, a dopiero później, na końcu, minister sprawiedliwości - powiedziała rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości Patrycja Loose.

W maju 2009 r. sąd w Kalifornii odrzucił wniosek Polańskiego o umorzenie sprawy o zgwałcenie 13-letniej Samanthy Geimer, a 16 września 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu. W lipcu następnego roku Ministerstwo Sprawiedliwości Szwajcarii nie zgodziło się na ekstradycję reżysera do USA.

(js)

/ 27Uciekli przed nazistami... do Polski

Obraz
© PAP / DPA / Picture Alliance

Raymond Thierry Liebling, bo tak brzmiały jego nazwisko i imiona nadane przez rodziców przyszedł na świat 18 sierpnia 1933 r. w Paryżu. Jego ojciec pierwotnie nazywał się Mojżesz Liebling, jego matką zaś była Bella Katz-Przedborska, zwana Bulą. Mojżesz Liebling pochodził z żydowskiej rodziny i urodził się 28 września 1903 r. w Krakowie, ale pod koniec lat 20. przybył do Paryża, by spróbować szczęścia jako malarz. Kwestia pochodzenia Belli Katz była bardziej skomplikowana. Jej rodzice wywodzili się z Rosji, ojciec był Żydem, a matka katoliczką. Jak mówiono, jej rodzina w przeciwieństwie do Lieblingów uchodziła za zamożną i wytworną. Przeprowadzili się do Polski, a Bella, którą wszyscy nazywali Bulą, przeniosła się później do Paryża. Gdy poznała tam Lieblinga, była mężatką i miała już 10-letnią córkę Annette. Romans z Lieblingiem zakończył pierwsze małżeństwo Buli, jesienią 1932 r. zawarli ślub cywilny. Religia nie odgrywała w ich życiu większej roli.

Jak pisze Paul Werner, Liebling nie należał do ludzi łatwych w obejściu. Wobec syna i pasierbicy często był opryskliwy. Najwyraźniej nie mógł się pogodzić z tym, że nie udało mu się odnieść w Paryżu sukcesu. Odczuwał też narastający we Francji antysemityzm, więc wspólnie z żoną postanowił wrócić do ojczyzny. Perspektywy w Krakowie nie przedstawiały się jednak wcale lepiej. Z jakiegoś powodu wydawało im się, że tam będą bezpieczniejsi przed groźnymi działaniami niemieckich narodowych socjalistów, którzy w roku urodzenia Raymonda doszli do władzy. Cóż za fatalna pomyłka. Na początku 1937 roku Liebling i jego żona opuścili Paryż i ze swoim niespełna 3,5-letnim synem przenieśli się do Krakowa. Rodzina wprowadziła się do mieszkania na trzecim piętrze domu przy spokojnej ul. Bolesława Komorowskiego pod numerem 9 (budynek istnieje do dziś). Ze swym francuskim akcentem i dziwnym imieniem Raymond, które jego krewni wymawiali "Remo", chłopak rzucał się w oczy w sąsiedztwie, a ze względu na jego długie blond włosy
niektórzy myśleli, że jest dziewczynką. Polska wersja imienia, Rajmund, też wydawała się niezadowalająca, więc zmieniono je na Roman, a zdrobniale wołano na niego Romek.

Bula musiała być piękną kobietą, stosownie do mody miała cienkie brwi wygięte odważnie w łuk i umalowane na czerwono usta. Zawsze była starannie ubrana i chętnie nosiła elegancki kapelusz. Mówi się, że Polański oparł na wspomnieniach swej matki wygląd Faye Dunaway w filmie "Chinatown" (na zdjęciu).

/ 27Ojciec zrobił dziurę w płocie i wypchnął go z getta na wolność

Obraz
© PAP / DPA / Picture Alliance

1 września 1939 r. Wehrmacht wkroczył do Polski, a pięć dni później Kraków został zajęty przez niemieckich żołnierzy. Liebling sam pozostał w mieście, a rodzinę wysłał do Warszawy. To nie była zbyt szczęśliwa decyzja. Wkrótce wrócili do Krakowa, wprowadzili się do mieszkającej w Kazimierzu babci, a Romek zapisany został do szkoły. Na zajęcia uczęszczał tylko kilka tygodni, gdyż żydowskim dzieciom zabroniono nauki w szkole. Te kilka tygodni oznaczało dla niego jedyne wykształcenie, jakie uzyskał do czasów powojennych. I znów przyszła pora na przymusową przeprowadzkę. Tym razem na drugą stronę Wisły, do dzielnicy Podgórze, gdzie niemieccy okupanci od marca 1941 r. utworzyli żydowskie getto. Lieblingom przydzielono mieszkanie przy ulicy Tatrzańskiej, w którym stłoczona została większa liczba rodzin. Już od dawna wszyscy Żydzi powyżej 12. roku życia musieli nosić białe opaski z niebieską gwiazdą Dawida. Z początku dzielnica była jeszcze otwarta i dopiero później wybudowano wokół niej mur.

Jak czytamy w biografii, ojciec Romka przygotował plan awaryjny, który tym razem dotyczył jedynie jego syna. Zainwestował całe rodzinne oszczędności, by zorganizować dla Romka schronienie u znajomych. W tym czasie Bula pracowała dla okupantów jako sprzątaczka na Wawelu, dawnym zamku królewskim na wzgórzu położonym nad Wisłą, gdzie umieszczono niemiecką administrację tak zwanego Generalnego Gubernatorstwa. Docierała do pracy dzięki przepustce ważnej na czterech bramach getta. Za każdym razem gdy ogłaszano planowaną deportację mieszkańców albo też pojawiały się takie plotki, przemycano Romka na kilka dni do katolickiej rodziny o nazwisku Wilk. Chłopak znów otrzymał nową tożsamość i nowe nazwisko. Teraz był Romanem Wilkiem, krewnym, którego rodzice zginęli w trakcie wojny.

Podczas jednej z takich tymczasowych ucieczek w lutym 1943 r. niespodziewanie przyszedł po niego do Wilków ojciec. W drodze do getta nagle zalał się łzami i opowiedział chłopcu, że matkę wywieziono. Zniknęły też siostra i babcia. Wciąż jeszcze liczyli, że je kiedyś spotkają, i nikt nie był w stanie domyślić się rozmiarów nieszczęścia. 13 marca zlikwidowano krakowskie getto; ci z mieszkańców, którzy jeszcze w nim przebywali, zostali zabici na miejscu albo wywiezieni do obozów zagłady. Wczesnym rankiem tego dnia ojciec Romka szczypcami zrobił dziurę w płocie i wypchnął syna na wolność. Romek miał wtedy dziewięć i pół roku i od tej chwili zdany był tylko na siebie.

U Wilków, mimo historii o jego "dalekim pokrewieństwie", nie mógł zostać na dłużej i przekazano go do innej krakowskiej rodziny o nazwisku Putek. Wkrótce Kraków okazał się zbyt niebezpieczny i Romek znów musiał zmienić miejsce pobytu. Latem 1943 r. został wywieziony do wsi o nazwie Wysoka, 30 kilometrów na południowy zachód od Krakowa. Trafił do bardzo ubogich rolników, głęboko wierzących katolików i antysemitów, którzy nie mogli nabrać nawet najmniejszych podejrzeń co do jego prawdziwego pochodzenia.

Urodzonemu w Paryżu chłopcu, który dotąd poznał jedynie Warszawę i równie wielkomiejski Kraków, życie w górzystym krajobrazie z porozrzucanymi chałupkami wydawało się jednak idylliczne. Jesienią 1944 r. przy pierwszych oznakach zbliżającego się końca wojny i okupacji Romek powrócił do Krakowa. Ponownie znalazł schronienie u rodziny Putków. Wreszcie Niemcy się wycofali i 19 stycznia 1945 r. Polacy mogli witać w mieście żołnierzy Armii Czerwonej. Przez kilka tygodni Romek włóczył się po wyzwolonym Krakowie, aż przypadkowo natrafił na swego najmłodszego wuja, który tymczasem zmienił imię na Stefan. Dzięki kryjówce w centrum Krakowa i pomocy żony udało mu się przetrwać wojnę.

/ 27Nie ma ról dla kogoś, kto ma 165 cm wzrostu

Obraz
© PAP / Kopeć

Później Polański trafił do wuja Dawida, który zdołał przeżyć pobyt w Auschwitz, do jego żony Teofili i ich sześcioletniej córki Romy - która dziś nazywa się Roma Ligocka i jest pisarką ("Dziewczynka w czerwonym płaszczyku") i malarką zamieszkałą w Monachium i Krakowie. Pewnego dnia w kuchni pojawił się też ojciec Romka, który powrócił z Mauthausen wymizerowany, ale w miarę zdrowy. Powoli z do chłopca zaczęło docierać, że nie może robić sobie żadnych nadziei co do powrotu matki. Wkrótce po tym, jak wywieziono ją z getta, trafiła do obozu Auschwitz-Birkenau i została zamordowana w komorze gazowej - była wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Siostra Romka, Annette, przetrwała Auschwitz. Ponieważ nigdy nie była zbyt bliska ojczymowi, nie miała żadnych powodów, by pozostawać w Polsce. Natychmiast więc wyruszyła do Paryża, miasta, w którym się urodziła i w którym musiał żyć jej rodzony ojciec.

Również Romek czuł się bliżej związany z matką niż z ojcem. Po ponaddwuletniej rozłące stosunki między nimi nie były lepsze. Ojciec i syn właściwie ze sobą nie rozmawiali. Liebling wkrótce zniknął na kilka tygodni i powrócił z młodą kobietą, Wandą Zajączkowską, którą trochę ponad rok później, 21 grudnia 1946 r., poślubił. Za jej namową Liebling zmienił nazwisko na Ryszard Polański. Dopiero po tym, jakby w następnym kroku przeobrażeń, jego syn Raymond Liebling zmienił nazwisko na Roman Polański.

