Dubieniecki do dziennikarza: niech się pan ode mnie odpier...
Dubieniecki "zasłynął" również atakowaniem dziennikarzy. "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni. Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia" - rzucił w lutym 2011 r. Dubieniecki przez telefon do dziennikarza "Dziennika Bałtyckiego", który dopytywał o jego kontakty biznesowe. W tej sprawie Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku wszczęła postępowanie sprawdzające wobec męża Marty Kaczyńskiej.
Zawierająca wulgaryzm wypowiedź adwokata była kolejną, która wprawiła w osłupienie środowisko prawnicze. Oburzenie wywołał również jego komentarz do ustaleń "Polityki", która poinformowała, że otwiera kancelarię prawną wspólnie z radcą prawnym Jackiem M., oskarżonym w aferze z zakupem działki pod ambasadę Egiptu w Polsce. Dubieniecki, zaatakowany przez media, bronił wspólnika. Wiedział o jego sprawie karnej, ale uważa, że to jeden z lepszych radców prawnych w Polsce. "Czy ja będę prowadził kancelarię z panem M., czy z gangsterem Słowikiem, to moja prywatna sprawa" - odpowiedział adwokat dziennikarce tygodnika. Wypowiedź ta została uznana przez prof. Piotra Kruszyńskiego za wyraz pogardy dla samorządu adwokackiego.
Słowa bardzo nie spodobały się też Jarosławowi Kaczyńskiemu: "O to zdanie miałem duże pretensje do Marcina, ale cóż mogę zrobić? Czy ja jestem jego zwierzchnikiem? Czy mogę powiedzieć Marcie: rozstań się z nim? Przecież to nie moja sprawa. Poza tym jestem katolikiem i trwałość rodziny jest dla mnie fundamentalną wartością. No i są dzieci, a o nie zawsze trzeba dbać w pierwszej kolejności" - mówił w rozmowie z WP w kwietniu 2011 r.
W styczniu 2012 r. - o czym pisał "Super Express", publikując fotografie z zajścia - Dubieniecki poturbował w Gdyni-Orłowie fotoreportera. Kilka miesięcy wcześniej tabloidy rozpisywały się o jego szalonym rajdzie w Trójmieście, kiedy to Dubieniecki - jeszcze tego samego dnia, gdy stracił prawo jazdy za przekroczenie limitu punktów karnych - wsiadł za kółko i zaczął uciekać, kiedy policjanci próbowali zatrzymać go do kontroli.