Tajemnice Bolesława Piaseckiego

Powikłane koleje losu prawicowego polityka...

Obraz

/ 12Tajemnice Bolesława Piaseckiego

Obraz
© <img src="http://i.wp.pl/a/f/gif/28016/logo_nac_small.gif" alt="NAC" onclick='javascript:window.open("http://i.wp.pl/a/f/html/9560/nac_popup.html","NAC","left=100,top=100,width=500,height=400")' style="cursor:pointer;border-style:none;vertical-align:bottom;display:inline" />

15 czerwca 1934 r. w centrum Warszawy został zastrzelony minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki. Zabójcy nie zatrzymano, a śledztwo od razu potoczyło się w kierunku organizacji prawicowych. Dwa miesiące wcześniej powstał bowiem Obóz Narodowo- Radykalny skupiający młodych, najbardziej aktywnych działaczy endecji. Przypisywano im liczne napady na lokale PPS i Bundu (żydowskiej partii socjalistycznej) oraz próby fizycznej eliminacji działaczy lewicowych. W ciągu kilkudziesięciu godzin po zamachu władze dokonały masowych aresztowań działaczy prawicy. I chociaż niebawem okazało się, że zamachu na Pierackiego dokonali nacjonaliści ukraińscy, to wykorzystano tę sprawę do rozprawienia się z ONR.

Już w nocy z 6 na 7 lipca 1934 r. do utworzonego właśnie obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej wyekspediowano pierwszych dziewięciu działaczy ONR. Był wśród nich 19-letni student prawa, Bolesław Piasecki, który pomimo młodego wieku cieszył się już znacznym autorytetem. Inna sprawa, że faktycznie sprawiał wrażenie człowieka urodzonego do tego, aby być wodzem.

Internowani jechali do Berezy w doskonałych humorach, uważając, że warunki odosobnienia nie będą specjalnie uciążliwe, a samo zatrzymanie znacznie wzbogaci ich biografie polityczne. Na miejscu szybko okazało się, że o żadnej nauce nie ma mowy, gdyż endecy zostali poddani brutalnemu procesowi "resocjalizacji". Jednak zgodnie z obowiązującymi przepisami ich pobyt w Berezie trwał tylko trzy miesiące, co nie wpłynęło na zmianę ich poglądów. A do najbardziej nieprzejednanych należał Bolesław Piasecki.

(js)

Na zdjęciu z 28.11.1937 r. przemówienie Bolesława Piaseckiego. Na pierwszym planie widoczny również członek "Falangi" z naszywką na mundurze przedstawiającą flagę organizacji.

/ 12Ekstremiści z "Falangi" podkładali bomby pod żydowskimi sklepami i bankami, byli zabici i ranni

Obraz
© Wikimedia Commons

Przyszły lider Stowarzyszenia PAX związał się z ruchem narodowym, gdy miał zaledwie 14 lat, i już wtedy szokował otoczenie, mówiąc, że "kiedyś będzie rządził Polską". Od najmłodszych lat zdradzał duże predyspozycje do kariery politycznej. Był inteligentny, dynamiczny i konsekwentny, potrafił oddziaływać na innych i podporządkowywać ich swojej woli. Szybko też awansował w hierarchii organizacyjnej i gdy po rozpoczęciu studiów wstąpił do Obozu Wielkiej Polski, to niemal natychmiast został kierownikiem Oddziału Akademickiego. OWP zdelegalizowano w marcu 1933 r., a już niebawem podobny los spotkał utworzony w jego miejsce Obóz Narodowo-Radykalny. Piasecki nie zamierzał jednak zrezygnować z czynnej działalności politycznej, a pobyt w Berezie utwierdził go tylko w tym przekonaniu. W zdelegalizowanej organizacji szybko doszło do rozłamu, a zwolniony z internowania Piasecki stanął na czele ONR-"Falanga". Uważał, że nadszedł czas rewolucji narodowej i że należy "robić ją naprawdę, nie intelektualnie, nie w gazetach,
tylko zbrojnie".

Kierowany przez Zygmunta Przetakiewicza Wydział Bojowy "Falangi" przystąpił do realizacji zaleceń Piaseckiego. Pod żydowskimi sklepami i bankami wybuchały bomby, napadano na lokale organizacji syjonistycznych, byli zabici i ranni. Ostrzelano zorganizowany przez Bund pochód pierwszomajowy, zabijając biorącego udział w tej manifestacji pięcioletniego chłopca, syna kupca bławatnego.

W Falandze obowiązywały zasady wodzowskie i właściwie żadna funkcja nie pochodziła z wyboru. Piasecki, jako kierownik główny, osobiście dobierał sobie współpracowników, nigdy też nie ukrywał, że jego celem jest wprowadzenie w Polsce dyktatury. Sam widział się na czele Rzeczypospolitej rozciągającej się od Bałtyku do Morza Czarnego, a w państwie tym mniejszości narodowe pozbawiono by prawa głosu. Nie miał nadmiernych skrupułów, jeśli chodzi o metody, które miały mu przynieść sukces. Twierdził, że "cel nie uświęca środków, ale je wskazuje".