"Byłem zawsze najgorszy w całej klasie, ale nauczyciele przepychali mnie, bo uważali, że jestem zdolny" - wspominał po latach. Nie lubił szkoły, ale marzył o harcerstwie. Wiódł prym podczas występów przy ognisku, przedstawień i recytacji poezji. "Byłem gwiazdą w tej grupie" - mówił. Słuchał audycji "Wesoła gromadka" realizowanej przez Marię Biliżankę. Pewnego dnia młodych słuchaczy zaproszono do radiowego studia. Tam autorka spytała, co im się nie podoba w jej audycji. Roman wypalił, że dzieci, które biorą udział w nagraniach, są sztuczne. Zapytany, czy potrafiłby lepiej, ochoczo przytaknął - i jako 13-latek dostał pierwszą pracę w życiu.

Kiedy Biliżanka została szefową teatralnej Sceny Młodego Widza, a Polański zagrał tytułową rolę w przedstawieniu "Syn pułku". Do szkół aktorskich w Krakowie i Warszawie nie chciano go jednak przyjąć. Ojciec Polańskiego był właścicielem małej firmy, przedstawicielem "prywatnej inicjatywy", więc na nastoletniego Romana patrzono jak na wroga klasowego. Wyjaśniono mu też, że nie nadaje się ze względu na jego 165 cm wzrostu. Dla kogoś takiego nie znajdzie się dość ról. To musiała być jednak w najlepszym przypadku półprawda; Tadeusz Łomnicki, jeden z najbardziej cenionych aktorów swych czasów, też nie był wyższy.

/ 27Miała zostać drugą Brigitte Bardot

Obraz
© PAP / CAF / Witold Rozmysłowicz

W 1953 r. Antoni Bohdziewicz, wybitny reżyser i pedagog, zobaczył Polańskiego na scenie - i zaproponował mu rolę w filmie "Trzy opowieści", niedługo później do swojego debiutu zaangażował go Andrzej Wajda. "Pokolenie" zmieniło jego życie. W 1954 r. za namową Bohdziewicza Polański złożył dokumenty do łódzkiej Filmówki. Tam poznał swoją pierwszą wielką miłość: Barbarę Kwiatkowską-Lass (na zdjęciu z Danielem Olbrychskim na planie filmu "Jowita" Janusza Morgensterna), 17-latkę o ciemnoblond włosach, wielkich brązowych oczach, wysokich kościach policzkowych i pełnych ustach. Nigdy dotąd nie spotkał tak pięknej dziewczyny. Dziewczyna wygrała konkurs tygodnika "Film" i gdy Polański spotkał ją w 1957 r., kręciła akurat swój pierwszy film. Komedia "Ewa chce spać" (1958) stała się niezwykle popularna w Polsce i zapoczątkowała oszałamiającą karierę aktorki. Polański nie był jedynym, który próbował zdobyć Basię, i dopiero po pewnym czasie wprowadziła się ona do jego studenckiego pokoiku. Jak dowiadujemy się z biografii,
reżyser od początku był zazdrosny o sukcesy partnerki.

Jak ujawnia Paul Werner, jeszcze zanim się pobrali, Basia i Roman byli uwikłani w romanse, a tyrańskie zachowanie Polańskiego dodatkowo psuło ich związek. W rozpaczliwej próbie, by uratować to, czego uratować już nie było można, Polański przyrzekł poprawę i niespodziewanie poprosił przyjaciółkę o rękę. Dziewiętnastoletnia zaledwie Basia, niegrzesząca mądrością nad swój wiek, wyraziła zgodę. 9 września 1959 r. wzięli ślub cywilny.

Kariera Barbary Kwiatkowskiej się rozwijała, z młodej Polki chciano zrobić drugą Brigitte Bardot. W 1959 r. otrzymała zaproszenie do Paryża, a jej małżonek miał jej towarzyszyć i służyć jako tłumacz. Wkrótce wystąpiła u boku wschodzącej gwiazdy francuskiego kina, tym razem wielbionego przez kobiety Alaina Delona w filmie "Co za radość żyć" (1961). Z zaliczki z gaży Basi za następny film mógł sobie kupić mercedesa 190 (W121). Nowiutkiego, czerwonego i z szyberdachem.

/ 27Zakochała się w starszym o 12 lat aktorze

Obraz
© Wyd. Czerwone i Czarne

Pod koniec lat 50. Polański wraz z Jerzym Skolimowskim i Jakubem Goldbergiem napisał scenariusz "Noża w wodzie", jednak nie przeszedł on selekcji w Ministerstwie Kultury. Dopiero po powrocie z Francji w 19961 r., profesorowi Jerzemu Bossakowi udało się przekonać decydentów, by dali Polańskiemu szansę na pełnometrażowy debiut. Podczas polskiej premiery w marcu 1962 r. Polański nie przebywał już w kraju. Spakował manatki do mercedesa i ruszył w drogę do Paryża. Zatrzymał się najpierw u przyjaciela, a potem u Basi, swej wciąż jeszcze ofi cjalnej żony. Jej kariera, inaczej niż w przypadku Polańskiego, zdawała się niepowstrzymanie piąć w górę. U boku "polskiego Jamesa Deana", czyli Zbigniewa Cybulskiego, Basia zagrała w noweli Andrzeja Wajdy w międzynarodowym pięcioczęściowym filmie "Miłość dwudziestolatków" (1962). W polskiej noweli "Warszawa" żona Polańskiego zagrała młodą dziewczynę, która poznaje starszego mężczyznę.

I dokładnie to właśnie się stało na krótko przed przyjazdem Polańskiego do Paryża, podczas zdjęć do jej następnego francuskiego filmu, który powstawał w Japonii: "Rififi a Tokyo" (1963). Starszym od niej o 12 lat mężczyzną był austriacki aktor Karlheinz Bohm, również jeszcze wtedy żonaty. Nawiązał romans z Barbarą Lass podczas pobytu jej męża w Polsce. Gdy Polański się o tym dowiedział, był głęboko zraniony. Przecież tak naprawdę to on był tym, który porzuca, nie kimś, kto jest porzucany. Postanowił zadbać o to, by mu się to już nigdy nie zdarzyło. Polański - który w tamtych czasach też niekoniecznie mógłby uchodzić za doskonałego małżonka - oraz jego żona zdecydowali się rozstać. Rozwód był już tylko formalnością, przeprowadzono go w następnych miesiącach. Böhm i Lass pobrali się, ich córką jest aktorka Katharina Bohm - czytamy w "Polański. Biografia".

/ 27Był supergwiazdą, pisały o nim wszystkie brukowce

Obraz
© PAP / Photoshot / The Legacy Collection

Późnym latem 1965 r. Polański nabył w londyńskiej prestiżowej dzielnicy Belgravia, całkiem blisko Eaton Place, jeden z wchodzących wówczas w modę domków szeregowych przerobionych ze stajni. Wówczas można jeszcze było kupić je niedrogo, dziś są niemal bezcenne. Dom Polańskiego pod adresem West Eaton Place 95 urządzony był niczym luksusowe mieszkanie kawalerskie. Najważniejszymi meblami zdawały się olbrzymie łóżko i wysokiej jakości wieża hi-fi.

Później salon podrasowany został przez zespół od dekoracji wnętrz w taki sposób, jaki dziś przynosiłby raczej wstyd, ale w tamtych czasach uchodził za szałowy: skromny, obity skórą manekin na czworakach, ze szklanym blatem stołu na plecach, poza tym manekin leżący na grzbiecie, z nogami uniesionymi w górę, mający służyć za siedzenie, oraz odpowiednio półnagi manekin pełniący rolę wieszaka. Taką sadomasochistyczną trylogię, "Provocative Women", stworzoną przez londyńskiego przedstawiciela pop-artu Allena Jonesa, posiadał również Gunther Sachs i jej wartość wyceniana jest dziś na trzy miliony euro.

Zamiast mercedesem już od dłuższego czasu Polański jeździł szykownym mini cooperem, potem ferrari, a później rolls-royce?em z szoferem. Swoje życie prywatne i miłosne inscenizował do tego stopnia, że stał się ulubieńcem wszystkich paparazzich i reporterów kolumn plotkarskich, a w połowie lat 60. był jednym z najbardziej znanych reżyserów na świecie. I wszystko to w czasach, w których normalnie trzeba było sięgać do fachowych czasopism lub monografi i, by zobaczyć zdjęcie francuskiego, włoskiego czy brytyjskiego kultowego reżysera. W tamtych latach nikt nie rozpoznałby na ulicy Claude'a Chabrola, Federica Felliniego czy Tony?ego Richardsona. Twarz Polańskiego zaś znali nawet ci, którzy nie widzieli żadnego z jego filmów. Magazyny i brukowce pełne były zdjęć i reportaży o Polańskim wyjeżdżającym na narty do Gstaad, o Polańskim odwiedzającym z pięknymi kobietami nocne kluby na Lazurowym Wybrzeżu, o Polańskim wychodzącym z jakiegoś wernisażu w Londynie. Reżyser był supergwiazdą.

Tematy jego filmów zdawały się znajdować odbicie w jego życiu, a niektóre z obsesji i dziwactw jego bohaterów wydawały się blisko spokrewnione z nim samym. I odwrotnie, jego własne przeżycia też zdawały się przenikać do akcji jego filmów. W późniejszych latach Polański kpił z krytyków i egzegetów swych dzieł, którzy dokładnie to właśnie robili, niemniej wtedy, w latach 60., on sam stworzył tego fundamenty. "Tak daleko, jak mogę sięgnąć pamięcią, w moim życiu granica pomiędzy fantazją a rzeczywistością zawsze była beznadziejnie zamazana", brzmiały w 1984 r. początkowe słowa jego wspomnień. Podstawową cechą odróżniającą sławne osoby z lat 60. (i obu późniejszych dekad) od samozwańczych celebrytów z dzisiejszych czasów - którzy często są sławni jedynie dlatego, że są sławni - było to, że za medialną wrzawą musiało jednak stać jakieś konkretne osiągnięcie. Hitchcock, który na swój sposób też był bardzo medialnym reżyserem i który w autokreację wcale nie wkładał mniej energii niż w tworzenie swych filmów,
potrzebował do tego co najmniej 10 lat i równie wielu arcydzieł. By to osiągnąć, Polański potrzebował mniej niż połowy tego czasu i zaledwie trzech filmów pełnometrażowych - "Noża w wodzie", "Wstrętu" i "Matni".

