Klęska to najlepsza droga do władzy. Paradoks? Niekoniecznie, chyba że mowa o rynkach finansowych. Zawiodły na całej linii w roku 2008. Banki ustawiły się w kolejce do państw, które najpierw zmuszone były je ratować (bo „za duże by upaść”), a potem wydać ogromne sumy na podtrzymanie „realnych” gospodarek. Długi państw narosły w efekcie dramatycznie, podobnie jak odsetki, napędzane psychologią... rynków finansowych. Tych samych, które dziś domagają się „odważnych reform” od coraz bardziej bezradnych rządów - pisze Michał Sutowski w felietonie dla Wirtualnej Polski.