Znajdą Rosjan w każdej norze. Ludzie Putina już się nie ukryją
Na współczesnym polu walki bardzo trudno ukryć się przed systemami rozpoznania. Nie dają rady też Rosjanie. Brytyjski wywiad twierdzi, że rosyjski kamuflaż nie sprawdził się na froncie i ludzie Putina musieli z niego zrezygnować. Nowe triki pojawią się również, gdy Ukraina dostanie zachodni sprzęt. Wtedy już nic się nie ukryje.
01.05.2023 | aktual.: 01.05.2023 21:25
Nawet jeśli ktoś nie oglądał "Predatora", to zapewne widział wszelkie memy, które wyjaśniają, jak działa termowizyjna zdolność obserwacji przez łowcę z kosmosu. W podobny sposób działają głowice optoelektroniczne i celowniki, które pracują w paśmie podczerwonym. Pozwalają wykryć przeciwnika dzięki różnicy temperatur pomiędzy celem, a tłem otoczenia.
- Możemy nawet z kilku kilometrów znaleźć niemal wszystko - mówi anonimowo żołnierz zajmujący się rozpoznaniem obrazowym w Siłach Zbrojnych RP. I dodaje z pewnością w głosie: - Zawsze znajdzie się sposób, żeby wykryć obiekt.
W Ukrainie obie strony w różnym zakresie używają specjalnych materiałów, które mają ukrywać żołnierza i sprzęt w widmie podczerwonym.
Są to nie tylko tarpy, ale także specjalne pokrycia dla wozów bojowych i czołgów. Tych jednak nie produkują Ukraińcy. Prawdopodobnie otrzymali je od sojuszników z Zachodu. Choć nie jest to rozwiązanie idealne.
- Nawet jeśli żołnierz przykryje się ekranującym tarpem nadal można go wykryć. Naturalne błoto w widmie podczerwonym jest zazwyczaj czarne, ale szybko się nagrzewa. Innymi słowy, możesz ukryć się na minutę lub dwie, ale to błoto dość szybko się rozgrzeje i na widmie będzie widać - wyjaśnia żołnierz.
Jak się ukryć w polu?
O istocie wykrywania w podczerwieni jako pierwszy wspomniał Hugh Cott w 1940 roku, kiedy zauważył, że "porównanie zdjęć lotniczych wykonanych jednocześnie na płytach panchromatycznych i w podczerwieni ujawni wiele rzeczy, które przed pojawieniem się tej nowej techniki byłyby odpowiednio zakamuflowane". Wówczas też zaczęły się pierwsze badania nad sposobami oszukania termowizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Współcześnie NATO prowadziło długi projekt badawczy – zakończony w 2004 roku - któremu przewodzili Niemcy. Doszli do wniosków, że o ile pojazdy można ukryć "dzięki kombinacji różnych materiałów kamuflażowych", o tyle problemem może być ukrycie człowieka. Dlatego początkowo skupiono się na pojazdach.
W Europie seryjnie produkowane są dwa systemy, które zapewniają maskowanie, redukując spektrum widzialne w podczerwieni i sygnaturę radarową. Jest to polski Berberys-R produkowany przez Lubawę i szwedzka Baracuda. Pierwszy znany jest przede wszystkim z KTO Rosomak, a drugi używany jest przez Finów, m.in. na wozach piechoty z serii CV-90. Finlandia używa równolegle polskiego systemu na pojazdach z rodziny BMP. I prawdopodobnie ta wersja trafi albo już trafiła do Ukrainy, która posiada znaczną flotę tych wozów.
Oba systemy działają podobnie – nie tylko izolują pojazdy od otoczenia, ale także schładzają ściany i stropy. Pokrycie także tłumi echo radarowe i zniekształca sylwetkę pojazdu.
- To bardzo dobre rozwiązanie. Wiele razy ćwiczyliśmy rozpoznanie naszych wozów i faktycznie sprawiają problemy - mówi nam operator bezzałogowca.