Mniej więcej w tym czasie Polański poznał amerykańską aktorkę Jill St. John, z którą miał przelotny związek. Zawsze gdy gdzieś na siebie wpadali, na przykład w Londynie, gdzie St. John niekiedy pracowała, albo w Los Angeles, gdzie Polański odbywał promocyjną podróż w związku ze "Wstrętem", spędzali ze sobą kilka dni.

/ 27Spotkali się na "sex and drugs"

Obraz
© PAP / The Hollywood Archive / PictureLux / American Pictorial

To Jill St. John Polański chciał obsadzić w swoim nowym filmie "Bal wampirów", jednak jego producent miał inne plany. Zainwestował dużo pieniędzy w karierę Amerykanki o popielatoblond włosach i wielkich brązowych oczach, która już jako krucha sześciomiesięczna dziewczynka wygrała pierwszy konkurs piękności. W takim przypadku nawet tak wcześnie odkryty talent jak Polański, który pierwszą nagrodę otrzymał w wieku 14 lat, nie mógł się z tym równać. Nazywała się Sharon Marie Tate, przyszła na świat 24 stycznia 1943 r. w Dallas i gdy Polański ją poznał, miała 22 lata, a za sobą rolę w horrorze "Oko diabła" (1966) u boku Deborah Kerr i Davida Nivena. Ze względu na zawód jej ojca, oficera tajnych służb armii amerykańskiej, który wciąż był przenoszony w inne miejsca, w dzieciństwie nigdzie nie mogła na dobre się zakorzenić. Znała więcej państw niż przeciętna amerykańska nastolatka, mówiła po francusku, a dzięki dwuletniemu pobytowi jej rodziny w Weronie dość przyzwoicie posługiwała się też włoskim, ale ubolewała nad
tym, że nigdzie nie mogła nawiązać trwałych przyjaźni. Była dość nieśmiałą, skrytą kobietą, co w połączeniu z jej niezwykłą urodą często prowadziło do tego, że uważano ją za osobę zarozumiałą bądź obojętną.

Wraz ze swoim szczeniaczkiem rasy yorkshire, wabiącym się Guinness, mieszkała w apartamencie przy Eaton Place. Dom Polańskiego był dosłownie za rogiem. Na pewnym party w znanym hotelu The Dorchester uparty reżyser i narzucona mu odtwórczyni głównej roli zostali sobie przedstawieni... i nic się nie stało. A przynajmniej niewiele. Raczej bez wielkiego zainteresowania kiedyś do niej zadzwonił. Spotkali się na kolacji, co jednak było związane, według własnych słów Polańskiego, z sex and drugs, a nie z jej rolą w filmie - czytamy w "Polański. Biografia".

/ 27Robił jej zdjęcia w pianie do "Playboya"

Obraz
© PAP / Photoshot

Tate u siebie w Ameryce od roku była już w związku z Jayem Sebringiem, który był młodszym o kilka tygodni od Polańskiego fryzjerem, stylistą i doradcą gwiazd filmu i muzyki pop, na przykład Warrena Beatty'ego i Jima Morrisona. I to ostatecznie dzięki właśnie włosom Sharon Tate miała jeszcze odegrać rolę w filmie i życiu Polańskiego. Na zdjęciach próbnych w przewidzianym do roli kostiumie i z dialogami, wiedząc jakie były ogólne wyobrażenia Polańskiego o postaci, pojawiła się przed kamerą w długowłosej, uwodzicielsko rudej peruce i tym samym dostała rolę.

Wiosną 1966 r. Tate przeniosła się niemal niezauważalnie do mieszkania kawalerskiego Polańskiego. Najpierw zostało tam kilka części garderoby i jakieś przybory toaletowe, potem było to już pół szafy na ubrania, pełnej spódnic i bluzek; nastąpiło przemeblowanie i w kuchni nagle znalazły się rzeczy, których dotąd brakowało na wyposażeniu. Niewątpliwie sprawa była poważna. W końcu przyleciał też na jakiś czas Sebring, któremu nie pozostało nic innego, jak robić dobrą minę do złej gry. Spotkali się w cywilizowany sposób we troje przy posiłku i dogłębnie wszystko omówili. Sebring stał się kimś w rodzaju przyjaciela Romana i pozostał powiernikiem Sharon. Aż do śmierci.

Polański był autorem zdjęć Tate do "Playboya" i podobnie jak w osławionej wanience w filmie, i tym razem nie szczędził piany, by ją zakryć. "1967 is the year that Sharon Tate happens" - zapowiadał początek tekstu.

10 / 27To był ślub roku

Obraz
© PAP / Picture Lux / LFI

Ślub Tate i Polańskiego był wydarzeniem 1968 r. 20 stycznia młoda para i ich goście wspinali się po schodach urzędu stanu cywilnego w hipisowskiej Chelsea, naprzeciw tłumu kamerzystów i fotoreporterów. Długonoga panna młoda w zachwycającej kremowej sukience mini z tafty i trochę może zbyt niski pan młody, którego niemal dusił plastron (typu ascot). Nie wiadomo, czy pozostałą część jego ubioru, lekko wpadającego w zielonkawy kolor, należałoby przypisać czasom edwardiańskim, czy raczej uznać za styl regencji, bo równie dobrze mógł pochodzić z garderoby wykorzystanej w "Balu wampirów". Akurat na początku ery, w której małżeństwo miało uchodzić za coś beznadziejnie przestarzałego, Roman Polański i Sharon Tate, cztery dni przed 25. urodzinami panny młodej, powiedzieli sobie "tak". Trochę obciachowe w wypadku "półhipiski" Sharon pragnienie zawarcia małżeństwa usprawiedliwiano jej głęboko katolickim wychowaniem, Polański zaś, mimo jego niechęci do przyjmowania odpowiedzialności i niezdolności do dochowania
wierności małżeńskiej, zgodził się bez słowa skargi. Świadkami byli Gene Gutowski i Barbara Parkins, koleżanka Sharon Tate z planu Doliny lalek. Wśród prześwietnych gości na weselu, zorganizowanym w Playboy Club Victora Lownesa, można było pewnie zobaczyć ojca Polańskiego, Ryszarda, rozmawiającego z Joan Collins czy też Wandę dyskutującą z Warrenem Beattym. W każdym razie brali udział w uroczystości, podobnie jak Candice Bergen, Michael Caine i wielu, wielu innych - czytamy w "Polański. Biografia".

Małżonkowie jak szaleni podróżowali przez jakiś czas między Anglią a Stanami Zjednoczonymi albo spotykali się sporadycznie na weekend w Paryżu bądź na Lazurowym Wybrzeżu. Podczas gdy gniazdko Polańskiego przy Eaton Place kolejni autorzy scenariuszy odwiedzali tak często jak wcześniej młode kobiety, Sharon Tate pozostawała niezawodną wartością w jego życiu. Uchodziła za jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie, była wziętą modelką i szybko stała się ikoną swinging sixties.

11 / 27Oboje odnosili ogromne sukcesy

Obraz
© PAP / Photopress-Archiv / UPI

Sharon na dobre rozkręcała karierę. Po sukcesie "Balu wampirów", wystąpiła w melodramatycznej "Dolinie lalek" - rola przyniosła jej nominację do Złotego Globu (nagrodę przyznano jednak Katharine Ross za "Absolwenta"). Później otrzymała serię kolejnych propozycji. Polański mógł być naprawdę dumny ze swej żony - i z jej rosnących zarobków: teraz było to 150 tys. dolarów za film. Jednak to, co pod koniec dziesięciolecia rozgrywało się między Londynem a Los Angeles, musiało mu strasznie przypominać początki lat 60. z Barbarą Lass w Paryżu: poszukujący pracy mąż dobrze zarabiającej, odnoszącej sukcesy i uwielbianej kobiety. A do takiej roli naprawdę nie miał talentu. Wszystko odmieniło się wraz z sukcesem "Dziecka Rosemary" - ludzie ustawiali się w kolejkach do kina, a Polańskiego hołubiono. Również krytycy byli wyjątkowo jednomyślni. To było arcydzieło. Poprzez ten film stał się jednym z twórców amerykańskiej nowej fali, przedstawicielem Nowego Hollywoodu - i później miał dostarczyć kolejne wspaniałe dzieło,
"Chinatown".

W Boże Narodzenie 1968 r. Sharon stwierdziła, że jest w ciąży. Polański na zmianę odczuwał niesamowitą radość i przytłaczające poczucie odpowiedzialności. Polański i Sharon Tate, jako przyszli rodzice, pilnie potrzebowali domu w Los Angeles. W Benedict Canyon w górach Santa Monica nad Sunset Boulevard znajdowała się wspaniała posiadłość, z której zrezygnować chcieli ich przyjaciele, aktorka Candice Bergen i jej towarzysz Terry Melcher. Został zbudowany w 1942 r. francuskiego domu wiejskiego, z bielonymi ścianami i widocznymi belkami wiązania dachowego, z basenem i ze wspaniałym widokiem w dół na Pacyfik. Mieszkała w nim Lillian Gish, przez jakiś czas również Cary Grant - któremu Polański i Tate, jeśli chodzi o mieszkania, najwyraźniej wydawali się deptać po piętach - a później Henry Fonda. Posiadłość położona była przy ślepej uliczce, niesamowicie krętej drodze, pod adresem Cielo Drive 10050. Czynsz wynosił 1200 dolarów tygodniowo, więc niekoniecznie był niski, ale jednak znośny. Sharon od razu zakochała się
w tym domu. 12 lutego 1969 r. podpisano umowę wynajmu.

