Tajemnica więzienia w Moskwie. Adwokat wyniosła przerażające nagranie
Sprzedawcę wędlin z Chersonia, a także 18 innych osób z Ukrainy rosyjskie służby oskarżają o "akt międzynarodowego terroryzmu". Aresztanci byli poddawani wymyślnym torturom psychicznym, m.in. inscenizowano ich egzekucję oraz "bawiono się" z nimi w rosyjską ruletkę - wynika z ustaleń niezależnych rosyjskich mediów.
Więzienie lefortowskie w Moskwie, które od ponad 140 lat słynie z tortur i gdzie ginęły także ofiary terroru stalinowskiego, kontynuuje swoje haniebne tradycje. Według rosyjskiego magazynu śledczego Verstka, to tam przebywa 19 osób (prawdopodobnie wszyscy są Ukraińcami), które jako pierwsze zostaną oskarżone przez Rosję z nowego przepisu Kodeksu karnego mówiącego o akcie międzynarodowego terroryzmu.
Prawnik jednego z oskarżonych twierdzi, że zanim oficjalnie ich zatrzymano i przewieziono do Moskwy, więźniowie byli przez wiele tygodni przetrzymywani w izolacji i torturowani. Tajemnica wyszła na jaw dzięki relacji 39-letniego Jurija Kajewa, który został oskarżony o przygotowania do zamachu na Kiryła Stremousowa, szefa rosyjskiej administracji w okupowanym Chersoniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak myślą zwykli Rosjanie. To złe wieści dla innych krajów
Przypomnijmy, że w listopadzie 2022 roku, kiedy rosyjska armia uciekała z Chersonia, podawano, że Stremousow zginął w wypadku samochodowym (pokazywano roztrzaskany wrak auta). Teraz okazuje się, że Rosja trzyma w więzieniu grupę osób oskarżonych o przygotowanie zamachu na urzędnika.
Pięć katowni FSB. Trop nowych rosyjskich zbrodni
- Bicie i przesłuchiwanie przeprowadzano dwa razy dziennie. (...) Urządzili pokazową egzekucję. Wyciągnęli z celi nas dwóch, powiedziano nam, że w pokoju obok zastrzelono innych, a my czekamy na swoją kolej - opowiada Jurij Kajew.
- Od czasu do czasu grali z nami w rosyjską ruletkę. Żądali włożenia głowy do otworu w drzwiach i naciskali spust broni. Jeśli był niewypał, mówili: "och, masz szczęście". Teraz myślę, że broń nie była naładowana. Bywało, że wyciągano nas z celi i torturowano, by strażnicy mogli się przechwalać, jak mocno biją - mówił 39-latek. Nagranie z jego relacją wyniosła z więzienia adwokat, aby uwiarygodnić historię swojego klienta.
Ukrainiec twierdzi, że był świadkiem zamordowania jednej osoby, a wśród aresztowanych był nawet 11-letni chłopiec, którego także zabierano na tortury. Nic nie wiadomo o jego losach. Poza biciem Rosjanie najczęściej stosowali elektrowstrząsy, ewentualnie wieszanie za zapięte na rękach kajdanki, aż aresztant tracił przytomność z bólu. Kajew powiedział też, że przed wyzwoleniem Chersonia w mieście działało pięć katowni rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a w każdej mogło być więzionych około 50 osób.
Jurij Kajew oraz jego żona twierdzą, że nie mają nic wspólnego z domniemanym zamachem. Mężczyzna do czasu aresztowania prowadził sklep wędliniarski w Chersoniu oraz naprawiał ekspresy do kawy. Z wykształcenia jest technologiem produkcji wina i nie zna się produkcji bomb, choć taką rolę przypisano mu w śledztwie. Został zatrzymany na ulicy w Chersoniu. Przez wiele tygodni przetrzymywano go w kilku aresztach m.in. na Krymie.
- Nowe relacje o tego typu rosyjskich działaniach świadczą o tym, że nie mamy do czynienia z incydentalną samowolą rosyjskich żołnierzy czy funkcjonariuszy, ale że było to i jest nadal działanie systemowe - komentuje dr hab. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
- Wiele wskazuje na to, że przygotowując się do wojny z Ukrainą, Rosjanie mieli już opracowane listy osób do aresztowania, wywiezienia, prześladowania. Zakładano akcje wyeliminowania osób nastawionych patriotycznie. Te strzępy relacji, które do nas docierają, świadczą o zdziczeniu rosyjskich funkcjonariuszy, o całkowitym upadku moralności. Należy nalegać na rozliczenie rosyjskiej machiny przemocy przy zakończeniu wojny w przyszłości - dodaje.
Aresztanci zmienili się w wyniszczonych włóczęgów
Jak podaje serwis Verstka, pozostali oskarżeni o terroryzm nie są nawet znani z nazwisk. Służby odmówiły informacji na ich temat. Jurij Kajew zapamiętał, że pseudonimy innych więźniów to: Tyson, Greek, Chmury i Orzeł. Ten ostatni rzęził podczas tortur i nie ma pewności, czy żyje.
Adwokat oskarżonego Anastasia Samorukowa przekazała mediom, iż chersoński sklepikarz w trakcie śledztwa schudł 25 kilogramów. Postarzał się, gdyż skóra na jego twarzy zwiotczała i wygląda teraz niczym wyniszczony włóczęga. - Moim głównym zadaniem jest doprowadzenie do szybkiej wymiany Kajewa - zadeklarowała prawniczka.
W 2016 roku Rosja wprowadziła do Kodeksu karnego nowy rodzaj przestępstwa - akt międzynarodowego terroryzmu. Chodzi o organizację zamachów, np. wybuchu, podpalenia lub innych działań (...) skierowanych "przeciwko interesom Rosji" oraz przeciwko jej obywatelom. Grożą za to kary od 10 lat więzienia do dożywocia. Przepis współistnieje z artykułami o ludobójstwie, rozpętaniu wojny napastniczej. Jak dotąd nikt nie został na jego podstawie skazany.
Czytaj też:
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski