Michnik i Macierewicz pokłócili się o inicjały?
Michnik i Macierewicz przez lata współpracowali, razem działali m.in. w Komitecie Obrony Robotników. Jakie są korzenie ich sporu? Anegdota, którą przytaczał "Dziennik" głosi, że pokłócili się o... inicjały, jakimi mają się podpisywać w "Głosie", piśmie KOR. Obydwaj podpisywali się A.M. "Ty, Antek, nie podpisuj się tak, bo pomyślą, że to Adam Mickiewicz pisał" - miał Macierewiczowi powiedzieć Michnik. Rozłam nastąpił już po pierwszym numerze "Głosu", gdy Macierewicz nie zgodził się zamieścić tekstu Adama Michnika.
Tak o Michniku pisze w swoim "Alfabecie" na łamach "Nowego Państwa" Macierewicz: "Zawsze w cieniu Jacka Kuronia. Pamiętam takie zdarzenie z lipca 1976 r. Byliśmy w jakimś mieszkaniu na Stegnach, mówiłem o konieczności organizowania pomocy dla robotników. Kuroń strasznie się do tego zapalił. Michnik stał z boku i wreszcie powiedział: 'To niech sobie Jacek i Antek zakładają te kółka samokształceniowe czy komitety, a ja wyjeżdżam'. I rzeczywiście wkrótce wyjechał do Paryża na zaproszenie Sartre'a. Gdy wrócił w maju 1977 r., przyjęliśmy go do Komitetu Obrony Robotników. Już jednak w sierpniu, po naszym wyjściu z więzienia, robił wszystko, by KOR przestał działać. Mam wciąż wrażenie, że ma olbrzymie kompleksy wobec polskiej kultury. Zachowuje się tak, jakby uważał, że tylko narzucając swój sposób postrzegania świata, będzie mógł ukryć swoje słabości i fakt, że nie jest w stanie sprostać wartościom ukształtowanym przez polską cywilizację. Pechowiec".
Dużo lepsze zdanie ma o Kuroniu: "Słyszałem o nim dużo wcześniej, ale poznałem go dopiero około 1974 lub 1975 r. Niewątpliwie osoba z wielką energią, dużo większą niż wszyscy jego koledzy i towarzysze razem wzięci. Jestem pewien, iż do końca swych dni był mentalnie człowiekiem formacji komunistycznej. Przeciwdziałał reaktywowaniu po Październiku'56 tradycyjnego harcerstwa. Wyrządził też wielkie szkody 'Solidarności', wpychając ją do rozmów okrągłostołowych. A na koniec skrzywdził Polskę, ratując komunistów i występując przeciwko lustracji i dekomunizacji. (...) Przy tym wszystkim Kuroń był człowiekiem autentycznym, bardzo emocjonalnym, nie udawał bohatera, gdy zdradzał, mówił wprost, o co mu chodzi. Tym się różnił od swoich kolegów i wychowanków".
Kuroń dostrzegał wielką nieufność dawnego przyjaciela: "Nie szło się z Antkiem dogadać, bo podejrzenia przesłaniały mu jasność widzenia. Wszędzie dostrzegał frakcje i spiskujące koterie. Oczywiście przeciw niemu" - pisał w książce "Gwiezdny czas" Kuroń. Zyskał nawet wtedy pseudonim: "Makabresku".