Ekstremiści z "Falangi" cieszyli się coraz większą popularnością w społeczeństwie, ideologia Piaseckiego przyciągała ludzi zawiedzionych sanacyjną codziennością drugiej połowy lat 30. Szacuje się, że "Falanga" liczyła około pięciu tysięcy członków, których przyciągała agresywna ideologia i kusząca wizja Polski jako hegemona Europy.

/ 12Ich celem była kolaboracja z Niemcami

Obraz
© Bundesarchiv, Bild 183-26513-0009 / Wikimedia Commons

"(Jego) inteligencja i wyrazista osobowość zrobiły na mnie niezapomniane wrażenie - wspominała Luciana Frassati, żona dyplomaty Jana Gawrońskiego. - Potrafił dyskutować w niezwykle grzeczny, a zarazem zdecydowany sposób, okazując przy tym zarówno sprawność umysłu, jak i siłę charakteru. Był bardzo młody, jednak wiek nie wpływał negatywnie na jego wypowiedzi, przeciwnie, nadawał im jakiś wyjątkowy ton, pełen miłości do ojczyzny, której, jako głęboko wierzący katolik, gotów był poświęcić całe swoje życie".

30 sierpnia 1939 r. Piasecki wrócił do Warszawy, gdzie odebrał kartę mobilizacyjną. Jako podchorąży rezerwy dostał przydział do Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej dowodzonej przez pułkownika Stefana Roweckiego, późniejszego komendanta głównego Armii Krajowej. Piasecki zakończył swój szlak bojowy 20 września pod Tomaszowem Lubelskim. Jego jednostka została rozwiązana, a żołnierzom nakazano przedzieranie się w małych grupach w kierunku granicy węgierskiej lub rumuńskiej. Bolesław nie zamierzał jednak opuszczać kraju i zdecydował się na powrót do Warszawy.

Do stolicy Piasecki dotarł w pierwszych dniach października i natychmiast wszedł w działalność konspiracyjną. Uważał wprawdzie, że Anglia i Francja prędzej czy później pokonają Hitlera, ale w okupowanym kraju liczyły się fakty dokonane i bez względu na dalszy przebieg wojny należało zadbać o swoją polityczną przyszłość. W tym czasie jego współpracownicy powołali do życia Narodową Organizację Radykalną, której celem było utworzenie kolaboracyjnego rządu polskiego. Prowadzono zaawansowane rozmowy z przedstawicielami Wehrmachtu, a spotkania z Niemcami miały dość osobliwy charakter.

"(...) w obszernym mieszkaniu w czteropiętrowej kamienicy przy ulicy Mazowieckiej numer 7 dzieją się dziwne rzeczy - opisywał Piotr Zychowicz. - Jeszcze niedawno lokum to należało do wybitnego polskiego poety Juliana Tuwima. Właściciel uciekł jednak do Francji, a teraz na jego kanapach, fotelach i krzesłach siedzą młodzi Polacy i kilku niemieckich oficerów w pełnym umundurowaniu, ze swastykami na czapkach i z pistoletami przy pasach. To nietypowe towarzystwo zawzięcie dyskutuje w oparach tytoniowego dymu. Mowa jest o wspólnym europejskim interesie, o polsko-niemieckim braterstwie broni i o zagrożeniu, jakie rzekomo ma stanowić żydostwo. A także o Adolfie Hitlerze. Na zakończenie spotkania wszyscy obecni wstają i śpiewają polskie pieśni patriotyczne, na czele z Mazurkiem Dąbrowskiego. Słysząc polski hymn, Niemcy wyprężają się jak struny i salutują".

/ 12Mussolini zadbał o to, żeby został zwolniony z więzienia. Potem jego oddziały dokonywały czystek etnicznych?

Obraz
© <img src="http://i.wp.pl/a/f/gif/28016/logo_nac_small.gif" alt="NAC" onclick='javascript:window.open("http://i.wp.pl/a/f/html/9560/nac_popup.html","NAC","left=100,top=100,width=500,height=400")' style="cursor:pointer;border-style:none;vertical-align:bottom;display:inline" />

Narodową Organizację Radykalną powołał do życia współpracownik wodza, Andrzej Świetlicki. Piasecki po powrocie do Warszawy odniósł się do tej inicjatywy pozytywnie, potwierdzając, że w przypadku powołania kolaboracyjnego rządu chętnie stanąłby na jego czele. Dowództwo Wehrmachtu wykazywało zainteresowanie planem Piaseckiego, sprawa jednak upadła ze względu na ostry sprzeciw samego Hitlera. Fuehrer nie przewidywał bowiem żadnej formy współpracy z Polakami i wydał odpowiednie polecenia dla Gestapo.

Członków NOR aresztowano, a lokal organizacyjny został zamknięty. Świetlickiego rozstrzelano w zbiorowej egzekucji w Palmirach w czerwcu 1940 r. Stało się to po upadku Francji, kiedy Niemcom nie byli już potrzebni polscy kolaboranci. Aresztowano również Piaseckiego. Miał szczęście, albowiem jego narzeczona dotarła do Luciany Frassati-Gawrońskiej. Córka włoskiego senatora odgrywała w tym okresie znaczącą rolę w Warszawie, gdyż mając doskonałe kontakty z okupantami, wielokrotnie pomagała polskim patriotom. Frassati poruszyła sprawę Piaseckiego w rozmowie z Mussolinim, który zawsze miał słabość do swoich naśladowców z Europy Wschodniej. Na jego polecenie w sprawie wodza Falangi interweniowali włoscy dyplomaci, dzięki czemu Niemcy zezwolili nawet na widzenie Bolesława z narzeczoną, co w okupacyjnej praktyce było sprawą bez precedensu. A w połowie kwietnia 1940 r. zwolnili go z więzienia.

Piasecki zdawał sobie sprawę, że poparcie Włochów nie wystarczy na długo i natychmiast po wyjściu na wolność zaczął ukrywać się przed Niemcami. Nie zapomniał jednak o swoich sprawach prywatnych i pod koniec grudnia 1940 r. ożenił się. Niebawem też mieli doczekać się dwóch synów: Bohdana i Jarosława. Bolesław był już wówczas jednym z liderów Konfederacji Narodu - prawicowej organizacji niepodległościowej założonej we wrześniu 1940 r. Ze swoimi oddziałami wyruszył na Kresy. Oddziałom Piaseckiego zarzucano dokonywanie czystek etnicznych, a szczególnie mordowanie Żydów. To, że podobne przypadki miały miejsce, potwierdzał nawet wierny podwładny wodza Ryszard Reiff. Uważał on jednak, że w tych relacjach było dużo przesady. Z drugiej jednak strony wśród podwładnych wodza byli również Żydzi i potomkowie mieszanych małżeństw. Nawet jego adiutant, Wojciech Kętrzyński, był synem Żydówki, co wcale nie przeszkadzało mu stać się zaufanym człowiekiem swojego szefa. Inna sprawa, że to właśnie Kętrzyńskiemu zarzucano
mordowanie Żydów ukrywających się po lasach...

Na zdjęciu z 22.04.1944 r. Adolf Hitler (z prawej) wita Benito Mussoliniego który przybył do kwatery głównej Fuehrera.

/ 12Wysoki funkcjonariusz NKWD Iwan Sierow powiedział o nim: genialnyj malczik

Obraz
© Wikimedia Commons

Przekroczenie przez Armię Czerwoną dawnych granic II Rzeczypospolitej oznaczało koniec partyzanckiego epizodu w życiu Piaseckiego. Gdy otrzymał informację o wybuchu powstania warszawskiego, próbował przebić się do walczącej Warszawy, co okazało się niemożliwe. Po upadku powstania powiadomiono go, że w stolicy zginęli jego żona i młodszy brat. Nieznany natomiast był los dwóch synków Piaseckiego. Śmierć żony i brata była dla niego ogromnym ciosem, był załamany także z tego powodu, że stało się pewne, że odbudowana Polska zostanie zdominowana przez ZSRR i pozbawiona Kresów Wschodnich.

Nie wiadomo, kiedy Bolesław dostał informację, że jego synowie przeżyli powstanie. Zapewne stało się to po jego aresztowaniu w listopadzie 1944 r. i wywarło ogromny wpływ na dalsze postępowanie wodza. Bolesława Piaseckiego, którego zadenuncjował jeden ze współpracowników z Konfederacji Narodu, osadzono w cieszącym się fatalną sławą lubelskim Zamku - miejscu kaźni wielu polskich patriotów. Zapewne nie ocaliłby życia, gdyby nie to, że jego osobą zainteresował się osobiście Iwan Sierow - wysoki funkcjonariusz NKWD mający na sumieniu udział w zbrodni w Katyniu oraz aresztowanie przywódców polskiego państwa podziemnego skazanych później w tzw. procesie szesnastu. Nie wiemy, jak przebiegały przesłuchania prowadzone przez Sierowa, ale koncepcje byłego lidera Falangi najwyraźniej oczarowały sowieckiego oprawcę. Miał się o nim wyrazić "genialnyj malczik", a po kilku miesiącach rozmów polecił go zwolnić. Piasecki, jako agent NKWD, miał wejść w struktury nowych elit władzy w Polsce.

Najważniejszą propozycją złożoną Sierowowi była oferta rozwiązania problemu silnej pozycji Kościoła katolickiego w Polsce. Piasecki był wprawdzie człowiekiem głęboko wierzącym, ale uznał, że w nowej sytuacji politycznej musi powstać jakaś forma porozumienia pomiędzy katolikami i komunistycznymi władzami. Przy okazji ugoda z komunistami oznaczała powrót do polityki, a to zawsze najbardziej go interesowało. Zdawał sobie sprawę z tego, że przez wielu będzie uważany za zdrajcę, ale dzięki porozumieniu z nowymi władzami mógł też ocalić wielu swoich dawnych podkomendnych. I kiedy wreszcie podjął decyzję, był jej konsekwentnie wierny.

