Eksperymenty na zwierzętach
Robert Koch, lekarz z zamiłowania, bakteriolog. Z wielką determinacją szukał dowodów na to, że wiele chorób powodują zarazki. Rozpoczął więc pewien eksperyment.
Wyciągnął z klatki zdrowego królika i przyniósł go do prowizorycznego laboratorium. Pobrał próbkę krwi zwierzęcia, po czym zbadał ją pod mikroskopem. Następnie pobrał krew od padłej na wąglik owcę i wstrzyknął ją do ucha królikowi. Po kilkudziesięciu godzinach królik nie żył. Koch odciął zwierzęciu ucho, pobrał tkankę i zbadał ja pod mikroskopem. Zauważył bakterie w "umiarkowanych ilościach".
W miarę upływu czasu Koch wykorzystywał w swoich eksperymentach coraz więcej domowych zwierząt, co spotkało się z protestami jego córki, która bała się, że straci wszystkich swoich ulubieńców. Dalsze badania postanowił przeprowadzać na nowej grupie zwierząt. Razem z córka ustawili w stodole pułapki na myszy. Złapane zwierzęta umieszczali w wysokich słojach z otworami w pokrywkach. Gdy myszy ginęły, przypuszczalnie na skutek działania mikrobów, Koch przeprowadzał sekcje, przygotowywał preparaty, poszukiwał bakterii, a następnie pozbywał się resztek, paląc je w piecu.
W końcu niemiecki badacz powrócił do kwestii zakażenia ran, czym zajmował się wcześniej, pracując jako lekarz w korpusie sanitarnym na wojnie. W ciągu kilku miesięcy zgromadził wystarczające dowody na to, by stwierdzić, ze odkrył coś nowego.
Na zdjęciu: szkic pałeczki wąglika (Bacillus anthracis) autorstwa Roberta Kocha ilustrujący jego artykuł opublikowany w 1876 roku).