Żeby uciec przed SB zgolił brodę i przebrał się w sukienkę
Broda jest nieodłącznym atrybutem wyglądu Macierewicza od 18. roku życia. Z krótką przerwą na sierpień 1980 r., kiedy, jak wspominał w "Alfabecie", żeby wydostać się z domu obstawionego przez Służbę Bezpieczeństwa, która chciała go aresztować - musiał zgolić brodę, wąsy i przebrać się w sukienkę. Dopiero tak odmieniony wyszedł z koleżanką do czekającego samochodu przyjaciół - wybieg okazał się skuteczny.
Trochę inny wariant tej historii opowiedział Jarosław Kaczyński w książce "O dwóch takich... Alfabet Kaczyńskich": "Macierewicz ukrywa się na swoim blokowisku na Żoliborzu, ale nie w swoim mieszkaniu. Przychodzę do niego, nie pali się tam światło. Żona Macierewicza, Hanka, wprowadza mnie do łazienki. Antek siedzi w zamkniętej łazience na sedesie. Podekscytowany krzyczy: niech mnie rozstrzelają. A żona: Mogą cię rozstrzelać, na razie siedzisz na klozecie. W końcu powstaje pomysł, żeby go stamtąd ewakuować. Znalazłem współpracującą z opozycją lekarkę, która miała wywieźć Macierewicza karetką pogotowia. Ale ostatecznie przyszły panie, ogoliły, wymalowały i przebrały Antka, po czym wyprowadziły go jako elegancką wysoką damę". Sam Macierewicz nie pamięta, dlaczego brodę zapuścił. Od dłuższego czasu broda go męczy, ale jego żona twierdzi, że "nie lubi zmian".
W wywiadzie z "Nowym Państwem" Macierewicz ujawnił też, że imię Antoni wymyśliła jego mama i przez całe dzieciństwo cierpiał z powodu jej wyboru, bowiem w latach 50. i 60. nikt w Polsce nie nadawał dzieciom tego imienia. "W szkole byłem jak dziwadło - jedyny Antoni" - wyjawia. Wybór matki był wyrazem jej szczególnego kultu świętego Antoniego Padewskiego. Jak dodaje, duży udział w jego wychowaniu miała jego najstarsza siostra - Barbara.
Jak sam przyznaje Macierewicz - nie ma hobby, ale każdą wolną chwilę poświęcam na czytanie książek (najważniejsza w jego życiu to "Trylogia" - "to się nie zmieni, dodaje siły i jest wytchnieniem"). Poseł PiS uwielbia góry. "Najbliższe są mi Tatry. Od najmłodszych lat razem z Mamą i jej przyjaciółmi chodziłem po Tatrach. Od 30 lat jeżdżę do małej miejscowości położonej na granicy między Gorcami i Pieninami. Przez okno widzę Hawrań i Murań. Z powodu braku czasu teraz jeżdżę w góry bardzo rzadko, ale nawet jeden dzień tam spędzony sprawia, że natychmiast znika całe zmęczenie" - zdradza.