Tajemnice ojca Rydzyka
Skrywane sekrety twórcy Radia Maryja...
Marcin Wójcik, były dziennikarz "Gościa Niedzielnego", nad książką o ojcu Tadeuszu Rydzyku i skupionych wokół niego zwartych szeregach środowisk kościelnych, które same siebie nazywają Rodziną Radia Maryja, pracował dwa lata. "W rodzinie ojca mego" to zbiór reportaży, w których autor próbuje zmierzyć się z fenomenem twórcy toruńskiego imperium medialnego skupiającego kilkanaście milionów zaangażowanych katolików. Tylko w Wirtualnej Polsce publikujemy najciekawsze fragmenty jego książki!
"Emaliowany garnek stoi na kuchni, kremowy, z czarnymi uchami. Gotują się ziemniaki, na patelni skwierczą jajka, w sieni kwasi się mleko. - Obiaaad! - woła dzieci z podwórka kobiecy głos. Stanisława nie jest bogata, zarabia jako pracownica fizyczna w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych 'Emalia'. Robi, co może, żeby dzieci nie chodziły głodne. A dzieci ma sześcioro. Mąż zginął niedawno w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. Jest przy niej za to przyjaciel męża - Bronisław Kordaszewski. Czworo najstarszych mówi mu 'wujku', dwoje najmłodszych - zgodnie z prawdą - 'tato'. Stanisława z Bronisławem ślubu nie biorą, co drażni proboszcza. Ale pani Rydzykowa nie chce, bo Kordaszewski lubi wypić, a jak wypije, to robi się zaczepny. Zresztą do kościoła w niedzielę nie chodzi, to i na kobiercu nie stanie.
Mieszkają na tyłach fabryki garnków, w kamienicy wybudowanej dla inżynierów. Ale że nikt od Rydzyków nie jest inżynierem, to dostali zimną suterenę. Tadzio mówi Kordaszewskiemu 'tato'. Tata zabiera go na mecze piłki nożnej. Ale Tadzio nie lubi chodzić z tatą na boisko, bo tam piją wódkę, przeklinają, a mama w domu powtarza: 'Pan Jezus cię widzi - jak mówisz brzydkie słowo, to Go ranisz'. Ze względu na Jezusa przestaje chodzić na mecze.
(...) Kiedy umiera prezydent Bierut, Tadzio ma jedenaście lat. W szkole przez głośniki nadawana jest transmisja pogrzebu. Wszyscy uczniowie przyszli w czerwonych chustach, tylko Tadzio nie ma chusty. W klasie płakali chłopcy, płakały dziewczyny, płakała nauczycielka, a Tadzio nie płakał. (Ojciec Rydzyk powie: 'To był mój bunt, buntowałem się od dziecka, od przedszkola. Bunt to był mój wewnętrzny mechanizm obronny')" - opisuje dzieciństwo Rydzyka Wójcik w "W rodzinie ojca mego".
(js)