Szokujące odkrycie ws. mordu w Dęblinie
Sprawcą zbrodni w Dęblinie jest prawdopodobnie 46-letni Zbigniew J. Prokuratura postawiła mu zarzut potrójnego zabójstwa syna, matki i teściowej. Mężczyzna jest w areszcie; nie przyznaje się do winy.
Sąd Rejonowy w Dęblinie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie Zbigniewa J. - Mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Prokuratura otrzymała wstępne wyniki sekcji zwłok 47-letniej Haliny J., jej 15-letniego syna Karola J. oraz 89-letniej matki Wacławy S. znalezionych w jednym z domów w Dęblinie. Jak powiedziała Syk-Jankowska, wyniki sekcji nie pozostawiają wątpliwości, że przyczyną śmierci były obrażenia czaszkowo-mózgowe, zadane wszystkim ofiarom narzędziem tępokrawędzistym.
O morderstwo podejrzany jest ojciec 15-latka, Zbigniew J. Syk-Jankowska powiedziała, że zarzuty potrójnego zabójstwa postawiono mężczyźnie na podstawie materiału dowodowego i poszlakowego.
- Podejrzany nie przyznał się do dokonania zarzucanych mu czynów. Składał wyjaśnienia, których treści z uwagi na fazę postępowania i jego dobro nie ujawniamy - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że do Sądu Rejonowego w Dęblinie skierowany został wniosek o areszt Zbigniewa J.
Zwłoki 15-latka, jego matki i babci znaleziono w poniedziałek po południu we wnętrzu osmalonego domu. Wcześniej policja otrzymała zgłoszenie o pożarze w jednym z domów w Dęblinie, wstępne informacje wskazywały na wybuch gazu. Gdy policjanci i straż przyjechali na miejsce, we wnętrzu domu tlił się ogień, który strażacy ugasili.
O pożarze i znalezieniu zwłok policję i straż zawiadomił ojciec 15-latka.
Od początku policja i prokuratura podejrzewały, że mogło dojść do zabójstwa. Jak tłumaczyła rzeczniczka lubelskiej prokuratury okręgowej, wskazywały na to obrażenia na ciałach ofiar. Prawdopodobnie sprawca, aby zatrzeć ślady zbrodni, po zabójstwie podpalił dom - według dotychczasowych ustaleń źródło ognia było w jednym pomieszczeniu, które zostało zadymione. Syk-Jankowska nie potwierdziła doniesień prasowych o tym, że ofiary były skrępowane.