"Nigdy nie usłyszałam od ojca pogardliwych opinii o homoseksualistach"
Monika Jaruzelska twierdzi, że w jej domu nie było homofobii. "Mama, w związku z tym, że chodziła do szkoły baletowej i została tancerką, miała z gejami do czynienia na co dzień. Była nawet zaprzyjaźniona ze słynnymi tancerzami: Witkiem Grucą, który zasłynął szczególnie tańcem w duecie z Barbarą Bittnerówną, oraz Stanisławem Szymańskim, w latach 60. pierwszym solistą Teatru Wielkiego. Szymański jako jeden z nielicznych w Polsce miał odwagę w tamtych czasach nie ukrywać swojej orientacji seksualnej, co bywało wręcz niebezpieczne.
Od ojca też nigdy nie usłyszałam pogardliwych opinii o osobach, które miały skłonności homoseksualne. Zawsze z wielkim szacunkiem wyrażał się na przykład o Jarosławie Iwaszkiewiczu. To ojciec przecież nalegał, abym koniecznie przeczytała 'Sławę i chwałę'. Oczywiście wiem doskonale, że mówię o czasach, w których służby perfidnie potrafiły wykorzystywać czyjąś orientację seksualną do szantażowania tejże osoby. Przeprowadziły akcję 'Hiacynt', jak pisał Marek Mrok: 'mającą za zadanie rejestrację danych personalnych setek gejów. Rzecznik prasowy KG MO w artykule z dnia 12 stycznia 1986 roku, opublikowanym w gazecie 'W Służbie Narodu', motywował ją kryminogennością środowiska, szerzącą się prostytucją i niebezpieczeństwem AIDS. Niemniej jednak istnieją uzasadnione powody, aby przypuszczać, iż akcja ta miała na celu zniszczenie i zinwigilowanie rodzącego się ruchu gejowskiego oraz zastraszenie jego potencjalnych zwolenników. Środowisko gejowskie uważano za trudno kontrolowalne i podejrzewano, że w jego ramach
działa wielu opozycjonistów politycznych'. Wiem również, że w 2006 roku ukazał się 'Dziennik wojny jaruzelskiej' Grzegorza Musiała, w którym jest sporo na ten temat. Straszono opozycjonistów, że trafią do celi z pedałami, którzy ich zgwałcą, i straszono gejów, że trafią do celi z recydywistami, który będą ich gwałcić od rana do nocy" - pisze.