Tajemnica sukcesu Leppera
Tajemnice Leppera. "Chuligan, wściekłe zwierzę"
Historia błyskotliwej kariery...
Robert Krasowski w drugim tomie historii polskiej polityki pt. "Czas gniewu. Rozkwit i upadek imperium SLD" (kontynuacja "Po południu. Upadek elit solidarnościowych po zdobyciu władzy"), obejmującym lata 1996-2005, opisał spektakularny powrót do władzy i bolesny upadek polskiej lewicy. A zwłaszcza jej liderów - Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera. Obaj, w opinii publicysty, odnieśli monstrualną porażkę. "Kwaśniewski i Miller budowali swój mandat do władzy inaczej, niż to robił obóz solidarnościowy. Nie obiecywali naprawy rzeczywistości, obiecywali jej ochronę. Kwaśniewski miał być apostołem pokoju, Miller bogiem wojny. Kwaśniewski mówił, że w jego państwie będzie spokój, Miller, że w państwie zaprowadzi porządek. Jeden i drugi całkowicie polegli. Nie obronili rzeczywistości. Zabrakło im wszystkiego - siły, odwagi, sprawności, wyobraźni" - stwierdza.
Krasowski stawia w książce zaskakującą tezę, że bohaterem opisywanej przez niego epoki nie jest wcale Miller ani Kwaśniewski, ale zmarły w sierpniu 2011 r. lider Samoobrony Andrzej Lepper, ludowy watażka, który wtargnął do polityki w 1992 r., gdy wraz z kilkunastoma bogatymi rolnikami założył związek zawodowy. Był to jednak zdecydowanie negatywny bohater tamtych lat. "Wyróżniał go styl - chuligański, wręcz barbarzyński. Marsz pod sejm z kosami na sztorc, obrzucanie przeciwników kawałkami zepsutego mięsa albo kości zwierzęcych, rozlewanie gnojówki w miejscach publicznych" - stwierdza.
Zdaniem Krasowskiego Leppera należało okiełznać, gdyż zagrażał demokracji. I nie dlatego, że ją obrażał, ale ponieważ ją zmieniał, ponieważ nadawał jej swoje reguły. "Bierność wobec Leppera sprawiła, że polskiej polityce ton nadał społeczny gniew. Dziki, prostacki, przesadny, który na długie lata stał się najsilniejszą w Polsce społeczną emocją. Tak jak reformatorski zapał był znakiem pierwszej dekady wolności, tak irracjonalna pretensja do wszystkich za wszystko stała się osnową drugiej. Ten bezmyślny gniew obrócił się potem przeciw całej polityce, przeciw wszystkim jej graczom" - czytamy.
(js)