Tuberkulina - lek na gruźlicę
Latem 1890 roku Koch wpadł na bardzo obiecujący trop. Zainteresował się limfą, która wydawała się wywoływać pewną reakcję u zwierząt. Świnki morskie zakażone prątkiem gruźlicy po zaaplikowaniu nowej substancji, nazwanej przez Kocha tuberkuliną, żyły dłużej. Preparat miał niszczyć zarażone tkanki, co utrudniało pasożytnicze działania bakteriom, które nie miały gdzie znaleźć schronienia.
Po doświadczeniach na zwierzętach przyszedł czas przetestowania leku na ludziach. Koch zaczął od siebie. Następnie wstrzyknął preparat żonie i dwóm asystentom. Po 12 godzinach wszystkie dolegliwości ustępowały.
Wieść o osiągnięciu lekarza poszła w świat. Mimo, że Koch nie kwapił się ze zdradzeniem składu specyfiku, natychmiast okrzyknięto go długo oczekiwanym lekiem przeciwko gruźlicy. Lekarze z całej Europy spływali do Berlina, gdzie Koch maił przedstawić wnioski płynące ze swoich badań. Wśród nich był Conan Doyle. Pisarzowi nie udało się jednak spotkać z badaczem, który kilkakrotnie odmówił mu audiencji.
Po powrocie do kraju Conan Doyle napisał sprawozdanie z wyprawy do Berlina, w którym podsumował pracę niemieckiego naukowca. Według pisarza, tuberkulina w mniejszych dawkach pomaga rozpoznawać gruźlicę, a nie ją leczyć.
Na zdjęciu: wydanie specjalne amerykańskiego czasopisma "Medical News" z 15 listopada 1890 roku.