W czasie, gdy Tate i Polański byli w rozjazdach na planach filmowych, ich "love house" (jak mówiła o nim Tate) zajmował się Wojciech Frykowski wraz ze swoją przyjaciółką. Abigail "Gibbie" Folger. Wywodziła się ona z sięgającej 1850 r. dynastii producentów kawy, znanej jako Folgers Coffee, i uchodziła za bogatą spadkobierczynię.

12 / 27Wtedy ostatni raz widział swoją żonę żywą

Obraz
© PAP / Picture Lux / LFI

W kilka miesięcy po wprowadzeniu się do domu Wojtek musiał zadzwonić do swojego przyjaciela Romana w Londynie i przyznać się, że niechcący przejechał na terenie posiadłości psa Sharon, Doktora Sapirsteina. Sharon była strasznie przywiązana do tego zwierzęcia, którego parze podarowała jej matka, Doris, więc Polański postanowił nie wspominać jej o tej stracie. W Londynie postarał się o słodkiego szczeniaka na pocieszenie, również yorkshire terriera. Kolejna niespodzianka, jako spóźniony prezent ślubny albo przedwczesny prezent z okazji oczekiwanego dziecka, czekała na Sharon w Los Angeles: wypolerowany klasyczny biały rolls-royce silver dawn. Psa dostała, gdy na początku czerwca - jej ciąża była już wtedy wyraźnie widoczna - wróciła do Londynu. Zaraz potem miała jechać do USA, gdzie dziecko powinno przyjść na świat. O lataniu nie było już mowy, na to ciąża była zbyt zaawansowana, więc Polański zarezerwował dla żony kabinę na pokładzie Queen Elizabeth II. Razem z Prudence, szczeniaczkiem, pojechał z Sharon do
Southampton i spędził z nią jeszcze kilka godzin na pokładzie, nim statek odpłynął. Wtedy ostatni raz widział swą żonę żywą. Po powrocie do Londynu w mieszkaniu obok jej łóżka znalazł książkę, którą właśnie skończyła czytać i która wydała mu się cudownym materiałem na film: "Tessę d'Urberville" Thomasa Hardy'ego.

Przez kolejne trzy tygodnie Polański i Sharon Tate dzwonili do siebie przynajmniej raz dziennie. Frykowski i jego przyjaciółka Folger wciąż jeszcze mieszkali w domu, ale najpóźniej do przybycia Polańskiego do Los Angeles mieli się wyprowadzić. Częstym gościem w domu w tamtym czasie był wierny przyjaciel Sharon, Jay Sebring, który czuł się samotny i często zostawał na noc. Z jakiegoś powodu Polański nie potrafił się zebrać, by opuścić Londyn. W dniu narodzin dziecka, przewidzianych na połowę sierpnia, mniej więcej w okolicach jego 36. urodzin, chciał w każdym razie być już koniecznie w USA. 8 sierpnia Polański rozmawiał przez telefon z żoną i zdecydował jeszcze w trakcie rozmowy, że wyleci do niej już następnego dnia i na miejscu będzie się martwił nieukończonym scenariuszem. Ponieważ nie miał nowej wizy do Stanów Zjednoczonych, a następnego dnia, w sobotę, nie miał szans, by ją uzyskać, musiał przełożyć lot. Mógł wyruszyć do Los Angeles dopiero na początku przyszłego tygodnia.

Następnego dnia, w sobotę, wczesnym wieczorem, odebrał telefon od swojego potwornie wstrząśniętego amerykańskiego agenta, który płacząc, poinformował go, że Sharon Tate, Wojtek Frykowski, Abigail Folger i Jay Sebring zostali zamordowani w domu. Paralele do jego również ciężarnej w chwili śmierci matki, ćwierć wieku wcześniej, były przytłaczające. Z błyskawicznie zorganizowaną dzięki przyjacielowi wizą specjalną Polański następnego dnia, po dawce silnych środków uspokajających, wyleciał do Los Angeles. Towarzyszyli mu Gene Gutowski, Victor Lownes i Warren Beatty, który akurat przebywał wtedy w Londynie - dowiadujemy się z książki Paula Wernera.

13 / 27Pochowano ją w dniu planowanych narodzin syna

Obraz
© PAP / DPA / Bert Reisfeld

Rankiem w sobotę w Los Angeles gospodyni Polańskiego i Tate odkryła przed domem dwa ciała, pobiegła do sąsiadów, a ci powiadomili policję. Miejsce zbrodni wzbudzało zgrozę. Dwiema martwymi osobami w ogrodzie okazali się Wojtek Frykowski i Abigail Folger. W salonie znaleziono Sharon Tate, która, jak później stwierdzono, zabita została 16 pchnięciami nożem. Wokół jej szyi owinięta była nylonowa lina, której drugi koniec przywiązany był do szyi zastrzelonego Jaya Sebringa. Również na jego ciele było mnóstwo ran po pchnięciach nożem. Na zewnątrz, na drzwiach, krwią Sharon Tate wysmarowano słowo PIG (świnia). Piąta ofiara siedziała na fotelu kierowcy w samochodzie przy wjeździe: ów młody mężczyzna przyjechał odwiedzić mieszkającego na terenie posiadłości dozorcę - który ponoć nie zauważył niczego z tych strasznych wydarzeń - i gdy zbierał się do odjazdu, został zastrzelony.

Policja w Los Angeles praktycznie działała po omacku. Z powodu niezwykle brutalnego przebiegu przestępstwa nie dawano wiary, by mordercą mógł być ktoś przypadkowy, jak na przykład zaskoczony włamywacz, albo że był to nieudany napad rabunkowy. Wychodzono z założenia, że musiał istnieć jakiś związek między sprawcą a ofiarami. Być może Frykowski wplątany był w jakieś interesy z handlarzami narkotyków, bo w każdym razie z pewnością organizował je sobie na własny użytek. Nie wykluczano też, że mogło tu chodzić o akt zemsty na Tate. Albo na Polańskim. Albo coś w tym duchu. Wyznaczono nagrodę za ewentualne informacje i dyskretnie sprawdzano wszystkich możliwych znajomych małżonków. Nie tylko zresztą policja to robiła, także sam Polański stawał się coraz bardziej nieufny i niemal popadł w paranoję. Ojciec Sharon, Paul Tate, w tamtym czasie emerytowany już oficer wywiadu, również podjął dochodzenie na własną rękę.

13 sierpnia, w dniu, który mógłby być terminem narodzin dziecka, 26-letnia Sharon Tate została pochowana. W jej ramionach umieszczono syna. Co prawda nie odniósł on ran w łonie, ale nie dało się go uratować i nadano mu imiona Paul Richard po obu dziadkach. W akcie rozpaczy lub szaleństwa Polański pozwolił jednemu reporterowi i jednemu fotografowi tydzień po zbrodni towarzyszyć mu w obchodzie domu. Szczególnie wstrząsające zdjęcie w "Life" (29 sierpnia 1969 r.) pokazuje Polańskiego siedzącego na ogrodowym krześle przy na wpół otwartych białych drzwiach domu, na których dostrzec można zapisane krwią jego żony słowo PIG. Poplamiona krwią wycieraczka i płytki na tarasie pozwalają domyślać się rozmiaru aktu przemocy. Na innym zdjęciu widać Polańskiego w salonie, obok przesiąkniętego krwią dywanu. Oprócz tej raczej rzeczowej relacji prasa prześcigała się w niedorzecznych spekulacjach. Na całym świecie.

14 / 27Na czele bandy stał syn prostytutki

Obraz
© PAP / LFI / MPTVA

Z braku rzetelnych informacji w artykułach pojawiały się coraz bardziej szalone pogłoski. "Zbrodnia niczym z filmów Polańskiego" stała się wszechobecną formułką, za której pomocą w jakiś sposób próbowano wyrazić grozę tego wydarzenia. Ktoś powiedział, że rzeczywistość zemściła się na tych, którzy odważyli się zagłębić w fikcyjny świat swych mrocznych zakamarków. W jakimkolwiek języku czy jakiejkolwiek wersji coś takiego głoszono, zawsze wychodziło na to, że Polański i jego żona w gruncie rzeczy sami byli sobie winni: ktoś, kto kręci takie filmy jak przede wszystkim "bluźniercze" "Dziecko Rosemary", z którym co prawda Sharon Tate nie miała nic wspólnego - co jednak pomijano - i kto prowadzi takie życie, pełne niejasnych seksualnych związków i narkotyków, nie powinien na koniec się dziwić, że zło, szatan czy też właśnie "rzeczywistość" go dosięgną. W mediach z ofiar zrobiono sprawców - i to nie tylko dlatego, że nie znaleziono jeszcze prawdziwych winnych. To doświadczenie na zawsze zniszczyło dobre do tamtej
pory relacje Polańskiego z prasą.

Po tygodniach prowadzonego bezładnie śledztwa policja trafiła wreszcie na ślad morderców, i to przypadkiem. Jedna z osób biorących udział w zbrodni, Susan Atkins, którą zatrzymano w związku z innym wykroczeniem, chwaliła się przed innymi aresztowanymi morderstwami popełnionymi w domu Tate. 1 grudnia wreszcie poznano tożsamość pozostałych uczestników, których udało się wytropić w kolejnych dniach i aresztować. Oprócz Atkins były to jeszcze dwie inne młode kobiety i w chwili popełnienia zbrodni 23-letni mężczyzna. Wszyscy należeli do tak zwanej Manson Family, okultystycznej komuny hipisowskiej skupionej wokół Charlesa Mansona, który sam siebie nazywał "Szatanem". Urodzony w 1934 r. jako syn 16-letniej prostytutki Charles Manson dorastał u bardzo religijnych, surowych krewnych. W chwili zbrodni miał 35 pięć lat, z czego 17 lat spędził w więzieniach. Przez jakiś czas daremnie próbował zostać muzykiem folkowym i pod koniec lat sześćdziesiątych założył przypominającą sektę komunę, nazywaną "The Family".