/ 12Torturowała młodych mężczyzn - katowała ich szpicrutą, ze specjalnym uwzględnieniem okolic genitaliów

Obraz
© IPN

Mając błogosławieństwo Sowietów, Piasecki rozpoczął rozmowy z liderem PPR, Władysławem Gomułką. Przy okazji znalazł też ważną protektorkę w sferach partyjno-rządowych. Została nią słynna "Krwawa Luna", czyli Julia Brystygier - wysoka funkcjonariuszka Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Luna nie uchodziła za specjalnie atrakcyjną kobietę. Zachowane relacje jednoznacznie określają, że miała ładną twarz, ale "była potwornie niezgrabna". Włodzimierz Sokorski twierdził, że "była od początku niezwykle ciekawą kobietą: ładna buzia i strasznie niezgrabna figura - nadawała się na modelkę do kubistycznych obrazów Picassa". Julia lubiła mężczyzn i ceniła erotyczną stronę życia. Inna sprawa, że seks traktowała często instrumentalnie, w czym pomagały jej umiejętności dyplomatyczne. Podczas wojny jej kochankami byli jednocześnie: Jakub Berman, Hilary Minc i Eugeniusz Szyr.

Lunę podejrzewano nawet o sadyzm na tle seksualnym. Zaraz po wojnie osobiście brała udział w przesłuchaniach więźniów, ze szczególną lubością torturując młodych mężczyzn. Zachowały się relacje, według których katowała rozebranych więźniów szpicrutą, ze specjalnym uwzględnieniem okolic genitaliów. Nic zatem dziwnego, że powszechnie uważano ją za "zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych".

Do obowiązków Luny należały również "sprawy wymagające delikatnych tonów", np. przygotowywanie procesów księży wrogich nowym porządkom. Stworzyła w parafiach sieć agentów, a nawet proponowała użycie uczniów do inwigilacji katechetów. Wiedziała, że w środowisku kościelnym można wykorzystać "antagonizmy pomiędzy poszczególnymi księżmi, spory ambicjonalne i spory na tle walki o zdobycie lepszej pozycji materialnej i w hierarchii kościelnej". Tymczasem wzajemne relacje między państwem i Kościołem miały się stać głównym obiektem zainteresowania Bolesława Piaseckiego.

/ 12Była kochanką Bermana i Bieruta, Piasecki też wylądował w jej łóżku

Obraz
© Wyd. Czerwone i Czarne

"Luna to był typowy dywersant polityczny - opowiadał sekretarz warszawskiego KW PZPR Stefan Staszewski - miała pod swoją opieką kościół, inteligencję. Nie brała udziału w walce ze zbrojnym podziemiem, nie zajmowała się wymuszaniem zeznań czy montowaniem procesów, przydzielano jej zadania wymagające dużej inteligencji, typowo dywersyjne. Kulturalna, elokwentna, wcale nie krzykliwa, taka pani do towarzyskiego obcowania". W pierwszych latach powojennych była kochanką Jakuba Bermana, a zapewne również Bolesława Bieruta. Miała jednak duże potrzeby erotyczne, więc gdy zetknęła się z Piaseckim, to również i on wylądował w jej łóżku. Nie wiadomo, czy wódz traktował ten romans jako konieczny element swojej kariery, czy też po prostu potrzebował partnerki seksualnej. Z drugiej strony Brystygierowa była "agresywna" i "zaborcza" wobec mężczyzn. Prezentowała typ "pani z tych, które mówią, kto ma ją dziś do domu odprowadzić". I jeżeli kogoś wybrała sobie na partnera, to była to raczej propozycja nie do odrzucenia.

"Powstała legenda - mówił Jakub Berman - że demoralizowała środowisko literackie przede wszystkim. (...) Prawdopodobnie utrzymywała szerokie kontakty z rozmaitymi ludźmi, bo należało to do jej obowiązków. Prawdopodobnie były to kontakty o różnym charakterze. Żadnych przecież ograniczeń urzędowych w tym względzie nie stosowaliśmy, więc mogła robić, co chciała lub uważała za właściwe".

Dla Piaseckiego Luna była ważna z jeszcze jednego powodu - wielki dług wdzięczności miał wobec niej Władysław Gomułka. Brystygierowa okazała mu daleko idącą pomoc, gdy w 1939 r. jako mało znany działacz komunistyczny znalazł się w sowieckim Lwowie. A tuż po wojnie słowo towarzysza Wiesława bardzo się w Polsce liczyło, przez co protekcja Luny była dla Piaseckiego sprawą bardzo ważną.

