Alarmowali, że Putin zaatakuje. Szef niemieckiego wywiadu ujawnia
Szef niemieckich tajnych służb nazwał rosyjską inwazję na Ukrainę "wypowiedzeniem wojny" całemu zachodniemu światu. Oświadczył też, że zbyt długo ignorowano ostrzeżenia organów bezpieczeństwa dotyczące Rosji i odrzucano je jako "sianie paniki".
Przemawiając na publicznym posiedzeniu komisji parlamentarnej, Bruno Kahl, szef Federalnej Służby Wywiadu (BND), powiedział, że wojna prezydenta Władimira Putina nie dotyczy tylko terytorium Ukrainy. Jego zdaniem, Putin walczy z wolnością i demokracją, ponieważ zagrażają one jego władzy.
Kahl ocenił atak na Ukrainę jako wypowiedzenie przez Putina wojny całemu Zachodowi. Dlatego nie jest on zainteresowany negocjacjami, ale szuka rozwiązania na polu bitwy.
Szef BND ocenił, że Putin nadal będzie używał siły - jak w Czeczenii, Gruzji, Syrii, na Krymie i w Donbasie - aby osiągnąć swoje cele polityczne.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając, TUTAJ
"Lekceważono nasze ostrzeżenia, mówiono, że to sianie paniki"
Mówiąc o konflikcie w Ukrainie, Kahl ocenił, że walki będą trwały do przyszłego roku, ponieważ żadna ze stron nie jest skłonna do oddania terytorium.
Kahl zauważył też, że ostrzeżenia BND w przeszłości były w dużej mierze lekceważone.
- To, co dla nas jest wynikiem profesjonalnej pracy wywiadowczej, wstrząsnęło dużą częścią niemieckiego społeczeństwa, ponieważ w dyskursie publicznym ostatnich dziesięcioleci zwyczajem stało się niestety wielokrotne ignorowanie i tłumienie realnych zagrożeń - a odpowiednie ostrzeżenia organów bezpieczeństwa były odrzucane jako sianie paniki i pompatyczność - oświadczył w poniedziałek szef Federalnej Służby Wywiadu Bruno Kahl.
Przeczytaj także:
Źródło: swr3.de, DPA
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski