Szeremietiew drwi z Frasyniuka: czyżby uwierzył koledze z KOD?
"Obserwuję zachowanie Frasyniuka, który został wyniesiony na rękach przez policję. Jego zwolennicy opowiadają, że w taki sposób traktowały go kiedyś władze PRL. Frasyniuk tego nie dementuje. Czyżby uwierzył koledze z KOD, który twierdził, że stan wojenny nie wiązał się ze szczególnymi prześladowaniami?" - pyta na Facebooku były opozycjonista, wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew.
Szeremietiew wspomina, jak latem 1983 roku trafił do więzienia w Barczewie, gdzie odsiadywał wyrok m.in. Władysław Frasyniuk. "Zakładano nam kaftany bezpieczeństwa, twierdząc, że jesteśmy psychicznie chorzy. Stosowano też specjalne urządzenie krępujące, wykorzystywane przy wykonywaniu kary śmierci przez powieszenie. Używano gazy paraliżująco-łzawiące. Świadomie oblewano nam gazem oczy z odległości kilku centymetrów w celu uszkodzenia wzroku. Pamiętam słowa klawisza: „Daj mu mocniej po ślepiach, niech oślepnie” - pisze były opozycjonista, od 2015 r. członek Polski Razem, profesor Akademii Sztuki Wojennej.
Szeremietiew podkreśla, że pobyt w więzieniu w latach 80. oznaczał często utratę zdrowia lub życia. "Jerzy Kropiwnicki i Andrzej Słowik głodówkami spowodowali trwałe uszkodzenie zdrowia. Nieżyjący dziś Piotr Bednarz w pozostawionych wspomnieniach ujawnił, że strażnicy więzienni rozpruli mu nożem brzuch. Piotr Bednarz cudem przeżył, ale wyszedł w tak złym stanie zdrowia z więzienia, że nie był w stanie działać w „Solidarności” i wkrótce zmarł. Ja trafiłem do szpitala więziennego z poważną niewydolnością serca. Ponadto pod zarzutem pobicia klawisza przygotowano kolejny proces i miałem spędzić za kratami następne kilka lat" - pisze były wiceminister.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zobacz też: Kim jest Władysław Frasyniuk?
"Obserwuję zachowanie Władysława Frasyniuka, który został wyniesiony na rękach przez policję - jego zwolennicy opowiadają, że w taki sposób traktowały go kiedyś władze PRL. Frasyniuk tego nie dementuje. Czyżby uwierzył koledze z KOD, który twierdził, że stan wojenny nie wiązał się ze szczególnymi prześladowaniami oraz że "dochowano jakiejś kultury w tym wszystkim, w tym całym zdarzeniu" (chodzi o płk Adama Mazgułę, który na wiecu zorganizowanym przeciwko ustawie dezubekizacyjnej, w którym brali udział m.in. działacze KOD, nazwał stan wojenny "wydarzeniem kulturalnym" - przyp. red.). No cóż, skoro dawniej komuniści „dochowali kultury”, jak rozumiem także w Barczewie, a teraz policja też potraktowała Frasyniuka kulturalnie, to wniosek oczywisty – dziś jest tak jak za czasów PRL" - ironizuje Szeremietiew
"Siedziałem cztery lata, bo tamta władza miała w d... prawo. Ja też mam w d... prawo"
Podczas miesięcznicy smoleńskiej policjanci wynieśli za ręce i nogi Władysława Frasyniuka. Obecni na miejscu uczestnicy protestu zarzucali mundurowym, że działają niezgodnie z prawem. Na filmie widać, jak policjanci proszą Władysława Frasyniuka o podanie swojego imienia i nazwiska. - Jan Kowalski z PiS - odpowiada Frasyniuk. - Siedziałem cztery lata, bo tamta władza miała w d... prawo, ta władza ma w d... prawo, ja też mam w d... prawo - powiedział policjantom.
- Niech pan się uśmiechnie do kamery, bo kiedyś będą szukać pana - mówił do jednego z nich. Potem stwierdził, że jak posiedzi jako "nn" na komendzie, to "Jarek będzie szczęśliwy".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Demokracja i wolność polega na tym, że każdy, nawet wariat, ma prawo w demokratycznym państwie do organizowania demonstracji - mówił Władysław Frasyniuk w "Faktach po Faktach". - Podobnie jak w stanie wojennym, kiedy próbowano mnie zastraszyć, mówiłem: "panowie, nawet gdybym o godz. 12 w południe zabił człowieka, to wam już nikt nie uwierzy". To tak, jestem głęboko przekonany, Jarosławowi Kaczyńskiemu jeszcze wierzy garstka ludzi, ale w sprawie Frasyniuka połowa PiS już Kaczyńskiemu nie wierzy - ocenił były opozycjonista.