Kiedy wreszcie wykryto sprawców, tematyka artykułów przeniosła się na publiczne spekulacje dotyczące możliwego motywu. Choć Charles Manson nie brał bezpośredniego udziału w zbrodni, uchodził za siłę napędową. W ramach różnego rodzaju prób zrobienia kariery muzycznej w 1968 r. przez dłuższy czas miał kontakt z Dennisem Wilsonem z The Beach Boys. Wilson nagrał nawet demo z Mansonem i wysłał je do producenta płyt Terry?ego Melchera, syna Doris Day. Melcher odesłał taśmę jako bezużyteczną. Wskutek tego Manson wielokrotnie pojawiał się w domu, a przynajmniej na terenie posiadłości, gdy Melcher mieszkał tam z Candice Bergen. Najwyraźniej przychodził tam również w tym czasie, gdy do domu wprowadzili się Frykowski i Folger. Przypuszczano, że mogło chodzić o pomyłkę, a więc że morderstwa pierwotnie były zaplanowane jako akt zemsty na Melcherze. Teorii tej nie dało się utrzymać, Manson bowiem prawdopodobnie wiedział, że Melcher od dawna już tam nie mieszka.

Dopiero później, krok po kroku, można było zrekonstruować wydarzenia z nocy, kiedy popełniono morderstwa. Sharon Tate i troje jej współlokatorów spędzili wieczór w meksykańskiej restauracji El Coyote, skąd następnie wrócili do domu. Frykowski zasnął na sofie w salonie; Tate leżała na piętrze w sypialni, w swoim łóżku, a Jay Sebring siedział przy niej. Rozmawiali. Folger była w swojej sypialni i czytała książkę. Jakiś czas wcześniej, w odległym o 30 kilometrów Spahn Ranch, czterech członków Family zostało wysłanych przez Mansona z zadaniem, by "dali jakiś wyraźny znak".

15 / 27Zadała ciężarnej Tate 16 ciosów nożem, a potem jej krwią napisała na drzwiach słowo PIG

Obraz
© PAP

Uzbrojeni byli w długolufowy rewolwer, każde z nich miało przy sobie nóż. Dotarli na Cielo Drive około północy i najpierw odcięli linię telefoniczną na słupie przy domu. Przy wjeździe na teren rozległej posiadłości natknęli się na osiemnastolatka, który zamierzał odjechać po odwiedzinach u dozorcy. Charles "Tex" Watson, jedyny mężczyzna wśród sprawców, od razu go zastrzelił. Linda Kasabian czekała w samochodzie, podczas gdy liczący 190 cm wzrostu, wysportowany Watson oraz dwie kobiety, Susan Atkins i Patricia Krenwinkel, wtargnęli do domu. Zagonili czwórkę mieszkańców do salonu, kazali im położyć się na podłodze i zaczęli ich wiązać. Gdy Sebring zaczął protestować i wskazywać na to, że Sharon jest w zaawansowanej ciąży, został natychmiast postrzelony w plecy przez Watsona, a potem zabity pchnięciami noża. Watson określał sam siebie jako diabła, który musi tu załatwić swoją robotę. Frykowski i Folger zdołali się uwolnić z więzów i uciekli do ogrodu, tam jednak otrzymali śmiertelne pchnięcia nożem.

Sharon Tate z salonu musiała patrzeć, jak umierają wszyscy jej przyjaciele, i błagała, by pozostawiono ją przy życiu ze względu na nienarodzone dziecko. Susan Atkins odpowiedziała, że jest jej to obojętne i że Sharon Tate powinna oswoić się z myślą, że zaraz zginie. Następnie zabiła ciężarną kobietę, zadając jej 16 pchnięć nożem, a potem nasączyła ręcznik krwią Tate i wymalowała na zewnętrznej stronie drzwi wejściowych litery PIG.

W jednym z najbardziej spektakularnych procesów w historii amerykańskiego sądownictwa, który zaczął się w połowie 1970 r., Manson i bezpośredni sprawcy, których obciążały również inne morderstwa, zostali skazani na śmierć. Pozostająca w trakcie zbrodni w samochodzie Linda Kasabian, która podczas procesu występowała jako świadek koronny, otrzymała jedynie wyrok w zawieszeniu. Dwa lata później w Kalifornii zniesiono karę śmierci i wyroki skazanych, których jeszcze nie wykonano, zostały zamienione na dożywotnie więzienie. Do dziś jeszcze wciąż co kilka lat pojawiają się prośby skazanych o ułaskawienie i wnioski o zwolnienie z więzienia, wszystkie wnioski były jednak jak dotąd odrzucane. Susan Atkins zmarła na raka w więzieniu 24 września 2009 r. Dom przy Cielo Drive zrównano z ziemią w 1994 r., zmieniono bieg ulicy, a i sama działka 10050 dziś już nie istnieje. Po nagłośnionym przez media morderstwie domu nie dało się sprzedać ani wynająć, a jego właściciel sam mieszkał w nim przez dwadzieścia lat. Zupełnie
spokojnie, jak podkreślał.

Polański wspólnie z Frykowskim być może miałby jakieś szanse przeciw napastnikom - gdyby tylko wyleciał do Los Angeles wcześniej i był już tego wieczoru w domu. Tych męczących myśli Polański długo nie mógł się pozbyć. To było poczucie winy kogoś, kto niezasłużenie przeżył, kiedy inni zginęli bezsensowną śmiercią. Poczucie winy, jakie widać było też u ojca Polańskiego, kiedy powrócił żywy z Mauthausen, a jego żona została zamordowana. Niektórzy z kolei twierdzili, że o włos uniknęli losu ofiar w domu Polańskiego. Na przykład Jerzy Kosiński utrzymywał, że wybierał się do posiadłości przy Cielo Drive i tylko z powodu źle nadanego bagażu w Nowym Jorku nie zdążył na samolot do Los Angeles. Inni przysięgali jeszcze trzydzieści lat później, że Polański w drodze na pogrzeb odwiedził modną restaurację w Nowym Jorku. Historia była tak potworna, że Polański, który tego rodzaju informacje starał się ignorować, poczuł się zmuszony złożyć w sądzie pozew o zniesławienie.

W autobiografii Polański napisał, że śmierć Sharon była najgorszym wydarzeniem w jego życiu. Potem wszystko już na zawsze się zmieniło. Jego optymizm zniknął i ustąpił miejsca "głębokiemu żydowskiemu poczuciu winy" oraz "przekonaniu, że każda radość ma swą cenę". Nie wierzył również wówczas, że będzie w stanie żyć jeszcze kiedyś w bliskim związku z jakąś kobietą. I faktycznie długo miało tak być. Niemal kilkanaście lat.

16 / 27Miała 15 lat, gdy zaczęli romansować

Obraz
© PAP / United Archives

Dopiero w połowie lat 70., w Bawarii, Polański zakochał się w bardzo młodej kobiecie zwanej Nasty, której pełne nazwisko brzmiało Nastassja Aglaia Nakszynski. Chociaż Polański, patrząc wstecz, w 1984 r. w swej książce rozpisywał się wylewnie o szybko rozwijającym się i jak na ówczesnego ducha czasu raczej trwałym romansie, druga strona podchodzi dziś do tego inaczej. W wywiadzie dla "Die Welt" (12 sierpnia 2012 r.) historię o rzekomym romansie Nastassja Kinski obaliła słowami "absolutnie nie". Być może chodziło o to, że uważała za niestosowne określenie "romans". Ponieważ 51-letnia aktorka zapewniła jeszcze: "Jego żona i ja pisujemy do siebie regularnie", i 21 maja 2012 r. podczas pokazu "Tess" towarzyszyła Polańskiemu na czerwonym dywanie w Cannes, wydaje się, że wszystko zakończyło się przynajmniej pokojowo.

Najpierw jednak co nieco się działo. W Monachium Polański odkrył potencjał aktorski młodej piękności o pełnych ustach ("truskawkowe usta", jak automatycznie powtarzano wówczas dziennikarski banał, nawiązując do tytułu dziś znacznie bardziej krytycznie ocenianej autobiografii i jej ojca Klausa Kinskiego). Polański nie mógł przeczuwać, i dowiedział się tego dopiero znacznie później, że miała ona zaledwie 15 lat (i pół, gwoli ścisłości). Od francuskiego "Vogue'a" Polański otrzymał zaszczytne zlecenie poprowadzenia gościnnie sesji zdjęciowej do grudniowego wydania świątecznego z 1976 r. Zdjęcia zrobiono na Seszelach, a głównym motywem miała być "dziewczyna wśród piratów". Wspomnienia z okresu prac nad zdjęciami, które odbywały się na kilku różnych wyspach i miały punkt kulminacyjny na wyspie Praslin, u Polańskiego czyta się jak opis miesiąca miodowego.

Świąteczny numer "Vogue'a" z bardzo błękitną okładką i białym podpisem "par Roman Polanski" sprzedawał się świetnie. "Vogue Hommes" i Polański wpadli na niezbyt oryginalny pomysł, by fotografować dziewczęta z różnych krajów: w sposób, który Polański określał jako "sexy, zuchwały i nad wyraz ludzki", przy czym to ostatnie miało oznaczać, że nie zamierzano stosować kiczowatego filtru zmiękczającego, jak w przypadku znanego fotografa i reżysera Bilitis Davida Hamiltona. Tym razem Polański chciał to robić inaczej niż na Seszelach, zamierzał fotografować sam, korzystając z tego, czego nauczył się w szkole filmowej w Łodzi i czego nigdy do końca nie porzucił.

Zanim zjawiskowo piękną dziewczynę Polański obsadził w swojej "Tess" (1979), miało miejsce zdarzenie, które sprawiło, że jego dotychczasowe życie legło w gruzach.

