"Lubił majestat, wystawność i blichtr. Grał więc króla"
Druzgocącą ocenę Krasowski wystawia też Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. "Obejmował urząd, mając 41 lat, jednak miał w sobie wielką dojrzałość. Nie wierzył w przełomy, w ambitne wizje naprawy realiów. Starał się chronić to, co jest, zamiast gonić za tym, czego nie ma i chyba nigdy nie będzie. Doświadczenie schyłkowego komunizmu oduczyło Kwaśniewskiego marzycielstwa. Oduczyło lewicowej pewności siebie, lewicowego poczucia misji, lewicowego idealizmu.
Kwaśniewski był owocem największej klęski w dziejach lewicy, zarówno polskiej, jak też światowej. Jego ostrożność, jego minimalizm wyrastały zarówno z jego osobistej dojrzałości, jak też z doświadczenia całej formacji. To, co z zewnątrz postrzegano jako cynizm, nie zawsze było cynizmem. Politycy Sojuszu wzięli władzę z wielką obawą, że wszystko się zaraz posypie. Każdy dzień spokojnego trwania postrzegali jako powód do dumy. Mijał miesiąc za miesiącem, państwo miało z czego płacić pensje i emerytury, liczba strajków malała. Czy władza musi chcieć czegoś więcej? Owszem, może chcieć, ale nie musi. Celem władzy może być rozwój i postęp, ale może być także spokój i wytchnienie.
Kwaśniewski stał na straży spokoju. Swoje intrygi zręcznie chował za drzwiami Pałacu. Czuł, że po latach zawieruchy Polacy potrzebują polityki grzecznej i eleganckiej, pragną raczej dobrotliwego króla niż energicznego władcy. Kwaśniewski do tych wyobrażeń świetnie pasował. Lubił umiar, kompromis i bierność, jak też majestat, wystawność i blichtr. Grał więc króla. Dotykając granic ostentacji, gdy razem z żoną pozowali do zdjęć przebrani w monarsze kostiumy. Jednak lud go za to pokochał. Choć jego potrzeby były już demokratyczne, to wyobrażenia nadal pozostały tradycyjne. Lud kochał Kwaśniewskiego za to, że był monarchą sympatycznym, swojskim i nowoczesnym. Lubił sport. Lubił wakacje. Lubił zabawę. Lubił alkohol. Kwaśniewski potrafił również uwieść elity. Bo był monarchą postępowym, głoszącym wszystkie poglądy, jakie jego epoka uważała za modne. Do tego mówił biegle w kilku językach, w każdym inteligentnie, błyskotliwie, dowcipnie.
Pierwsza kadencja Kwaśniewskiego była wielkim sukcesem. Była epoką społecznej ulgi. Nadal zarabiało się mało, jednak polityka przestała być dla Polaków źródłem depresji. Kwaśniewski dzierżył władzę w logice osobistego trofeum, lecz w zamian dawał ludziom iluzję bezpieczeństwa i spokoju. Jak na politykę było to całkiem dużo".