Tajemnice Marcina Dubienieckiego
Burzliwe życie męża Marty Kaczyńskiej...
Adwokat Marcin Dubieniecki, który usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy, nie po raz pierwszy stał się bohaterem medialnych serwisów. Prawnik już wcześniej łączony był przez dziennikarzy ze światem przestępczym. Na pierwszych stronach gazet lądował też za sprawą burzliwej historii swojego małżeństwa z Martą Kaczyńską. Tego o Marcinie Dubienieckim nie wiedziałeś!
Urodzony w 1980 r., syn znanego pomorskiego działacza SLD Marka Dubienieckiego, po raz pierwszy pojawił się w przestrzeni publicznej 13 kwietnia 2010 r., towarzysząc swojej żonie Marcie Kaczyńskiej w ceremonii powitania trumny z ciałem jej ojca, prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Niecały miesiąc później, 4 maja na łamach dziennika "Polska" udzielił swojego pierwszego wywiadu. Tłumaczył, że dotąd prowadzili z Martą spokojne życie, ale wszystko zmieniła katastrofa smoleńska.
To były jego początki w mediach, właściwa kariera zaczęła się dobre kilka lat wcześniej. W lipcu 2010 r. jego dotychczasowym dokonaniom przyjrzała się "Polityka". Tygodnik przytoczył krążącą w Kwidzynie (rodzinnym mieście Dubienieckiego) anegdotę o przyczynach, dla których Dubienieckiego o mało nie wyrzucono z liceum. "Jego kolega był zazdrosny o swoją byłą dziewczynę. Pojechali w kilku do jej nowego chłopaka. Postraszyli go. Chłopak poskarżył się w szkole. Marcina przy straszeniu nie było, robił tylko za kierowcę. Ale kłopoty mieli wszyscy uczestnicy wypadu" - utrzymuje Marek Dubieniecki. Według jego relacji Marcin skończył liceum z czerwonym paskiem i bez problemu dostał się na prawo. Rozpoczął studia w prywatnej uczelni w Warszawie, a po pierwszym roku przeniósł się na Uniwersytet Gdański. W czasie studiów związał się z Aleksandrą Kozdroń, córką kwidzyńskiego posła PO. Studia ukończył w 2006 r. Swoją pierwszą pracę zdobył jeszcze w trakcie studiów - został kierownikiem filii Powiślańskiego Banku
Spółdzielczego w Gdańsku w 2005 r. Jak sugerowała "Polityka", pracę dostał dzięki ojcu swojej partnerki: "Jerzy Kozdroń jako radca prawny świadczył usługi na rzecz Powiślańskiego Banku Spółdzielczego w Kwidzynie. Dubieniecki został pełniącym obowiązki kierownika filii PBŚ w Gdańsku. Pracował niecałe pół roku, do maja 2005 r. Zapewne to zbieg okoliczności, że stracił posadę po rozstaniu z Kozdroniówną".
W 2006 r. Dubieniecki rozpoczął aplikację adwokacką w kancelarii swojego ojca. Obsługiwał wielkie koncerny takie jak Philips i Jabil Circut Poland. Był również prezesem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, potem wiceprezesem Stowarzyszenia Absolwentów Uniwersytetu Gdańskiego ds. sponsorów i darczyńców.
(js)