17 / 27Opowiadała mu, że po raz pierwszy uprawiała seks w wieku ośmiu lat

Obraz
© Youtube.pl

Na początku 1977 r. znajomy polecił Polańskiemu do sesji zdjęciowych dla "Vogue Hommes" śliczną młodą dziewczynę, która była młodszą siostrą jego przyjaciółki. Kilka dni później Polański pojechał do Fernando Valley na północ od miejskich obszarów Los Angeles, gdzie dziewczyna mieszkała z matką. Jej nazwisko jest obecnie ogólnie znane - Samantha Gailey, po mężu Geimer. Jest teraz matką trzech synów i niezliczone już razy występowała publicznie. Pokazuje im - wykonane przez innego fotografa - imponujące zdjęcia Kinski w "Vogue'u". Kilka dni później, 20 lutego, odbiera zaledwie 13-letnią dziewczynę z domu - której wiek wtedy właśnie poznaje - spaceruje z nią na niezabudowane wzgórze i robi jej kilka zdjęć. Tam powstają pierwsze zdjęcia topless. Potem Polański wylatuje na dziesięć dni do Nowego Jorku.

Następna sesja zdjęciowa z Samanthą ma się odbyć 10 marca. Polański odbiera dziewczynę z domu, ona zabiera kilka ubrań na zmianę i jadą do domu Jacqueline Bisset na północ od Mulholland Drive. Podczas jazdy, według Polańskiego, Samantha opowiada mu, że ma stałego chłopaka, że już w wieku ośmiu lat po raz pierwszy uprawiała seks, że próbowała narkotyków i piła szampana. Po serii zdjęć na terenie posiadłości słońce schowało się za szczytami. Polański postanawia przenieść się na drugą stronę góry, gdzie jeszcze powinno być trochę światła. Tam, przy Mulholland Drive 12850, znajdowała się posiadłość Jacka Nicholsona, tuż obok posiadłości Marlona Brando, z którym dzielił podjazd. Po śmierci Brando Nicholson wykupił sąsiednią działkę i kazał zburzyć wymagający remontu dom.

Nicholson w tym czasie był na nartach w Aspen, ale jego dobra znajoma i sąsiadka, która znała też dobrze Polańskiego, wpuściła go na teren posiadłości i do domu. Polański zrobił kolejne zdjęcia Samanthy, podczas sesji wypił z nią kilka kieliszków szampana i dał jej jedną trzecią tabletki quaalude. Zadzwonił też do jej matki i oddał słuchawkę córce. Matka nie miała nic przeciwko temu, by córka wróciła do domu później, niż planowano.

18 / 27Zdjęcia topless w jacuzzi

Obraz
© Youtube.pl

Naga Samantha weszła do jacuzzi, Polański rozebrał się i też tam wszedł. Po krótkim czasie przeszli do pokoju, w którym Polański kiedyś przez jakiś czas mieszkał i który teraz służył do oglądania telewizji. Tutaj przespali się ze sobą, w czym przeszkodziło im wejście do domu Anjeliki Huston, córki Johna Hustona i wieloletniej przyjaciółki Nicholsona. Następnie Polański odwiózł dziewczynę do domu. Pokazał matce i jej partnerowi kilka slajdów z pierwszej sesji, przeprowadzonej kilka tygodni wcześniej, w tym również topless. Później tego wieczoru ich wspólny znajomy, który skontaktował go z rodziną, zadzwonił do Polańskiego do hotelu i poinformował go, że matka była przerażona zdjęciami i strasznie zdenerwowana.

Następnego dnia wczesnym wieczorem Polański zamierzał właśnie wyjść do kina ze swą ówczesną przyjaciółką, Lisą Rome, młodszą siostrą Sydne Rome, i z kilkoma innymi znajomymi, gdy w lobby ekskluzywnego hotelu Beverly Wilshire (gdzie w 1990 r. powstała znaczna część "Pretty Woman") podszedł do niego jakiś mężczyzna i podsunął mu pod nos nakaz aresztowania. Zarzut dotyczył gwałtu. Był piątek 11 marca 1977 r. i później w życiu Polańskiego nic już nie było takie jak wcześniej.

Urzędnik przyprowadził ze sobą jeszcze kilku kolegów z policji i prokuratury i pokazał ponadto dwa nakazy rewizji. Pierwszy dotyczył apartamentu Polańskiego w hotelu. Przeszukanie zostało przeprowadzone szybko. Skonfiskowano filmy, slajdy i aparat fotograficzny, szybko znaleziono też mały zapas quaalude - właściwie środka nasennego, który jednak w połączeniu z alkoholem wprawiał w euforię i stan podniecenia seksualnego i którego nie sprzedaje się już w niemal wszystkich krajach zachodnich. Wszystko zostało zapakowane, Polański zaś mógł teraz z bardzo bliska poznać policyjne procedury aresztowania w Los Angeles.

Drugi nakaz rewizji wystawiony był na dom Jacka Nicholsona. Policjanci i Polański pojechali tam dwoma samochodami - i natknęli się na wyraźnie zaszokowaną Anjelicę Huston. Choć ze sprawą, o którą tu chodziło, nie miała nic wspólnego, przeszukano również ją i przy tym coś znaleziono: trochę kokainy w torebce i trochę marihuany w szufladzie nocnego stolika. Niby nic wielkiego, ale wystarczyło, by mieć kłopoty. Oboje podejrzani, Polański i Huston, zostali zabrani na posterunek. Spisano ich personalia, pobrano odciski palców. Anjelica była już wtedy wściekła na Polańskiego, któremu to wszystko zawdzięczała. W końcu pojawił się adwokat reżysera, wyznaczono kaucję w wysokości dwóch i pół tysiąca dolarów, wpłacono ją i na razie Polański był wolny.

19 / 27Oskarżony o gwałt z użyciem narkotyków, perwersję, nienaturalny stosunek seksualny

Obraz
© Youtube.pl

24 marca prokurator okręgowy Roger Gunson wniósł przed wielką ławą przysięgłych oskarżenie w sprawie karnej A 334139 "Stan Kalifornia przeciwko Romanowi Raymondowi Polańskiemu". Celem było przekonanie przysięgłych do słuszności oskarżenia i dopuszczenie do postępowania sądowego. Anjelica Huston tymczasem zawarła z prokuraturą ugodę: była gotowa złożyć zeznania, jej sprawa z narkotykami zaś miała zostać umorzona. Była jedynym świadkiem, który mógł potwierdzić, że Samantha była w domu. Oskarżenie obejmowało sześć punktów: gwałt z użyciem narkotyków, perwersję, nienaturalny stosunek seksualny, lubieżny i nieprzyzwoity akt płciowy z dzieckiem poniżej 14. roku życia, podanie osobie niepełnoletniej niedozwolonej substancji oraz sprzeczny z prawem stosunek seksualny z osobą małoletnią.

Ponadto Polański dowiedział się, co wydarzyło się w domu Gaileyów wieczorem zaraz po tym zdarzeniu i jego pospiesznym zniknięciu. Otóż Samantha zatelefonowała do byłego chłopaka i poprosiła go, by ją odwiedził, a potem, kierowana silną potrzebą, zwierzyła mu się ze wszystkiego. Usłyszała to jej siostra, która natychmiast opowiedziała o tym matce. Ta zaś była przerażona i oszołomiona. Doszła do wniosku, że jedyną osobą, która może udzielić jakiegoś prawnego wsparcia, jest jej doradca podatkowy. Zadzwoniła do niego, a on poradził jej, by natychmiast powiadomiła policję i wniosła oskarżenie przeciw Polańskiemu.

Tym samym uruchomiła maszynerię, której nie dało się już zatrzymać - nawet jeśli zarówno ona, jak i Samantha później sobie tego czasami życzyły. Już przed upływem godziny od telefonu pojawiło się dwóch policjantów, którzy przesłuchali dziewczynę, a później zawieźli ją do pobliskiego szpitala, gdzie została przebadana i wypytana przez lekarza, a następnie zabrana na komisariat policji w celu dalszych przesłuchań. I tak ciągnęło się to również następnego dnia, tym razem w prokuraturze w Santa Monica, coraz dalej, dalej i dalej.

20 / 27Zapanował nad nim wyostrzony od dzieciństwa instynkt ucieczki

Obraz
© Youtube.pl

W środę 1 lutego 1978 r. adwokat Polańskiego Douglas Dalton lekko spóźniony wkroczył na salę sądową i poinformował, że jego klient telefonicznie powiadomił go, że nie pojawi się w sądzie. On, Dalton, przypuszcza, że Polański znajduje się poza granicami Stanów Zjednoczonych. W rzeczywistości Polański podczas spotkania poprzedniego wieczoru w biurze adwokata dowiedział się, że prowadzący jego sprawę sędzia Laurence Rittenband zaczął się zachowywać w zupełnie nieobliczalny sposób. Zawarł jasne porozumienie ze stronami procesu - Polański miał spędzić pozostałe 48 dni z maksymalnych 90 w Chino, a potem sąd miał wyrazić zgodę na wniosek o jego zwolnienie. Jednocześnie jednak Rittenband mówił prasie coś zupełnie innego - zanim rzucił ręcznik, kiedy obie strony poparły wniosek o odwołanie sędziego z obawy o stronniczość. I tak Polański miał wyjść na wolność, jeśli zgodzi się na wydalenie ze Stanów Zjednoczonych i natychmiast opuści kraj.

Podczas gdy jego adwokat mu to wyjaśniał, Polańskiego ogarniała coraz większa panika. Znów zapanował nad nim z przemożną siłą wyostrzony od dzieciństwa instynkt ucieczki. Polański bez wyjaśnień opuścił biuro. Spakował walizki, odebrał trochę gotówki i pojechał na międzynarodowe lotnisko LAX. Kwadrans później odleciał do Londynu DC 10 należącym do British Airways, wykupiwszy ostatnie wolne miejsce.

