"Popadałam w rozpacz. Nie byłam w stanie zapanować nad depresją"
Bardzo starała się oddzielać życie, jak to określa - "oficjalne" od "prawdziwego". "Wychodziłam z domu jako Krzysztof, a w samochodzie woziłam damskie stroje. Przed powrotem do domu znowu się przebierałam. Elementy damskiego stroju nosiłam nie tylko pod ubraniem. Skracałam paznokcie, ale odrastały, więc je pielęgnowałam, polerowałam, by znowu obciąć. Najchętniej bym je pomalowała. Największy problem miałam z 'zarastaniem sierścią', jak to nazywałam. Depilacja powodowała, że czułam się czysta".
Wielokrotnie podejmowała próbę, aby nie myśleć i nie pamiętać o tym, że jest kobietą. "Czasem mi się udawało i podrywałam się do działania. Czasem przegrywałam ze sobą i rozmazywałam się we łzach, których nie potrafiłam pohamować. Dopadały mnie wtedy problemy z obudzeniem się rano. Nie mogłam skoncentrować myśli i drażniło mnie wszystko. Kilka razy po podjęciu decyzji, że zabiję Anię, przepłakiwałam noc w nadziei, że wypłakana, rankiem będę tak znieczulona, że zdołam to zrobić. Ale rankiem ogarniała mnie kompletna apatia. Czułam, że nie jestem w stanie zapanować nad silnymi stanami depresyjnymi. Popadałam w rozpacz. To naprawdę strasznie bolało" - czytamy w "Mam na imię Ania".