Szkoła ci zapłaci
Studiujesz prywatnie i zastanawiasz się,
skąd wziąć na czesne? Coraz więcej szkół zatrudnia własnych
studentów albo pomaga im znaleźć pracę - informuje "Metro".
Wysokie czesne - zwłaszcza w prywatnych uczelniach - to dla wielu studentów nie lada wyzwanie. Żacy często w popłochu szukają takiego zajęcia, które, nie pochłaniając wiele czasu, pozwoli zarobić na opłaty. Roczne czesne na moim kierunku to ok. 7 tys. zł, dlatego pracowałam w sklepie odzieżowym. Na opłaty starczało, ale brakowało czasu na naukę - mówi studentka dziennej psychologii w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie Dagmara Nowak.
Prędzej czy później ci, którzy nie dają rady pogodzić nauki z pracą, rezygnują z uczelni. Dla szkół to problem, zwłaszcza że ze względu na niż demograficzny studentów i tak jest coraz mniej. Dlatego robią, co mogą, by zatrzymać żaków, i coraz częściej umożliwiają im naukę i pracę pod jednym dachem. Zatrudniamy studentów na umowę-zlecenie w bibliotece, kawiarence internetowej, do pomocy w sekretariacie. Co roku znajdujemy taką pracę dla kilku osób - mówi Danuta Chojnacka z SWPS. W ten sposób pracuje teraz Dagmara.
Podobnie jest w całym kraju. W Wyższej Szkole Informatyki w Łodzi pracę proponowano początkowo tylko tym studentom, którzy zalegali z opłatami. W ciągu miesiąca zarabiali około 300 zł i odpracowywali dług wobec uczelni. Teraz coraz częściej do pracy zgłaszają się też ci, którzy zwyczajnie chcą dorobić. Przeważnie wykonują prace biurowe albo pomagają w rekrutacji. Zdarza się też, że piszą programy albo robią projekty graficzne. Dzięki temu mogą zarobić i jednocześnie w praktyce sprawdzić wiedzę i umiejętności - mówi gazecie Anna Milo z biura promocji uczelni.
Inna łódzka uczelnia - Wyższa Szkoła Humanistyczno-Ekonomiczna - umożliwia studentom odpracowanie czesnego w recepcji czy przy infolinii, wysyła ich na targi edukacyjne i promocje, pomaga też w znalezieniu pracy poza uczelnią. Współpracujemy z wieloma firmami w regionie, ostatnio porozumieliśmy się np. z firmą odzieżową Monnari. Nasi studenci odbywają tam staże albo pracują - mówi rzecznik uczelni Karolina Wójcik. W ten sposób rocznie pracuje nawet kilkadziesiąt osób.
Trudniej mają studenci państwowych uczelni. Tu odpracowywanie czesnego to rzadkość, a jeśli już gdzieś jest możliwe, to najczęściej tylko w bibliotece - czytamy w "Metrze". (PAP)