Adam Michnik: Kiszczak jest człowiekiem honoru
W 2001 r. w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" Adam Michnik na pytanie, czy Kiszczak jest człowiekiem honoru odpowiedział: "Tak. Jest człowiekiem honoru. Gen. Kiszczak dotrzymał wszystkich zobowiązań, jakie podjął przy Okrągłym Stole. To były najważniejsze dni w jego życiu. Szef bezpieki negocjował ze swoimi więźniami. Przyjął zobowiązania i dotrzymał słowa aż do bólu. Po 1989 r. nigdy nie zawiódł zaufania". W stanie wojennym tak Michnik pisał o Kiszczaku: "Wątpię, by Jaruzelskiego i jego współpracowników mogły przekonać rzeczowe argumenty, by można im było przemówić do rozsądku. Nie wierzę w uczciwość i dobrą wolę, a także umiejętność posługiwania się logiką inną niż logika więziennych morderców". "Byłem wtedy ekstremistą. Nie z emocji. Byłem ekstremistą z wyrachowania, z kalkulacji politycznej. Uważałem, że po to, by u nas coś się zmieniło, Jaruzelski musi odejść. Dziś muszę przyznać: uważam, że było wielkim szczęściem dla Polski, że wtedy gen. Jaruzelski i gen. Kiszczak stali na czele tego państwa i tej
bezpieki" - tłumaczył w wywiadzie z "Gazetą".
Na pytanie: kto był gorszy - Jaruzelski czy Kiszczak, odpowiadał: "Jeden i drugi, traktowałem ich na równi. Dla mnie to byli sowieccy namiestnicy w Polsce. Myślałem o nich jak najgorzej.Czuł do nich nienawiść, taką z której można zabić. "Zwłaszcza po 13 grudnia, kiedy Polska była sponiewierana, upokorzona. Mówię o odczuciach. Czy ja bym się zdobył na to? Chyba tak, ale nie jestem pewien. I właśnie dlatego, że to powiedziałem, mam nadzieję, że tym większą wartość ma to, co powiem za chwilę. Ja nie miałem racji".
Zaczął myśleć inaczej po Okrągłym Stole i wszystkim, co go poprzedzało. "Bardzo dobrze pamiętam moją rozmowę z początku 1988 r. z Bronisławem Geremkiem i Jackiem Kuroniem. Słuchajcie - mówiłem - w Rosji mogą nastąpić duże zmiany. Tam się zmienia na serio, to nie są żarty. Jeśli nasi jeszcze tego nie rozumieją, to zrozumieją. Warto w to zagrać. Jeśli mamy szansę, żeby Polskę wyprowadzić z dyktatury komunistycznej przez kompromis, negocjacje, to naszym psim obowiązkiem jest spróbować. Nawet jeśli będzie nas to kosztowało utratę autorytetu" - opowiadał.
Po 12 latach - w listopadzie 2013 r. - Michnik postanowił słowa o "człowieku honoru" odwołać. W rozmowie z Dominiką Wielowieyską i Agatą Nowakowską tak mówił: "Oni (prawica - przyp. js) w kółko podają jeden nieostrożny cytat, że Kiszczak to człowiek honoru. Nie powinienem był tego mówić, zagalopowałem się".