/ 12Pomógł Pawłowi Jasienicy

Obraz
© <img src="http://i.wp.pl/a/f/gif/28016/logo_nac_small.gif" alt="NAC" onclick='javascript:window.open("http://i.wp.pl/a/f/html/9560/nac_popup.html","NAC","left=100,top=100,width=500,height=400")' style="cursor:pointer;border-style:none;vertical-align:bottom;display:inline" />

Po wojnie Piasecki współtworzył i kierował tzw. społecznie postępowym ruchem katolików świeckich, popierającym władze komunistyczne, skupionych wokół tygodnika "Dziś i Jutro" (pierwszy numer tygodnika ukazał się w listopadzie 1945 r.). W 1947 r. stworzył Stowarzyszenie PAX i przewodniczył jego zarządowi do końca życia. W nowej sytuacji politycznej dawny lider Falangi skorygował swoje dotychczasowe poglądy - zniknęły zupełnie postulaty budowy imperialnej Polski, natomiast antysemityzm i antykomunizm zostały zastąpione przez hasła walki z syjonizmem i kosmopolityzmem. Pisano o przyjaźni ze Związkiem Sowieckim, bez większych zmian natomiast pozostał dawny program społeczny. Zespół redakcyjny składał się z dawnych działaczy Falangi i Konfederacji Narodu, a uzupełnił go jeszcze katolicki pisarz Jan Dobraczyński. Piasecki był realistą i zdawał sobie sprawę z faktu, że jego przyszłość polityczna zależy wyłącznie od wykazania swojej przydatności dla nowych władz. Dlatego starał się być pośrednikiem między
komunistami a hierarchią kościelną i rzeczywiście początkowo cieszył się poparciem episkopatu. Miał jednak znacznie większe ambicje i planował stanąć w przyszłości na czele partii katolickiej, która miała być czwartą siłą polityczną w kraju, obok PZPR, ZSL i SD.

Komuniści umiejętnie promowali osobę wodza w społeczeństwie. Gdy w lipcu 1948 r. aresztowano Pawła Jasienicę (na zdjęciu), interwencja Piaseckiego u Julii Brystygierowej okazała się bardzo skuteczna. I Jasienica - dezerter z Ludowego Wojska Polskiego oraz adiutant Zygmunta Szendzielarza (słynnego "Łupaszki") w 5 Wileńskiej Brygadzie AK - wyszedł z tej opresji obronną ręką. Pod wpływem Piaseckiego "Krwawa Luna" poleciła zwolnić go z więzienia, uznając, że na wolności będzie bardziej przydatny dla ludowej ojczyzny.

Po początkowej życzliwej postawie polskiego Kościoła katolickiego wobec jego osoby i organizacji, ich drogi rozeszły się ostatecznie w 1953 r., gdy Piasecki bezskutecznie namawiał kardynała Stefana Wyszyńskiego, by ten uznał prawo PZPR do typowania kandydatur na stanowiska biskupie. Jeszcze surowiej działalność PAX-u oceniała Stolica Apostolska. Sceptycznie odnosił się do odwilży politycznej w 1956 r., w tym samym roku poparł prosowiecką i stalinowską frakcję Natolińczyków w walce o władzę z Puławianami, którzy wg niego byli zdominowani przez Żydów. W 1956 r. przez kilka miesięcy był członkiem Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Narodowego.

/ 12Zapraszał do swego gabinetu w późnych godzinach wieczornych różne kobiety

Obraz
© Bundesarchiv, Bild 183-31683-0010 / Wikimedia Commons

Piasecki był wprawdzie gorliwym katolikiem, ale jego życie osobiste daleko odbiegało od wzorców propagowanych przez Kościół. Wódz miał dużą słabość do płci pięknej, nie rozgraniczał przy tym spraw zawodowych i osobistych. Niektórzy uważali nawet, że jego główną metodą działania było umiejętne posługiwanie się kobietami, co - jeśli się weźmie pod uwagę romans z "Krwawą Luną" - wydaje się całkiem bliskie prawdy. Jeszcze w czasie wojny nawiązał równoczesny romans ze swoimi łączniczkami, siostrami Janiną i Barbarą Kolendo. Po wyjściu z więzienia związał się z siostrą Ryszarda Reiffa, Danutą, by niedługo później niespodziewanie ogłosić swoje zaręczyny z Barbarą Kolendo. Poślubił ją w marcu 1949 r., co jednak nie wpłynęło na zmianę jego obyczajów.

Nadal utrzymywał stosunki intymne z Janiną, miał również romans z rodzoną siostrą swojej pierwszej żony Barbarą Kopeć i jej kuzynką Izabellą. Powrócił również na pewien czas do siostry Reiffa, Danuty, nie zwracając uwagi na fakt, że w międzyczasie wyszła ona za mąż. Można odnieść wrażenie, że ładne kobiety robiły karierę w stowarzyszeniu przez łóżko wodza. Według opinii jego współpracowników kochankami Piaseckiego miały być Teresa Englert (dyrektor Domu Wydawniczego PAX), Marta Englert (przypadkowa zbieżność nazwisk - zastępca dyrektora Biura Usług PAX) oraz inne jego podwładne, czyli Janina Myszkowska i Teresa Karska. Bolesław skutecznie uwodził również partnerki swoich współpracowników, a radca prawny PAX-u mecenas Bolesław Myszkowski rozwiódł się z żoną z powodu jej romansu z wodzem.

