- Jeżeli doprowadza się ludzi do ostateczności, jeżeli władza lekceważy ludzi, musi się spodziewać takiej reakcji. Jestem osobą wierzącą, dla mnie protesty w kościele są bardzo bolesne, ale to nie jest wina tych ludzi. Oni zostali wyprowadzeni z równowagi, odebrano im prawo wyboru. A jak nie ma wyboru, robi się piekło. Ludzie czują, że żyją w piekle - mówiła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska w programie "Tłit". - Nie akceptuję takich form protestu, ale rozumiem psychologię tłumu. Rozumiem ludzi. To wymknęło się spod kontroli. Do tego ludzi doprowadziła władza. Jeśli ktoś odpowiada za to, co dzieje się na ulicach, to PiS i Jarosław Kaczyński - kontynuowała. - To była świadoma decyzja Kaczyńskiego, tylko nie spodziewał się takiej mobilizacji ludzi na ulicach - oceniła Kidawa-Błońska. I podsumowała: "Takiego poruszenia młodych ludzi nie pamiętam. Emocje są wielkie, ludzie chcą pokazać swój bunt. Apeluję - bardzo proszę, nie niszczmy naszego wspólnego dobra, jakim są zabytki sakralne".