"Miał taki zwyczaj, że wybierał sobie jedną ofiarę, a potem niszczył ją brutalnie w obecności innych pracowników"
"Ojciec Rydzyk uważa, że słowo to za mało. Potrzebny jest jeszcze obraz. Przy klasztorze redemptorystów we Wrocławiu zakłada w 1998 r. Fundację Lux Veritatis. Fundacja rozprowadza na kasetach filmy religijne. Ale jest wizja idąca dalej niż kasety. To Telewizja Maryja. W 2003 r. Lux Veritatis rusza z Telewizją Trwam. Nie decydują się na 'Maryję' w nazwie, bo jest już Radio Maryja. 'Trwam' ma symbolizować trwanie przy Kościele, przy przodkach, przy Polsce. Trwam nadaje całodobowo. Ma dwa studia - w Toruniu przy radiu i w Warszawie.
Mimo katolickiego charakteru stacji niektórzy pracownicy nie czują się traktowani po katolicku. Jacek z południa Polski opowiada autorom książki 'W imię ojca. Fenomen Tadeusza Rydzyka': "Ekipa (...) liczyła na początku 18 osób. (...). Tadeusz Rydzyk ma wszystkie cechy złego szefa. Na wszystkim zna się najlepiej, chce decydować o każdym szczególe, do wszystkiego się wtrąca i nie znosi w swoim otoczeniu osób, które mają inne niż on zdanie. (...) Miał taki zwyczaj, że wybierał sobie jedną ofiarę, a potem niszczył ją brutalnie w obecności innych pracowników. Pamiętam osoby, które takie gnojenie przypłaciły rozstrojem nerwowym. Dyrektor posługiwał się specyficznym językiem: >Najadł się jeden z drugim boczku i słoniny, to co on może mieć w głowie< - pytał. Potrafił powiedzieć wprost: >To nagranie jest do dupy<. Miał ciągłą obsesję podsłuchów'.
W lipcu 2013 r. Trwam dostaje miejsce na multipleksie cyfrowym, bo prowincja warszawska redemptorystów pożycza nadawcy sześćdziesiąt osiem milionów złotych. Dla widza miejsce na multipleksie oznacza tyle, że wystarczy mu dekoder, by mógł oglądać Telewizję Trwam" - czytamy.