zamieszki(strona 31/41)

Ośmiu francuskich policjantów zostało zawieszonych dyscyplinarnie za pobicie młodego człowieka w poniedziałek wieczorem podczas zamieszek w podparyskiej miejscowości La Courneuve - poinformował resort spraw
wewnętrznych.

Mimo wprowadzenia w wielu miastach Francji godziny policyjnej, w nocy ze środy na czwartek - czternastej nocy zamieszek - zatrzymano 169 osób. Spłonęły 482 samochody - podała rano agencja France Presse. Zdaniem francuskiej policji, liczby te świadczą o spadku intensywności zamieszek.

Minister spraw wewnętrznych Francji Nicolas Sarkozy oświadczył, że poprosił prefektów o wydalenie wszystkich cudzoziemców, którzy zostali osądzeni za udział w trwających niemal od dwóch tygodni zamieszkach, w tym i tych, którzy mają zezwolenie na pobyt.

Skrajnie prawicowy polityk francuski,
przywódca Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen postulował w
rozmowie z BBC pozbawianie obywatelstwa francuskiego młodych
ludzi, którzy uczestniczą w zamieszkach miejskich.

Nieznani sprawcy spalili w nocy w Berlinie i Kolonii kilka samochodów. Jak
podała agencja dpa, w stolicy Niemiec spłonęło sześć aut i
skuter. Do podpaleń doszło w dzielnicach Wedding i Pankow.

Ok. 12 samochodów spalono we wtorek wieczorem w kilku miastach belgijskich. Jednak policja nie jest w stanie potwierdzić, że wszystkie przypadki miały charakter kryminalny. Do tego rodzaju incydentów doszło m.in. w Brukseli, Gandawie i Anvers.

Mimo wprowadzenia we Francji stanu
wyjątkowego, w nocy w kilku miastach ponownie
doszło do ulicznych zamieszek. Grupy młodzieży obrzucały policję
butelkami z płynem zapalającym i podpalały samochody.

Amiens jest pierwszym miastem we Francji, w którym po prawie dwutygodniowych zamieszkach będzie obowiązywać godzina policyjna - poinformowała miejscowa prefektura.

Rząd francuski na specjalnym posiedzeniu wyraził zgodę na wprowadzanie przez lokalne władze godziny policyjnej w rejonach, w których jest to konieczne dla powstrzymania zamieszek - ogłosił minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy.

Europa boi się ewentualnego zarażenia
aktami przemocy, które rozgorzały we Francji. "Niech nikt nie
zaciera rąk, zawierucha jesieni francuskiej mogłaby być preludium
do zimy europejskiej" - pisze konserwatywny dziennik
francuski "Le Figaro".

Co najmniej 1173 pojazdy zostały spalone, 330 osób zatrzymano - to najnowszy bilans kolejnej, dwunastej już nocy zamieszek we Francji - wynika z danych policji francuskiej, przekazanych we wtorek rano.
Uczestnicy zamieszek próbowali podpalić m.in. szpital, kilka przedszkoli i szkół i biuro pośrednictwa pracy. W starciach rannych zostało co najmniej czterech policjantów.

Premier Francji Dominique de
Villepin zapowiedział, że lokalne władze będą mogły
wprowadzić godzinę policyjną w rejonach, gdzie niemal od dwóch
tygodni dochodzi do zamieszek, by położyć kres przemocy.
W wywiadzie dla telewizji francuskiej TF1 de Villepin wykluczył
użycie wojska do tłumienia niepokojów.

Zamieszki we Francji są sygnałem ostrzegawczym dla całej Europy, że sprawy relacji rasowych muszą być centralnym tematem w polityce - ocenił szef brytyjskiej Komisji ds. Równości Rasowej Trevor Phillips w komentarzu na łamach tygodnika "Observer".

Na pierwszym z ogarniętych
zamieszkami przedmieść Paryża, w położonym na północy Le Raincy,
merostwo postanowiło wprowadzić godzinę
policyjną.

Zmarł 61-letni mężczyzna, raniony w piątek
wieczorem w czasie zamieszek na północnych przedmieściach Paryża.
Jest on pierwszą śmiertelną ofiarą trwających od wielu dni
niepokojów.

Rodzice dwóch nastolatków z emigranckich
rodzin, których tragiczna śmierć wywołała pierwsze zamieszki w
regionie paryskim, zaapelowali o przywrócenie spokoju.

Czwartą noc z rzędu francuska
policja ścierała się z młodymi ludźmi na przedmieściach Paryża. W
nocy z niedzieli na poniedziałek sześciu policjantów zostało
rannych, 11 osób aresztowano.

Kilkaset osób przeszło w
sobotę w cichym marszu przez podparyską miejscowość Clichy-sous-
Bois po dwóch dniach zamieszek, wywołanych tragiczną śmiercią
dwóch nastolatków, którzy zginęli, uciekając przed policją.

Kilkudziesięciu młodych ludzi
podpalało samochody i niszczyło budynki na paryskim przedmieściu o świcie, po tragicznej śmierci dwóch nastolatków. 15- i 17-
latek zginęli, usiłując uciec przed policjantami - poinformowała
policja.

Niezidentyfikowani napastnicy zaatakowali rano siedzibę MSW Republiki Kabardyjsko-Bałkarskiej i kilka innych obiektów w stolicy tej kaukaskiej republiki będącej częścią Federacji Rosyjskiej - Nalczyku, poinformowała agencja Interfax.