Życie Polańskiego leżało w gruzach. Stracił dwa duże i co najmniej dobrze płatne projekty filmowe, został na niego wydany nakaz aresztowania, na całym świecie go potępiano. Znów go ścigano. W Paryżu przede wszystkim paparazzi. By uciec przed teleobiektywami i czyhającymi na niego fotografami, Polański przez wiele tygodni nosił gęstą brodę, czapkę i okulary przeciwsłoneczne. Ze swego mieszkania jechał windą do podziemnego garażu, krył się w bagażniku samochodu i był wywożony przez przyjaciela. Jego amerykański obrońca Douglas Dalton przybył do Paryża z jeszcze innym adwokatem i obaj próbowali namówić swego klienta do powrotu do Stanów Zjednoczonych i stawienia się przed sądem. Sędzia Rittenband przesunął termin ogłoszenia wyroku. Jednak adwokaci polecieli z powrotem, nie przekonawszy Polańskiego. Nie chciał jeszcze raz oddawać się w ręce amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim nie w ręce tego sędziego. Tym samym jednak tracił ostatnią szansę wyjaśnienia tej sprawy na drodze prawnej. Drzwi
do Stanów Zjednoczonych ostatecznie się dla niego zatrzasnęły.

21 / 27Poważne oskarżenie aktorki: dwukrotnie wykorzystał mnie seksualnie

Obraz
© AFP

W połowie maja 2010 r. brytyjska aktorka Charlotte Lewis zwróciła się do prokuratury w Los Angeles. 42-letnia odtwórczyni roli dziewczyny w filmie Polańskiego o piratach z 1986 r. wnosiła przeciw reżyserowi poważne oskarżenia. Twierdziła, że została przez Polańskiego dwukrotnie wykorzystana seksualnie w jego mieszkaniu przy avenue Montaigne. "Wiedział, że miałam dopiero szesnaście lat, gdy mnie do tego zmuszał" - wyraziła się przed licznymi przedstawicielami prasy podczas konferencji w biurze i w obecności znanej adwokat Glorii Allred. Z powodu tamtych wydarzeń do dziś miała ponoć duże problemy z mężczyznami. W wydrukowanym dwa dni później w londyńskim "Mail on Sunday" (16 maja 2010 r.) wywiadzie dolewała jeszcze oliwy do ognia. Z początku prokuratorzy z Los Angeles byli zelektryzowani tymi wypowiedziami. Przy bliższym przyjrzeniu wyłaniało się jednak coraz więcej nieścisłości i sprzeczności w tak z początku mile przez nich widzianych zarzutach aktorki. Przede wszystkim wywiad, jakiego Charlotte Lewis
udzieliła dobre 10 lat wcześniej, również w Los Angeles, stał w jaskrawej sprzeczności do obecnych oskarżeń. Wówczas wyspowiadała się ze swego niemal prowadzącego do samozagłady życia przed korespondentem niedzielnego brytyjskiego brukowca "News of the World" (8 sierpnia 1999 r.). Już jako 14-latka oferowała swe usługi mężczyznom za pieniądze i w tym czasie znieczulała się dużymi ilościami LSD, marihuany i alkoholu.

Później, gdy miała to za sobą, przez jakiś czas pracowała jako fotomodelka, a w wieku 17 lat trafiła na Polańskiego - i go uwiodła. "Wtedy jednak byłam już przez niego zatrudniona do Piratów. Nie było to więc tak jak zwykle, gdy dostaje się rolę za pójście do łóżka. Byłam nim zafascynowana i chciałam zostać jego kochanką. Prawdopodobnie pragnęłam go bardziej niż on mnie". Podczas premiery filmu o piratach w maju 1986 r. na festiwalu w Cannes zrobiono liczne zdjęcia Polańskiego i Charlotte Lewis, na których oboje sprawiają wrażenie, że są w jak najbardziej przyjacielskich stosunkach. Ta córka Irakijczyka i Irlandki w wywiadzie z 1999 r. niemal rozpaczliwie wyrzucała z siebie bardzo długą listę swych znanych kochanków z Hollywoodu i z grona muzyków rockowych. Rozpaczliwe było to przede wszystkim dlatego, że wbrew jej usilnym staraniom, mimo wszystkich tych znajomości, jej kariera filmowa wypadała skromnie i w 2003 r. zmierzała ku końcowi. Zapał amerykańskich organów wymiaru sprawiedliwości, by otworzyć nowe
dochodzenie, kompletnie przygasł w obliczu sprzecznych wypowiedzi Charlotte Lewis.

22 / 27Zmusił ją do stosunku analnego?

Obraz
© PAP / DPA

Dwa tygodnie po tych publicznych oskarżeniach ze strony Charlotte Lewis do prokuratury stanowej w Los Angeles zgłosiła się kolejna kobieta, by złożyć zeznania o swych przeżyciach z Romanem Polańskim. Sięgały one jeszcze dalej w przeszłość, przed wydarzenia, z których powodu Polański przebywał w Szwajcarii w areszcie domowym, lecz rozegrały się w tym samym miejscu. Traumatyczne wspomnienia sięgały listopada 1974 r., kiedy to 21-letnia wówczas Edith Michelle Vogelhut, nosząca wcześniej nazwisko Shelli Paul, pracowała jako modelka na wieczornym przyjęciu zorganizowanym przez producenta "Chinatown", Roberta Evansa. Teraz Vogelhut nie zamierzała już dłużej milczeć, jak wyjaśniała, ponieważ krok, na jaki zdecydowała się Charlotte Lewis, zwracając się do opinii publicznej, dodał jej odwagi.

Pod koniec lipca 57-letnia kobieta upubliczniła swe oskarżenie wobec Polańskiego w utrwalonym na wideo wywiadzie, zamieszczonym na plotkarskim portalu internetowym RadarOnline. Po wspomnianym przyjęciu pojechała z Polańskim do willi Jacka Nicholsona przy Mulholland Drive 12850. "To, że pójdziemy do łóżka, było oczywiste. Ale nie oczekiwałam niczego nadzwyczajnego" - wyznała Vogelhut i oznajmiła, że Polański, najwyraźniej wyprzedzając czasy, jeśli chodzi o narkotyki, podał jej ecstasy i zmusił ją do jej pierwszego i ostatniego w życiu stosunku analnego. Vogelhut ogłosiła, że zamierza napisać autobiografię, w której nocy spędzonej z Polańskim poświęci cały rozdział.

Podczas gdy w jej przypadku skończyło się jedynie na zapowiedziach, Samantha Geimer miesiąc po 80. urodzinach Polańskiego faktycznie opublikowała w Stanach Zjednoczonych wspomnienia pod tytułem "Dziewczynka. Życie w cieniu Romana Polańskiego". Dobitnie ukazała własny obraz wydarzeń w domu Jacka Nicholsona, zgodnie z oczekiwaniami znacznie się różniący od wersji, którą przedstawił Polański. Geimer szczegółowo poinformowała jednak również o tym, jak obchodzili się z nią później policyjni śledczy, cały aparat sprawiedliwości, a przede wszystkim - i w gruncie rzeczy aż po dziś dzień - żądna sensacji prasa. Z ponurym sarkazmem, również w odniesieniu do samej siebie, opisała, jak długo i niekiedy rozpaczliwie zabiegała o to, żeby znów odzyskać kontrolę nad swym życiem i nie dopuścić, by w sposób instrumentalny przypisywano jej rolę ofiary Polańskiego.

W tej książce po raz pierwszy ujawniona została treść krótkiego listu, w którym Polański w 2009 r., pod wrażeniem filmu Mariny Zenovich "Ścigany i pożądany", prosi ją i jej matkę o wybaczenie.

Najbardziej wstrząsającym zdaniem w bezlitosnym opisie życia Geimer jest jednak to, które sugeruje, że z perspektywy czasu czyn Polańskiego wydaje jej się mniej zły niż późniejsze postępowanie prawne i publiczne prześladowanie. "Szczerze mówiąc, gdybym została postawiona przed takim wyborem, wolałabym jeszcze raz zostać zgwałcona, niż być przesłuchiwana w sądzie". Już w lipcu 2010 r. Samantha Geimer w wywiadzie telewizyjnym dała wyraz swej "uldze", gdy Polański po 69 dniach w więzieniu i 220 dniach aresztu domowego znów był wolnym człowiekiem. 12 lipca 2010 r. Berno odrzuciło wniosek o ekstradycję do Stanów Zjednoczonych i uchyliło areszt wobec Polańskiego.

23 / 27Wywołali skandal w Cannes

Obraz
© PAP / Picture Alliance

Po ucieczce do Francji, Polański nakręcił "Tess". W maju 1979 r. wraz z odtwórczynią głównej roli Nastassją Kinski, reklamował w Cannes nieukończone jeszcze dzieło. Ten pomysł okazał się fiaskiem od strony public relations. Zamiast mądrych pytań związanych z arcydziełem, już przy ich przyjeździe we foyer hotelu Carlton zebrała się cała gromada dziennikarzy, którzy chcieli, by Polański opowiedział im ze wszystkimi szczegółami o wydarzeniach w Los Angeles i o swoim związku z zaledwie 18-nastoletnią Nastassją. Jak można się było spodziewać, Polański stracił panowanie nad sobą, zwymyślał obecnych i w zamian odpłacono mu złośliwymi artykułami.

Siedem lat później, 10 września 1984 r., Nastassja poślubiła Ibrahima Moussę, Egipcjanina, producenta filmowego i przyjaciela Polańskiego z okresu jego czteroletniego pobytu we Włoszech. Moussa był pierwszym mężem aktorki, a później ojcem (przynajmniej) jednego z jej trojga dzieci. Jak na Hollywood małżeństwo przetrwało długo, bo do 1992 r.

