"Nie było ery Millera, była era Leppera"
Nie było ery Millera, była era Leppera, era społecznego gniewu, który od 2001 r. miotał polską polityką. "Miotał tak bardzo, że cała uwaga premiera skupić się musiała na utrzymaniu się w siodle. W tym politycznym rodeo Miller okazał się wirtuozem, potrafił tak mocno przywrzeć do fotela, że przez ponad dwa lata nikt go zrzucić nie zdołał. W historii zapisał się jako wielki gladiator, mistrz politycznej techniki, sprawny, wytrzymały, odważny. Kto ceni polityczne zapasy, uznać musi Millera za wielkiego zawodnika, kto jednak w polityce szuka czegoś więcej - państwowej treści lub społecznej korzyści - niczego takiego nie znajdzie" - uważa Krasowski.
"Miller okazał się kolejnym przeciętnym ogniwem w sztafecie przeciętności, jaką stanowią dzieje polskich rządów. Nie dlatego, że nie zostawił po sobie żadnych śmielszych decyzji, w tamtej epoce było to trudne, wręcz niemożliwe. Ale ponieważ nie potrafił odpowiedzieć na wyzwanie epoki - nie potrafił ani uspokoić społeczeństwa, ani okiełznać Leppera. Przeciwnie, sytuację jedynie zaognił. W momencie gdy odchodził, społeczeństwo wrzało, a Lepper bił rekordy popularności" - czytamy w "Czasie gniewu".
Zdaniem Krasowskiego Miller zostawiał polską politykę w stanie dużo gorszym, niż ją zastał. W 2000 r. zaczęła się epoka wielkiego protestu, który doprowadził do eksterminacji politycznego establishmentu. Lewica miała szczęście, eksterminację przetrwała. Ale potem nie zdołała obronić ani siebie, ani swojego świata. "Kiedy skupia się wzrok na Millerze, na tym, jak zręcznie się przedziera przez kolejne pułapki, przez wielkie obławy, jak stawia czoło kilku wrogom naraz, trudno opanować podziw. Jednak kiedy się patrzy szerzej, trudno ten podziw utrzymać" - uważa.
"Istotą akrobacji Millera nie było przecież zwycięstwo, lecz monstrualna porażka. Od pierwszego dnia rządzenia do ostatniego lewica nieustannie przegrywała, a jej szef swoimi błędami sygnował wszystkie ważniejsze etapy przegranej - od afery Rywina po rozpad Sojuszu. Miller nie był ostatnim cezarem, który dumnie dawał odpór barbarzyńcom, odsuwając w czasie nieuchronny upadek. W upadku lewicowego imperium nie było żadnej konieczności.
Jednak po sukcesie Leppera stało się jasne, że nadeszła nowa epoka, krzykliwa i prostacka. Polityka zaczęła szukać słów mocnych i czynów brutalnych. Społeczeństwo stało się podejrzliwe, rozgoryczone, zirytowane. Wierzyło w każdy donos na rzeczywistość, bo tak mocno je rozgniewał otaczający świat. Nie był to klimat rebelii, raczej potrzeba wielkiego przesilenia, chęć ukarania rządzących, przekazania władzy komukolwiek, choćby Lepperowi" - przekonuje.