"Gdy jeździliśmy do Berlina na zjazdy wschodniego CDU - wspominał jeden z ówczesnych członków PAX-u - Piasecki zawsze miał broń i nigdy nie chciał chodzić do sektora zachodniego, a nie było jeszcze wtedy muru. Więc ja chodziłem i robiłem mu sprawunki, między innymi damskie, i potem widziałem, które kobiety noszą te ciuszki". Słabość do Piaseckiego przejawiały również damy reprezentujące odmienny światopogląd, co Bolesław skrzętnie wykorzystywał. Nigdy bowiem nie miał oporów przed łączeniem seksu z polityką. "Piasecki, wykorzystując swoje powodzenie u kobiet, docierał do interesujących go osób - pisano w opracowaniu dla MSW z 1986 r. - Tak było na przykład w przypadku wyżej wymienionej Magdaleny Myszkowskiej oraz Stanisławy Zając, żony kierownika Wydziału Administracyjnego KC PZPR".

Wódz podobał się paniom, nie każda jednak wielbicielka dostąpiła zaszczytu romansowania z nim. Stało się to przyczyną tragedii, która odbiła się głośnym echem w środowisku PAX-u. Otóż zakochana w Piaseckim jedna z jego sekretarek Andrea Tonchu popełniła samobójstwo. Zdesperowana kobieta przed śmiercią napisała list, w którym wyjaśniła motywy swojego czynu. "Jedna z popołudniowych sekretarek Piaseckiego, Zatońska - pisano we wspomnianym opracowaniu dla MSW - określiła siebie jako 'bajzel-mamę', gdy opowiadała, że Piasecki zapraszał do swego gabinetu w późnych godzinach wieczornych różne kobiety, z którymi przebywał dłuższy czas, zakazując Zatońskiej wpuszczania w tym czasie do siebie kogokolwiek, nawet spośród najbardziej zaufanych osób, jak Reiff, Hagmajer, Przetakiewicz".

Zadziwiające, że przy takim trybie życia Bolesław znajdował czas na regularne współżycie małżeńskie. Barbara urodziła mu bowiem aż pięcioro dzieci, zajmując się jednocześnie dwoma synami męża z pierwszego małżeństwa.

10 / 12Porwanie i zabójstwo pierworodnego syna

Obraz
© Wikimedia Commons

Ulubieńcem Bolesława był jego pierworodny syn Bohdan. Chłopak świetnie się zapowiadał, był bardzo inteligentny, uważano, że ma szansę na artystyczną karierę. 22 stycznia 1957 r. około godz. 13.30 15-letni Bohdan w towarzystwie kilku kolegów wyszedł po lekcjach z liceum św. Augustyna i udał się w stronę pobliskiego domu. Do chłopców podeszli dwaj mężczyźni w kapeluszach, pokazali Bohdanowi legitymację milicyjną i zaprosili go do stojącej w pobliżu taksówki. Wtedy widziano Bohdana Piaseckiego po raz ostatni. Poinformowany o wszystkim Piasecki natychmiast zawiadomił milicję, a porywacze skontaktowali się z nim jeszcze tego samego dnia. Zażądali pokaźnego okupu - 4 tys. dolarów i 100 tys. złotych. Pozostałe instrukcje szef PAX- u znalazł w liście oczekującym na niego od kilku dni w jednym z urzędów pocztowych. Dwa dni później porywacze polecili, aby przedstawiciel prezesa wyszedł 25 stycznia z jego domu z okupem i porożem jelenim (!) w ręku jako znakiem rozpoznawczym. Miał zgubić śledzących go milicjantów, a
następnie pojawić się w restauracji Kameralna przy ul. Foksal, aby tam oczekiwać na dalsze instrukcje. Na Foksal udał się zaprzyjaźniony z Piaseckim ksiądz Mieczysław Suwała. Otrzymał tam telefoniczne polecenie, aby powędrować do pewnego domu przy ulicy Na Skarpie, gdzie na strychu w pudełku po zapałkach znalazł następne wskazówki. Kierując się nimi, pojechał na praski brzeg stolicy, na Saską Kępę, a potem na Wał Miedzeszyński, gdzie przy moście kolejowym znalazł but Bohdana. Na tym jednak skończył się kontakt z porywaczami.

Wieczorem prezes odebrał kolejny telefon - bandyci poinformowali go, że następny list czeka na niego w drzwiach jednego z warszawskich kościołów. Z listu wynikało też, że suma okupu została powiększona o następne 100 tys. złotych, co miało być karą za powiadomienie milicji. Jako następny z okupem i jelenim porożem wędrował po Warszawie Ryszard Reiff. Jednak jemu również nie udało się skontaktować bezpośrednio z bandytami, chociaż przez dłuższy czas stał we wskazanym miejscu, przy słupie na ul. Marszałkowskiej. Po raz ostatni porywacze odezwali się pięć dni po porwaniu. Zatelefonowali do Jana Dobraczyńskiego i przekazali mu dyspozycję, by Piasecki stawił się u niego z okupem następnego dnia w południe. Bolesław przez sześć godzin czekał na bandytów, ci jednak zamilkli na dobre.

