Uczynił człowieka znikąd prezydentem
"Nie mam wątpliwości, że Putin czuje moralne zobowiązania wobec tych, których uważa za towarzyszy czy przyjaciół. To człowiek sumienny i szczery" - tak przyszły główny krytyk pisał o Putinie w swoim dzienniku. I tłumaczył: "Aktywnie popierałem Putina, uważając za najważniejsze zadanie kontynuację władzy, definiowaną bardzo prosto - jako zachowanie tego, co osiągnięto w latach reform, i podążanie naprzód. Zależało mi nie na kontynuacji władzy Jelcyna, lecz kursu jego reform. Bałem się, że nowa władza, pod postacią Łużkowa czy Primakowa, oprze się na negacji poprzedniej. Dlatego wybór był dla mnie oczywisty - Putin".
Putin to z całą pewnością reformator i człowiek bliższy realiom niż poprzednie pokolenie, już choćby ze względu na swój wiek. Uważałem za bardzo istotne, żeby w Rosji nastał prezydent nowego pokolenia. Nie gerontokraci, nie dinozaury w rodzaju Jewgienija Maksimowicza, lecz ludzie stosunkowo młodzi. I pod tym względem Putin był tą lepszą opcją. Zadania, które rozwiązywał Jelcyn, i zadania, które miał rozwiązywać Putin, były diametralnie różne. Jedne wynikały z drugich, ale się różniły. Jelcyn miał przed sobą zadanie historyczne: zmienić ustrój polityczny i gospodarczy państwa, ponieważ było jasne, że stary jest nieefektywny w XX wieku. Putin miał przed sobą inne zadanie: on miał być strategiem i opracować strategię ewolucji Rosji. Rewolucja dobiegła końca, postawiono kropkę, a teraz miał nastąpić długi proces ewolucyjny, w którym niezbędna jest strategia".