Andrzej Duda: nie wiedziałem o relacjach obu panów
Dubieniecki prowadził bardzo aktywną działalność gospodarczą: rejestrował spółki, bywał prezesem tych spółek albo był w ich radzie nadzorczej. Wiele z tych spółek było rejestrowanych w rajach podatkowych, głównie na Cyprze. Działał w bardzo wielu branżach: od nieruchomości poprzez handel samochodami, doradztwo finansowe i ubezpieczeniowe, aż po branżę paliwową (prócz tego prowadzi jeszcze własną kancelarię prawną w Kwidzynie). Jedną z takich spółek Dubieniecki założył 15 maja 2009 r. z Adamem S. Wcześniej Adam S. został skazany na rok i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Przed sądem Adama S. reprezentował ojciec Marcina Dubienieckiego, Marek Dubieniecki. Biznesmen z Kwidzyna na Pomorzu przyznał się do wyłudzenia 120 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Adam S., z wyrokiem w zwieszeniu, dalej prowadził swój biznes. Zwrócił pieniądze, ale dalej miał kłopotliwy zapis w papierach. 5 lutego 2009 r. do Kancelarii Prezydenta wpłynął wniosek o jego ułaskawienie. 9 czerwca 2009 r., trzy tygodnie po założeniu spółki z Marcinem Dubienieckim, Adam S. został ułaskawiony przez prezydenta - okres zawieszenia został skrócony do roku, a samo skazanie zatarte.
Andrzej Duda, który był w tamtym czasie ministrem w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zapewniał, że nie wiedział o relacjach obu panów. "Jestem gotów to zeznać pod przysięgą" - zarzekał się Duda. To właśnie on, razem z Piotrem Kownackim, ówczesnym szefem Kancelarii Prezydenta, zwracał się do Prokuratora Generalnego w sprawie ułaskawienia Adama S.
Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla WP z kwietnia 2011 r. tak wyjaśniał sprawę ułaskawienia: "Nie tylko było zgodne z prawem, ale również z regułami, które mój brat stosował. Chodziło, zdaje się, o niezapłacone podatki czy też składki ZUS czy jakieś wyłudzone ulgi, ale ten człowiek oddał pieniądze i zapłacił grzywnę. Karę więzienia miał w zawieszeniu, a ułaskawienie to w praktyce wykreślenie z rejestru skazanych. Prowadzi zakład, gdzie pracują niepełnosprawni i konieczność wpisywania w papierach, że był karany z całą pewnością w prowadzeniu tego zakładu nie pomagała. Był więc interes społeczny przemawiający z ułaskawieniem".
I kontynuował: "Mogę jeszcze dodać, że prowadził działalność charytatywną i to też mogła być przesłanka przemawiająca za ułaskawieniem. Mam jednak dowody na to, że Leszek nie wiedział o powiązaniach tego pana z Marcinem. Dostał materiały kwalifikujące się do ułaskawienia, więc wiedział, co podpisuje. W przeciwieństwie do Wałęsy, który miał zwyczaj podpisywać dokumenty, w ogóle ich nie czytając".
W 2009 r. Marcin Dubieniecki sprzedał Adamowi S. wszystkie udziały w innej swojej spółce - DDGS Chemical Investments. Dubieniecki założył ją z Robertem Drabą - byłym szefem kancelarii prezydenta Kaczyńskiego.
Według dokumentów KRS, Dubieniecki Adamowi S. sprzedał także inną spółkę. To Megii Food Technology, gdzie od 21 grudnia 2009 r miał 100 proc. udziałów. 29 czerwca 2010 r. wszystkie sprzedał Adamowi S. Ten był w ich posiadaniu do 28 października 2010 r.