Od samego początku milicja prowadziła śledztwo w sposób wyjątkowo nieudolny. Gdy koledzy Bogdana podali numer boczny taksówki, śledczy orzekli, że takiego pojazdu nie ma. Piasecki jednak nie zamierzał rezygnować z tego tropu i jego ludzie bez problemu odnaleźli w Warszawie właściwy samochód. Jego dysponentem okazał się niejaki Ignacy Ekerling - człowiek związany ze środowiskami żydowskimi. Podczas przesłuchania Ekerling zeznawał bardzo mętnie. Twierdził, że wykonywał normalny kurs i nie znał ani bandytów, ani ich ofiary. Niebawem okazało się jednak, że tego dnia w ogóle nie siedział za kierownicą swojego pojazdu, o czym poinformował pracownik kiosku znajdującego się w pobliżu miejsca porwania. Oznaczało to, że Ekerling musiał dobrze znać bandytów, skoro użyczył im swojej taksówki.

Tymczasem nieszczęsny kioskarz nic więcej nie zeznał, bo niebawem został ciężko pobity przez "nieznanych sprawców". "Wobec tak sprzecznych zeznań należy wnioskować, że kierowca taksówki, Ekerling, musiał być człowiekiem zaufania porywaczy - pisał znawca tematu profesor Peter Raina. - Mordercy Bohdana Piaseckiego musieli być pewni całkowitej lojalności z jego strony. Taką pewność dać im mógł tylko pełny współudział w planowanym porwaniu i zabójstwie".

11 / 12Zabójstwo nosiło cechy mordu rytualnego

Obraz
© Wikimedia Commons

Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa podczas śledztwa popełniali zupełnie niewytłumaczalne błędy. Ginęły dowody rzeczowe, źle zapisywano nazwiska, mylono adresy. Wszystko to sprawiało wrażenie rozmyślnego zacierania śladów, tak aby sprawcy nie zostali wykryci. Na uwagę zasługuje też to, że Ekerling po przesłuchaniu został zwolniony, a niebawem dostał nawet zgodę na emigrację do Izraela. Ludzie Piaseckiego jednak go pilnowali i dzięki temu został w ostatniej chwili zawrócony z przejścia granicznego. Gdy po kolejnych kilku miesiącach (!) ostatecznie go aresztowano, to w więzieniu miał powiedzieć, że "nie boi się tych, którzy go tutaj trzymają, lecz tych, którzy wynajęli od niego samochód". Nigdy jednak nie stanął przed sądem, bo kiedy w 1959 r. wniesiono przeciwko niemu akt oskarżenia, to został on wycofany na polecenie władz. Podobno decyzję podjął osobiście Władysław Gomułka, który uważał, że proces bardzo zaszkodzi wizerunkowi PRL. Jedyny znany uczestnik porwania nigdy nie stanął przed sądem.

Ciało Bohdana Piaseckiego odnaleziono 8 grudnia 1958 r. w piwnicy domu przy ul. Świerczewskiego 88a (obecnie al. Solidarności). Znajdowało się ono w jednym z sanitariatów, do którego drzwi zabito gwoździami. Zwłoki chłopca leżały na wznak z podkurczonymi nogami. Z jego piersi sterczał sztylet o drewnianej klindze, a sekcja zwłok wykazała, że ofiara wcześniej została ogłuszona ciosem w głowę, który spowodował pęknięcie podstawy czaszki i kości skroniowej. Nieprzytomnego Bohdana przeniesiono następnie do piwnicy, gdzie dobito go ciosem sztyletem. Piasecki rozpoznał syna, a identyfikację potwierdził jeszcze dentysta chłopca. Okazało się również, że Bohdana zamordowano wkrótce po porwaniu, a cała historia z okupem i wędrówkami po mieście miała wyłącznie na celu dodatkowe znęcanie się nad szefem PAX-u. Mordercom nie chodziło o pieniądze - chcieli przysporzyć ojcu ofiary jak najwięcej cierpień.

Od samego początku poszlaki wskazywały na powiązania zbrodniarzy ze środowiskami żydowskimi. Potwierdzał to nawet charakter zabójstwa, które nosiło cechy mordu rytualnego. Zabicie najstarszego syna, pozostawienie sztyletu w ciele, wypisanie na ścianach ubikacji jakichś tajemniczych znaków... "Co do tego nie ma wątpliwości - twierdzi historyk Jan Żaryn. - Ludzie ci nie bez powodu czekali aż do 1957 r. Wcześniej uważali, że Piasecki jest poza ich zasięgiem, że ma tak silne poparcie w Moskwie. Po 1956 r. uznali, że powiązania te osłabły. Był to również okres, gdy się wydawało, że Piasecki utraci kontrolę nad PAX. Mordercy postanowili go dobić".

Prawdopodobnie powodem zbrodni była zemsta za przedwojenną i okupacyjną przeszłość prezesa PAX. Uważano, że jest on odpowiedzialny za morderstwa na Żydach w czasach działalności partyzanckiej, pamiętano również o dziecku zastrzelonym podczas pierwszomajowego pochodu w 1937 r. Nigdy jednak nie udało się ustalić, czy Bohdana samowolnie zamordowali esbecy żydowskiego pochodzenia, czy też decyzja zapadła na wyższym szczeblu. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że bezpośredni sprawcy zbrodni zaraz po jej dokonaniu wyjechali do Izraela. Kilka lat później we wpływowym dzienniku izraelskim "Maariv" pojawił się artykuł, w którym śmierć Bohdana określono mianem "zabójstwa politycznego", co według miejscowego prawa uniemożliwiło ekstradycję podejrzanych. Piasecki przez długie lata starał się wykryć zleceniodawców morderstwa i nigdy nie darował sobie tego, że nie potrafił ocalić pierworodnego syna.

