Kaczyński broni Dubienieckiego: adwokaci spotykają się także ze skazanymi, na tym polega ten zawód
Kaczyńska i Dubieniecki mieli się rozwieść już kilka razy, ostatnio wiosną tego roku, ale sprawa znów została zawieszona. Stryj miał odradzać bratanicy rozwód w przededniu kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego, bo mógłby on negatywnie wpłynąć na notowania PiS. Później na przeszkodzie stanęły wybory samorządowe, następnie - prezydenckie i parlamentarne. Formalnie więc wciąż są małżeństwem, chociaż żyją osobno. Kaczyńską widziano już w towarzystwie innych mężczyzn, Dubieniecki zaś związał się z byłą żoną Artura Boruca, z którą zatrzymano go w niedzielę.
"Jesteśmy trochę jak ogień i woda. Marcin jest bardzo porywczy, chociaż ja też nie jestem pozbawiona temperamentu. Z czasem nabrałam spokoju. Chłodzę rozgrzane do czerwoności emocje męża. Marcin bardzo pędzi, jak większość nas teraz. Poza tym muszę być poważniejsza. W końcu jestem o pół roku starsza!" - tak Marta Kaczyńska opisywała różnice charakterów, jakie są pomiędzy nią a mężem w "Gali".
W wywiadzie dla WP z kwietnia 2011 r. Kaczyński zapytany o to, jaki jest jego stosunek do męża Marty, odpowiedział: "Broniłem go, bo stał się ofiarą nagonki. Nie wytrzymałem, gdy dowiedziałem się, że zorganizowano obławę - kilka radiowozów i paparazzich - którzy śledzili go od momentu, gdy wszedł do restauracji. Choć alkomat nic nie wykazał, wyszło na to, że jest pijakiem, który siada za kółkiem po spożyciu alkoholu" (Jarosławowi Kaczyńskiemu chodziło o publikację "Super Expressu", który napisał, że Dubieniecki jeździł autem bez prawa jazdy i po wypiciu alkoholu).
Kaczyńskiego nie zbulwersowały też opublikowane przez "Super Express" zdjęcia Dubienieckiego przechadzającego się po molo z Krzysztofem T., skazanym za gwałt: "Adwokaci spotykają się także ze skazanymi, na tym polega ten zawód. Gdybym ja był adwokatem, co teoretycznie było możliwe, także musiałbym się spotykać z setkami, jeśli nie tysiącami takich osób (...) Po sprawie z tą widowiskową kontrolą policji, doszedłem do wniosku, że nie jest tak, jak o nim mówią. Wielu wybitnych adwokatów - jak śp. mecenas Tadeusz de Virion czy premier Jan Olszewski - nieraz widywali się z osobami skazanymi".