Jan Kobylański zbudował szkołę medialną Rydzyka?
"Ojciec Rydzyk podchodzi do młodej kobiety w kościele redemptorystów na Karolkowej w Warszawie. Zaimponowała mu jej pobożność, bo długo klęczy po mszy. Zaimponowała mu jej wiedza, bo jest absolwentką Szkoły Głównej Handlowej. Zaimponowało mu jej miejsce pracy, bo pracuje w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych. Proponuje jej prowadzenie gazety dla katolików.
Około 1998 r. Ewa Sołowiej, bo tak się nazywa ta rozmodlona dziewczyna, składa wypowiedzenie w ministerstwie, zakłada spółkę SPES i kupuje jej udziały. Staje się jedynym właścicielem spółki, która zaczyna wydawać gazetę 'Nasz Dziennik'. Na początku ma charakter bardziej poradnika dla rolników i gospodyń wiejskich niż gazety podejmującej poważne tematy.
Ojciec Rydzyk chce wychować dziennikarzy, którzy nie pójdą pod rękę z 'mediami mętnego nurtu'. Dlatego w 2001 r. powstaje Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Studenci poznają kulturę mediów w ciasnych przyklasztornych salach wykładowych przy ulicy Świętego Józefa. A przy Starotoruńskiej, nad brzegiem Wisły, redemptoryści kupują od miasta dwadzieścia dwa hektary ziemi i budują kampus akademicki. Ludzie pytają, kto dał pieniądze na jego budowę, a chodzi co najmniej o dwadzieścia milionów złotych. Sympatyk Radia Maryja, krakowski profesor Janusz Kawecki, w audycji 'Głos z Krakowa' mówi: 'Jan Kobylański hojnie wspiera Radio Maryja. Może nie powinienem tego mówić, ale ta wyższa szkoła jest w dużej części jego'.
Żeby dostać się do szkoły ojca Rydzyka, trzeba mieć nie tylko świadectwo maturalne, ale i opinię proboszcza. Do wyboru studia licencjackie, inżynierskie, magisterskie, podyplomowe. Jest dziennikarstwo i komunikacja społeczna, a także politologia, informatyka, kulturoznawstwo. Czesne od półtora tysiąca złotych do tysiąca dziewięciuset złotych za semestr".