Wtedy ostatni raz widział swoją żonę żywą
W kilka miesięcy po wprowadzeniu się do domu Wojtek musiał zadzwonić do swojego przyjaciela Romana w Londynie i przyznać się, że niechcący przejechał na terenie posiadłości psa Sharon, Doktora Sapirsteina. Sharon była strasznie przywiązana do tego zwierzęcia, którego parze podarowała jej matka, Doris, więc Polański postanowił nie wspominać jej o tej stracie. W Londynie postarał się o słodkiego szczeniaka na pocieszenie, również yorkshire terriera. Kolejna niespodzianka, jako spóźniony prezent ślubny albo przedwczesny prezent z okazji oczekiwanego dziecka, czekała na Sharon w Los Angeles: wypolerowany klasyczny biały rolls-royce silver dawn. Psa dostała, gdy na początku czerwca - jej ciąża była już wtedy wyraźnie widoczna - wróciła do Londynu. Zaraz potem miała jechać do USA, gdzie dziecko powinno przyjść na świat. O lataniu nie było już mowy, na to ciąża była zbyt zaawansowana, więc Polański zarezerwował dla żony kabinę na pokładzie Queen Elizabeth II. Razem z Prudence, szczeniaczkiem, pojechał z Sharon do
Southampton i spędził z nią jeszcze kilka godzin na pokładzie, nim statek odpłynął. Wtedy ostatni raz widział swą żonę żywą. Po powrocie do Londynu w mieszkaniu obok jej łóżka znalazł książkę, którą właśnie skończyła czytać i która wydała mu się cudownym materiałem na film: "Tessę d'Urberville" Thomasa Hardy'ego.
Przez kolejne trzy tygodnie Polański i Sharon Tate dzwonili do siebie przynajmniej raz dziennie. Frykowski i jego przyjaciółka Folger wciąż jeszcze mieszkali w domu, ale najpóźniej do przybycia Polańskiego do Los Angeles mieli się wyprowadzić. Częstym gościem w domu w tamtym czasie był wierny przyjaciel Sharon, Jay Sebring, który czuł się samotny i często zostawał na noc. Z jakiegoś powodu Polański nie potrafił się zebrać, by opuścić Londyn. W dniu narodzin dziecka, przewidzianych na połowę sierpnia, mniej więcej w okolicach jego 36. urodzin, chciał w każdym razie być już koniecznie w USA. 8 sierpnia Polański rozmawiał przez telefon z żoną i zdecydował jeszcze w trakcie rozmowy, że wyleci do niej już następnego dnia i na miejscu będzie się martwił nieukończonym scenariuszem. Ponieważ nie miał nowej wizy do Stanów Zjednoczonych, a następnego dnia, w sobotę, nie miał szans, by ją uzyskać, musiał przełożyć lot. Mógł wyruszyć do Los Angeles dopiero na początku przyszłego tygodnia.
Następnego dnia, w sobotę, wczesnym wieczorem, odebrał telefon od swojego potwornie wstrząśniętego amerykańskiego agenta, który płacząc, poinformował go, że Sharon Tate, Wojtek Frykowski, Abigail Folger i Jay Sebring zostali zamordowani w domu. Paralele do jego również ciężarnej w chwili śmierci matki, ćwierć wieku wcześniej, były przytłaczające. Z błyskawicznie zorganizowaną dzięki przyjacielowi wizą specjalną Polański następnego dnia, po dawce silnych środków uspokajających, wyleciał do Los Angeles. Towarzyszyli mu Gene Gutowski, Victor Lownes i Warren Beatty, który akurat przebywał wtedy w Londynie - dowiadujemy się z książki Paula Wernera.