12 / 12Jego pismo zainicjowało antysemicką nagonkę w marcu 1968 r.

Obraz
© Bundesarchiv, Bild 183-31683-0001 / Wikimedia Commons

Porwanie i zabójstwo syna były dla szefa PAX-u ogromnym ciosem, po którym z trudem powrócił do normalnego życia. Do końca życia żywił też zawziętą nienawiść do wszystkich Żydów, co znalazło odbicie w jego działalności. Piasecki był posłem na sejm PRL od 1965 (jednocześnie przewodniczącym Koła Poselskiego PAX). W marcu 1968 r. popierał antyinteligencką i antysemicką nagonkę zorganizowaną przez partyjną frakcję Mieczysława Moczara. "Słowo Powszechne" wspólnie z "Trybuną Ludu" zainicjowało prasową kampanię antysemicką. I co ciekawe, autorzy pierwszego artykułu na ten temat (prawdopodobnie Piasecki i Przetakiewicz) okazali się znacznie bardziej agresywni niż redaktorzy "Trybuny". To właśnie oni po raz pierwszy użyli słowa "syjonizm". A cały artykuł dziwnie przypominał dawne publikacje ONR-u, chociaż uwzględniał aktualną sytuację i nie zabrakło w nim ataków na Izrael i RFN.

Piasecki widział, że Gomułka traci na popularności, toteż chciał zadbać o dobre stosunki z jego potencjalnymi następcami. Miał przy tym nadzieję, że zmiana ekipy rządzącej umożliwi mu realizację marzenia o własnej partii politycznej. Gdy dostrzegł, że Moczar nie wykorzystał swojej szansy, rozpoczął starania o przychylność Gierka. Regularnie podróżował na Śląsk, chcąc dojść do porozumienia ze wschodzącą gwiazdą polskiej sceny politycznej. I natychmiast poparł towarzysza Edwarda, gdy ten zastąpił Gomułkę w efekcie krwawych wydarzeń grudniowych w 1970 r. Piasecki nie dostał jednak zgody na utworzenie własnej partii politycznej, za to w ramach rekompensaty powołano do Rady Państwa. Wtedy chyba ostatecznie zrozumiał, że jego ambicje nigdy się nie spełnią.

W połowie dekady Gierka u wodza pojawiły się poważne problemy ze zdrowiem. Miał kłopoty z oddychaniem, z trudem się poruszał. Po ciężkiej chorobie Bolesław Piasecki zmarł 1 stycznia 1979 r. Został pochowany na Cmentarzu na Powązkach w Warszawie.

Fragmenty książki Sławomira Kopra "Życie prywatne elit władzy PRL" publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa "Czerwone i Czarne".

(js)

Wybrane dla Ciebie

Śmierć w górach. Wypadek na Koziej Przełęczy
Śmierć w górach. Wypadek na Koziej Przełęczy
Rosyjski Mi-8 naruszył przestrzeń Estonii. Jest reakcja
Rosyjski Mi-8 naruszył przestrzeń Estonii. Jest reakcja
Trąba powietrzna na Śląsku i w Małopolski. Są kolejne ostrzeżenia
Trąba powietrzna na Śląsku i w Małopolski. Są kolejne ostrzeżenia
Sukces czeskiego kontrwywiadu. Białoruska sieć szpiegowska rozbita
Sukces czeskiego kontrwywiadu. Białoruska sieć szpiegowska rozbita
Temat Tuska nie pojawił się w Białym Domu? Leśkiewicz wbija szpilę
Temat Tuska nie pojawił się w Białym Domu? Leśkiewicz wbija szpilę
Upadł rząd we Francji. Nie uzyskał wotum zaufania
Upadł rząd we Francji. Nie uzyskał wotum zaufania
Niebezpieczna pogoda. Burze i silne opady deszczu
Niebezpieczna pogoda. Burze i silne opady deszczu
Skandal w Trybunale Stanu. Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje
Skandal w Trybunale Stanu. Ministerstwo Sprawiedliwości reaguje
Dron na polu, powrót do afery GetBack i poszukiwania następcy Banasia [SKRÓT DNIA]
Dron na polu, powrót do afery GetBack i poszukiwania następcy Banasia [SKRÓT DNIA]
Jesienne połączenie partii. PO zmieni szyld?
Jesienne połączenie partii. PO zmieni szyld?
Wrocławskie ZOO ostrzega. "Chcemy Was uczulić"
Wrocławskie ZOO ostrzega. "Chcemy Was uczulić"
Eurowizja 2026. Hiszpania grozi bojkotem
Eurowizja 2026. Hiszpania grozi bojkotem