Dlaczego Rosjanie zrzucili bombę na swoich? Są podejrzenia
Rosyjski bombowiec Su-34 zrzucił bombę na rosyjski Biełgorod. Powstał potężny krater, okoliczne bloki zostały uszkodzone, a ministerstwo obrony zapowiada śledztwo. Co sprawiło, że Rosjanie zbombardowali własne miasto?
W czwartkową noc Biełgorodem wstrząsnęła potężna eksplozja. Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow napisał na swoim kanale Telegram, że do wybuchu doszło "na skrzyżowaniu jednej z centralnych ulic" i "powstał ogromny lej o średnicy 20 metrów". Dodał, że "w pobliskim budynku mieszkalnym są uszkodzone szyby, wybuch uszkodził kilka zaparkowanych samochodów i zerwał linie energetyczne".
Niedługo później Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej wydało komunikat: "20 kwietnia 2023 roku, około godziny 22:15 czasu moskiewskiego, podczas lotu samolotu Su-34 Wojsk Powietrzno-Kosmicznych nad miastem Biełgorod doszło do nieprawidłowego odpalenia amunicji lotniczej".
Według resortu nie było ofiar. Gładkow wspomina o dwojgu rannych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany problem
Podobne wypadki nie są niczym nadzwyczajnym podczas prowadzenia działań wojennych. W czasie bitwy o Midway kmdr Maxwell F. Leslie przypadkowo zrzucił bombę zamiast ją uzbroić. Po powrocie z misji okazało się, że jeden ze zbrojmistrzów pomylił przewody i podpiął je odwrotnie.
W latach 50. zarówno Amerykanie, jak i Sowieci dokonali kilku przypadkowych zrzutów nieuzbrojonych ładunków atomowych. Do najsłynniejszego przypadku doszło 27 maja 1957 roku, gdy załoga bombowca strategicznego B-36 Peacemaker otrzymała rozkaz przetransportowania bomby atomowej Mark 17 z bazy w Biggs w Teksasie do bazy Kirtland w stanie Nowy Meksyk. Podczas startu otworzyły się mechaniczne zamki i bomba wypadła wraz z drzwiami bombowymi, uderzajac w skraj pasa startowego.
Mogłoby się wydawać, że wraz z rozwojem techniki takie błędy staną się rzadsze. Nic bardziej mylnego. W czerwcu 1967 roku na lotniskowcu USS "Forestal" przypadkowo został odpalony niekierowany pocisk rakietowy podwieszony pod myśliwcem Phantom. Przeleciał przez pokład startowy i uderzył w szturmowego A-4 Skyhawk. W wyniku pożaru zginęło 134 marynarzy, a ponad 160 zostało rannych.
W 2018 roku belgijski mechanik przez przypadek uruchomił pokładowe działko 20 mm w przechodzącym przegląd samolocie wielozadaniowym F-16. Pociski poszatkowały trzy inne maszyny, z czego jedna eksplodowała i spłonęła.
We wrześniu 2021 roku w obwodzie twerskim Rosjanie stracili myśliwiec wielozadaniowy Su-30M2. Okazało się, że podczas ćwiczebnej walki - kiedy pilot wcisnął spust pokładowego działka zamiast fotokarabinu, który zarejestrowałby wirtualne trafienie - w kierunku Suchoja faktycznie poleciały pociski kalibru 30 mm. Maszyna spadła, a załoga się katapultowała. Okazało się, że nie zostało rozpięte złącze, które odpowiada za dezaktywowanie uzbrojenia pokładowego podczas ćwiczeń.
Biełgorod: co się mogło stać?
- Przyczyn mogło być wiele. Począwszy od przypadkowego zrzucenia, przez awarię zamka, na którym był podwieszony ładunek, aż po awarię samolotu, która wymusiła pilne odciążenie maszyny - mówi Bartłomiej Kucharski, specjalista ds. wojskowości w Zespole Badań i Analiz Militarnych.
Rosjanie rozpoczęli śledztwo ws. przyczyn wypadku. Według nich wiele wskazuje na to, że mogło dość do zwarcia instalacji i zwolnienia pojedynczej bomby. Su-34 mogą przenieść na 12 węzłach uzbrojenia maksymalnie 12 tys. kg ładunków na krótkim dystansie. Standardowo podwieszane są ładunki o masie do ośmiu ton. Więc bombowiec nie zrzucił całego możliwego do przeniesienia ładunku.
- Rosjanie mieli szczęście, że ładunek nie spadł na budynki mieszkalne, stacje paliw lub instalacje wojskowe, które znajdują się wokół miasta - dodaje ekspert.
Sądząc po wielkości leja, wagomiar pocisku musiał być spory. Suchoj Su-34 to taktyczny bombowiec, który może przenosić w różnych konfiguracjach bomby KAB-1500 o masie 1500 kg lub różne wersje ładunków o masie 500 kg. Na wewnętrznych węzłach mogą być podwieszane także pociski manewrujące Ch-35. Wielkość leja wskazuje na ciężki ładunek.
Nie jest to jedyny w ostatnich miesiącach incydent z udziałem Su-34, które stacjonują na biełgorodzkim lotnisku. 23 lutego tego roku jeden z bombowców rozbił się pod miastem w wyniku awarii technicznej. Wówczas Rosjanie początkowo twierdzili, że rozbił się szturmowiec Su-25. W końcu jednak przyznali, że utracony został jeden z najnowszych rosyjskich samolotów.
Wsparcie na froncie
Su-34 został opracowany jako następca Su-24, który mógłby sobie poradzić w walce z nowoczesnymi myśliwcami czwartej generacji jak F-15 i F-16. Aby zwiększyć przeżywalność maszyny na niskim pułapie nad frontem, najważniejsze elementy dla żywotności maszyny i kabina pilotów zostały osłonięte tytanowym pancerzem o grubości 17 mm.
Swój debiut bojowy zaliczył w 2008 roku podczas walk w Gruzji. Potem czterosamolotowy klucz walczył w Syrii. Jednak dopiero wojna na Ukrainie stała się dla Su-34 prawdziwym testem. I całkiem nieźle sobie radzi. Na razie Rosjanie ponieśli w lotach bojowych niewielkie straty - zestrzelonych na pewno zostało sześć maszyn.
Suchoje wspierają wojska lądowe podczas operacji pod Bachmutem, starając się przerwać dostawy zaopatrzenia dla obrońców miasta. Ukraińcy jednak już zaczęli wykorzystywać rosyjską wpadkę propagandowo i można się spodziewać, że nie zostawią na Rosjanach suchej nitki.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski