Zanim poznał żonę miał kontakty tylko z sekretarkami i kelnerkami
Sam gen. Jaruzelski twierdzi, że zanim poznał żonę, miał niewiele kontaktu z kobietami. "Poza jakimiś tam sekretarkami czy kelnerkami. Byłem wtedy oficerem na coraz wyższych szczeblach. Nie chodziłem na bale, zabawy, a wszyscy moi koledzy się właściwie pożenili. Byłem starym kawalerem, tak można powiedzieć..." - tłumaczy w rozmowie z córką. Ta jednak nie daje za wygraną: "Mama twierdzi inaczej: że miałeś bardzo, że tak powiem, bogate życie męsko-damsko-kawalerskie". "Ale to były bardzo przelotne kontakty, które się zdarzają. Dzisiaj nie potrafię nic z tego odtworzyć. I pierwsze właściwie takie bliższe poznanie, trochę zauroczenie, to była mama" - mówi. Jaruzelscy poznali się w 1955 r. Pobrali się pięć lat później, generał miał wówczas 37 lat.
Z wieczoru, podczas którego Jaruzelski nie mógł się zdecydować, czy wybrać ją czy koleżankę, Barbara Jaruzelska zapamiętała pewną scenę. "Widzę, że rączki Wojciecha, pułkownika, powędrowały gdzieś tam w okolice nogi Irenki, więc sobie myślę: 'Oho, zaczynają się amory. Oj, to już wyszedł z niego wojak'. Patrzę, a Irka na twarzy jednolita jak posąg. Myślę sobie: 'Może jej nie dotknął czy co? No nie wiem'. W każdym razie czekałam, że ta rączka powędruje na moje kolano. No i rzeczywiście, wkrótce poczułam jakiś dotyk koło kolana. I wtedy bardzo brzydko się zachowałam. Klepnęłam tę rączkę i powiedziałam: 'Panie pułkowniku, jak się nie ma co z rączkami zrobić, to można naprawdę lepiej ich użyć, na przykład pod kościołem po proszonym'". "Ojciec zawsze zaznacza, że w tych sprawach byłaś pryncypialna" - zwraca uwagę córka. "Rzeczywiście. Ale prawda też jest taka, że niewielu mężczyzn mi się podoba. A poza tym, przepraszam, nie jestem do użycia jednorazowego" - mówi Barbara Jaruzelska.
Jaruzelska z racji swojego zawodu zawsze lubiła muzykę i taniec. Tańczyła nawet w domu, gdy usłyszała melodię w radiu czy telewizji. Czy tańczyła z mężem? "Nie, ojciec nie chciał w ogóle ze mną tańczyć. Twierdził: 'Z tobą mi się najgorzej tańczy'. Nie tylko go prowadziłam, bo on nie miał słuchu, poczucia rytmu... On twierdził, że go szarpałam. Ja tego nie pamiętam. Ale jak on tak niemuzycznie, to może i trochę go tam szarpałam" - przyznaje. Twierdzi, że generał wyrażał dezaprobatę do tańca. "Kiedy rzucałam: 'To nie jest walc, panie Zalc', on odpowiadał: "Rosjanie mawiają: 'My nie tancory, my jebcy'" - mówi.