Pierwsze letnie wersje Berberysa trafiły do klientów w 2007 roku. Zimowe - cztery lata później. W ostatnich latach powstały kolejne wersje, w tym tzw. mobilna dla Rosomaków w wersji wozów dowodzenia. Pojawiło się także pokrycie dla czołgu Leopard 2A5, a Lubawa zapewnia, że w krótkim czasie może stworzyć takie kamuflaże dla dowolnego pojazdu.
Ukryć człowieka
Ukrycie żołnierza jest nieco trudniejsze, choć rozmiar jest znacznie mniejszy. Żaden system nie jest w stanie ukryć żołnierza znajdującego się w ruchu. Musiałby być całkowicie okryty specjalnym kombinezonem. Jednak w chłodniejsze dni zdradzałby go oddech.
- Musiałby mieć maskę z rozpraszaczem strumienia spalin, jak czołgi - śmieje się nasz rozmówca. - A to w zasadzie niemożliwe na obecnym etapie rozwoju wyposażenia.
Żołnierze krakowskiej 6. Brygady Powietrznodesantowej od 2015 roku testowali różne rozwiązania dotyczące pałatek i tarpów. Faktycznie w przypadku osoby, która nie poruszała się, a różnica temperatur pomiędzy nią, a otoczeniem nie była zbyt duża, udawało się całkiem nieźle ukryć nawet na otwartym terenie. Gorzej, jeśli różnica temperatur była zbyt duża.
- Wystarczy kilka stopni i koniec. Różnica jest zauważalna - podkreśla operator bezzałogowców.
Według Wojskowego Instytutu Techniki Inżynieryjnej, który współpracuje z Lubawą przy projekcie Indywidualnego Ekranu Maskującego, rozwiązanie to pozwala ukryć obiekt przed wzrokiem na odległość 80-120 m, w zakresie noktowizyjnym 50-80 m natomiast w zakresie termalnym 150-200 m. To całkiem niezły wynik, pod warunkiem, że żołnierz się nie porusza.
Ekran maskujący może być wykorzystywany także jako poszycie namiotów. Lubawa produkuje takie z przeznaczeniem dla oddziałów rozpoznawczych i wojsk specjalnych. Podobne rozwiązania można było zauważyć na Ukrainie już tegorocznej zimy. Ukraińskie oddziały otrzymały podobne namioty od Kanadyjczyków, którzy jak mało kto potrafią walczyć w zimowych warunkach.
Rosyjska droga
Rosjanie opracowali dla swoich czołgów system Nakidka, który ma zmniejszać sygnaturę cieplną aż trzykrotnie. Kreml twierdzi, że system powoduje, że "amerykański samolot rozpoznania pola walki E-8 Joint STARS jest w stanie odróżnić pojazdy kołowe od gąsienicowych z odległości 30-40 km zamiast 180 km".
Czołg całkowicie obłożony ośmioczęściowym pokryciem wygląda nieco jakby był obłożony poduszkami. Od kilku lat Moskiewski Instytut Badawczy Stali testuje również kamuflaże trawiaste.
Mimo tego, że Rosjanie tak bardzo chwalą sobie rodzimy system, to jest wykorzystywany niezwykle rzadko. W Ukrainie pojawiło się zaledwie kilka pojazdów T-90MS wyposażonych w Nakidkę. I to jedynie w pierwszych tygodniach walk. Dziś praktycznie nie spotyka się takich czołgów. Brytyjski wywiad sugeruje, że rosyjskie rozwiązanie nie sprawdziło się w walkach i ostatecznie wojsko wycofało się z jego wykorzystywania.
W niedalekiej przyszłości tego typu rozwiązania dla pojazdów staną się normą. Zapewne rozwój indywidualnego wyposażenia żołnierza również doprowadzi do tego, że łatwiej będzie go ukryć na polu walki. Na razie jednak przegrywają walkę z systemami rozpoznawczymi.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski