Pochowano ją w dniu planowanych narodzin syna
Rankiem w sobotę w Los Angeles gospodyni Polańskiego i Tate odkryła przed domem dwa ciała, pobiegła do sąsiadów, a ci powiadomili policję. Miejsce zbrodni wzbudzało zgrozę. Dwiema martwymi osobami w ogrodzie okazali się Wojtek Frykowski i Abigail Folger. W salonie znaleziono Sharon Tate, która, jak później stwierdzono, zabita została 16 pchnięciami nożem. Wokół jej szyi owinięta była nylonowa lina, której drugi koniec przywiązany był do szyi zastrzelonego Jaya Sebringa. Również na jego ciele było mnóstwo ran po pchnięciach nożem. Na zewnątrz, na drzwiach, krwią Sharon Tate wysmarowano słowo PIG (świnia). Piąta ofiara siedziała na fotelu kierowcy w samochodzie przy wjeździe: ów młody mężczyzna przyjechał odwiedzić mieszkającego na terenie posiadłości dozorcę - który ponoć nie zauważył niczego z tych strasznych wydarzeń - i gdy zbierał się do odjazdu, został zastrzelony.
Policja w Los Angeles praktycznie działała po omacku. Z powodu niezwykle brutalnego przebiegu przestępstwa nie dawano wiary, by mordercą mógł być ktoś przypadkowy, jak na przykład zaskoczony włamywacz, albo że był to nieudany napad rabunkowy. Wychodzono z założenia, że musiał istnieć jakiś związek między sprawcą a ofiarami. Być może Frykowski wplątany był w jakieś interesy z handlarzami narkotyków, bo w każdym razie z pewnością organizował je sobie na własny użytek. Nie wykluczano też, że mogło tu chodzić o akt zemsty na Tate. Albo na Polańskim. Albo coś w tym duchu. Wyznaczono nagrodę za ewentualne informacje i dyskretnie sprawdzano wszystkich możliwych znajomych małżonków. Nie tylko zresztą policja to robiła, także sam Polański stawał się coraz bardziej nieufny i niemal popadł w paranoję. Ojciec Sharon, Paul Tate, w tamtym czasie emerytowany już oficer wywiadu, również podjął dochodzenie na własną rękę.
13 sierpnia, w dniu, który mógłby być terminem narodzin dziecka, 26-letnia Sharon Tate została pochowana. W jej ramionach umieszczono syna. Co prawda nie odniósł on ran w łonie, ale nie dało się go uratować i nadano mu imiona Paul Richard po obu dziadkach. W akcie rozpaczy lub szaleństwa Polański pozwolił jednemu reporterowi i jednemu fotografowi tydzień po zbrodni towarzyszyć mu w obchodzie domu. Szczególnie wstrząsające zdjęcie w "Life" (29 sierpnia 1969 r.) pokazuje Polańskiego siedzącego na ogrodowym krześle przy na wpół otwartych białych drzwiach domu, na których dostrzec można zapisane krwią jego żony słowo PIG. Poplamiona krwią wycieraczka i płytki na tarasie pozwalają domyślać się rozmiaru aktu przemocy. Na innym zdjęciu widać Polańskiego w salonie, obok przesiąkniętego krwią dywanu. Oprócz tej raczej rzeczowej relacji prasa prześcigała się w niedorzecznych spekulacjach. Na całym świecie.