24 / 27Joanna Pacuła na liście zdobyczy

Obraz
© PAP / CAF / Zbigniew Matuszewski

Krótki romans połączył Polańskiego także z pewną młodą polską aktorką, która akurat przebywała w Paryżu, kiedy ogłoszono stan wojenny. W obliczu złych wieści nie zamierzała wracać do ojczyzny. Pięć lat wcześniej w swej pierwszej roli w filmie "Barwy ochronne" (1977) Krzysztofa Zanussiego pozostawiła po sobie, dzięki swemu wyglądowi, sensacyjne wrażenie, a jej nazwisko, Joanna Pacuła, stało się w miarę znane. W drugim dniu nowego roku obchodziła 25. urodziny i prędzej czy później musiała się natknąć w Paryżu na Polańskiego. Szybko załatwił jej kilka prac w charakterze fotomodelki dla "Vogue'a", "Cosmo" oraz "Harper's Bazaar" i utwierdził ją w pragnieniu, by spróbować kariery na Zachodzie.

I polecił ją, już pod koniec ich romansu, do głównej żeńskiej roli w amerykańskim zimnowojennym thrillerze "Park Gorkiego" ("Gorky Park", 1983). Pacuła bez większych problemów dostała tę rolę, kładąc tym samym podwaliny kariery w Stanach Zjednoczonych.

25 / 2718-latka zrobiła piorunujące wrażenie

Obraz
© PAP / DPA / Picture Alliance

Przed rozpoczęciem zdjęć do "Piratów" (1986) Polański poznał w Paryżu młodą kobietę i wszystko zdawało się być tak jak zawsze. Nieznana piękność z aktorskimi ambicjami i w najlepszym razie jakimiś początkowymi sukcesami zostaje przedstawiona sławnemu reżyserowi, niemal nie mogąc pojąć swego szczęścia. Ten zaprasza ją na casting do swego apartamentu, zabiera do swojej ulubionej dyskoteki Les Bains-Douches i do modnych nocnych klubów. Obiecuje jej rolę, a nawet karierę filmowej gwiazdy, i zaczyna z nią romansować. Trwa to kilka miesięcy, może rok, może półtora, kobieta czasem pojawia się w jednym z jego filmów, czasem nie. I kiedy jest już po wszystkim, nigdy już nic o niej nie słychać - a jeśli już, to raczej w jakimś niemiłym kontekście. W przypadku tej kobiety wszystko było inaczej.

Kiedy usłyszał jej nazwisko, natychmiast nadstawił uszu, ona zaś nie miała najmniejszego pojęcia, kim jest Polański. Nigdy dotąd o nim nie słyszała, nie znała ani jednego z jego filmów, nie wiedziała nic o morderstwie Sharon Tate, nic o seksualnym skandalu, nic o jego ucieczce, nie wiedziała również, że jest na liście osób ściganych przez FBI. W ogóle jej znajomość kina, a także teatru, literatury, muzyki i malarstwa, ze względu na wiek, wydawała się ograniczona. Ale miała za to sławne nazwisko: Seigner. Jej dziadek Louis uchodził za wielką postać w historii francuskiego teatru, należał do Comedie-Francaise, wyróżnił się występami w sztukach Moliera, a poza tym wystąpił w niewielkich, charakterystycznych rolach w gigantycznej liczbie 150 filmów. Jej ciotka Francoise, która również należała do Comedie-Francaise, była znaną postacią paryskiego świata teatru. Sama młoda kobieta zaś nazywała się Emmanuelle Seigner, urodziła się 22 czerwca 1966 r. - gdy Polański kręcił akurat "Bal wampirów" i właśnie zakochał się
w Sharon Tate.

Już jako dziecko Emmanuelle pracowała jako modelka i gdy Polański ją poznał, mogła przynajmniej poszczycić się trzema drobnymi rolami filmowymi. Gdy Emmanuelle w końcu pojawiła się na niejasno sprecyzowanej "rozmowie castingowej" w mieszkaniu Polańskiego przy avenue Montaigne, została już gruntownie poinformowana i ostrzeżona. Nie do końca bez racji wychodziła z założenia, "że Polański będzie chciał ją zaciągnąć do łóżka", jak to kiedyś później wyraziła. Nie wypiła ani łyka szampana, którym ją częstował, i nie tknęła też herbatnika na wypadek, gdyby znajdowały się w nim jakieś narkotyki. W sumie, jak opowiadali ludzie z otoczenia Polańskiego, ta pierwsza randka musiała przebiegać w raczej dość napiętej atmosferze.

Pewne natomiast jest to, że na Polańskim 18-latka o smukłej, wysportowanej figurze, irytująco zielonych oczach i blond włosach zrobiła wielkie wrażenie. Jej wysokie kości policzkowe i, jak twierdzą polscy przyjaciele Polańskiego, "lekko słowiańskie rysy twarzy" odpowiadały jego ideałowi piękności, a to, że przy jej wzroście 173 cm była o osiem centymetrów wyższa, nie przeszkadzało mu ani trochę. Niewątpliwie Seigner była - i jest - atrakcyjną kobietą, choć może nie tak porywającą pięknością jak na przykład Sharon Tate.

26 / 27Kiedy brali ślub miała 23, a on 56 lat

Obraz
© AFP / Olivier Laban-Mattei

51-letni Polański starał się o tę kobietę tak, jak dawno tego nie robił. I jeszcze coś innego było nowe: wcześniej zwykle dość beztrosko pokazywał się publicznie ze swymi najnowszymi zdobyczami, ale tym razem starał się zachować dyskrecję. Emmanuelle szybko wprowadziła się do jego mieszkania, często spędzali wieczory w domu albo też każde z osobna wybierało się do jakiejś restauracji lub klubu. Podczas prac nad "Piratami" właściwie nie wiedziano o nowym romansie reżysera, choć Emmanuelle kilka razy odwiedziła go w Tunezji. Przyjaciele i współpracownicy byli skłaniani do dyskrecji i usilnie im radzono, by się tego trzymali.

Emmanuelle Seigner zagrała w głównej żeńskiej roli we "Frantic" (1988), a 30 sierpnia 1989 r. wyszła za Polańskiego. Pan młody krótko przed tym świętował swoje 56. urodziny, panna młoda zaś kilka miesięcy wcześniej skończyła 23 lata. Dla niej było to pierwsze małżeństwo, dla Polańskiego trzecie, i jak pospiesznie zapewnił, definitywnie również ostatnie. Emmanuelle Seigner wszędzie była podziwiana - jako kobieta, która poskromiła Polańskiego i z "Roman d'horreur" zrobiła rodzinnego Romana. Polański odtąd polował już jedynie na pomysły do swych kolejnych filmów.

27 / 27Jego córka urodziła się w dniu, w którym mógłby świętować srebrne gody z Sharon

Obraz
© PAP / News Pictures

Następnym wspólnym projektem małżonków był thriller erotyczny "Gorzkie gody" (1992). 20 stycznia 1993 r. przyszło na świat pierwsze dziecko Polańskiego, córka Morgane. Ponadto, jak to często bawi się z nami los, dokładnie w dniu narodzin jego córki Roman Polański i Sharon Tate mogliby świętować srebrne gody.

Liczba widzów, recenzje i dyskusje o filmie nie wypadały tak, jak Polański i być może też Seigner sobie wyobrażali. Zamiast rozpocząć publiczną dyskusję o moralności, seksualności i instytucji małżeństwa, spierano się o gust i przyzwoitość. W jakimś dziwnym zaćmieniu angielscy żurnaliści wykalkulowali sobie nawet błędnie, że Emmanuelle podczas kręcenia mocno erotycznych scen mogła już być w ciąży, jakby z tego powodu wszystko miało wydawać się jeszcze bardziej pokręcone.

12 kwietnia 1998 r. na świat przyszedł syn Polańskiego Elvis. Jego ojciec pracował wtedy nad "Dziewiątymi wrotami" (1999). W filmie rolę dostała nie tylko żona i matka dwojga dzieci, Emmanuelle. Również córeczka Morgane, w tamtym czasie pięcioletnia, doczekała się swojego pierwszego krótkiego filmowego występu z Johnnym Deppem i otrzymując coraz trudniejsze zadania w kolejnych filmach, przygotowywana była do zawodu aktorki. Przez cały czas Polański dbał też o aktorską karierę swojej żony. Jej ostatnią brawurową kreacją jest rola Wandy w "Wenus w futrze" (2013 r.), za którą otrzymała nominację Cezara.

Fragmenty książki "Polański. Biografia" Paula Wernera publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa REBIS.

(js)

Wybrane dla Ciebie

Polacy wierzą w Amerykanów na wypadek ataku. Najnowszy sondaż
Polacy wierzą w Amerykanów na wypadek ataku. Najnowszy sondaż
Trump ogłosił zakończenie wojny. Leci na Bliski Wschód
Trump ogłosił zakończenie wojny. Leci na Bliski Wschód
Płonie skład ropy na Krymie. Kolejne uderzenie Ukraińców
Płonie skład ropy na Krymie. Kolejne uderzenie Ukraińców
Szpieg w warszawskim ratuszu. Tomasz L. stanie przed sądem
Szpieg w warszawskim ratuszu. Tomasz L. stanie przed sądem
Słowa posła oburzyły ministra. "Oczekuję przeprosin"
Słowa posła oburzyły ministra. "Oczekuję przeprosin"
Rosja zbroi się na lata. Analitycy ostrzegają NATO
Rosja zbroi się na lata. Analitycy ostrzegają NATO
Trump przekaże Ukrainie upragnioną broń? "Muszę porozmawiać z Rosją"
Trump przekaże Ukrainie upragnioną broń? "Muszę porozmawiać z Rosją"
Netanjahu ogłasza zwycięstwo. Jednak zapowiada, że walka nadal trwa
Netanjahu ogłasza zwycięstwo. Jednak zapowiada, że walka nadal trwa
Lecornu ponownie powołał rząd. Jego dni znów policzone?
Lecornu ponownie powołał rząd. Jego dni znów policzone?
Poseł Polski 2050 o kilometrówkach. Jego słowa wywołały burzę
Poseł Polski 2050 o kilometrówkach. Jego słowa wywołały burzę
Wyniki Lotto 12.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 12.10.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Płonie sklep w centrum handlowym w Poznaniu. Służby walczą z ogniem
Płonie sklep w centrum handlowym w Poznaniu. Służby walczą z ogniem