Szef niemieckiego MSW: przyczyną wzrostu popularności prawicy nie jest kryzys uchodźczy
• Szef MSW Niemiec stwierdził, że polityka migracyjna Angeli Merkel nie jest przyczyną wzrostu popularności prawicy
• Za przyczynę takich nastrojów społecznych uznał "lęk części społeczeństwa przed globalizacją i nowoczesnością"
• "Złudzeniem" określił pogląd, że zamknięcie granic może uchronić jakiś kraj bądź kontynent przed imigracją
04.09.2016 | aktual.: 04.09.2016 18:14
Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere powiedział, że przyczyną wzrostu popularności prawicowo-populistycznej, antyislamskiej Alternatywy dla Niemiec (AfD)
jest lęk przed globalizacją i modernizacją, a nie polityka migracyjna kanclerz Angeli Merkel.
- Jesteśmy świadkami renesansu partii prawicowo-populistycznych w całej Europie. Niemcy przez długi czas stanowiły wyjątek - powiedział de Maiziere w wywiadzie dla "Welt am Sonntag".
- Kryzys uchodźczy nie był przyczyną tego, że i tutaj (w Niemczech) prawicowi populiści dostali wiatru w żagle. Przyczyną są nie tyle pojedyncze polityczne decyzje, co raczej lęk części społeczeństwa przed globalizacją i nowoczesnością - wyjaśnił szef resortu spraw wewnętrznych.
W sondażach dotyczących całego kraju poparcie dla AfD sięga obecnie 12-14 proc., co plasuje tę partię na trzecim miejscu po CDU i SPD. W niedzielnych wyborach do parlamentu regionalnego Meklemburgii-Pomorza Przedniego, poparcie dla tego ugrupowania wyraźnie przekracza 20 proc.
Polityk CDU uznał za "złudzenie" pogląd, że zamknięcie granic może uchronić jakiś kraj bądź kontynent przed imigracją. Zastrzegł, że taka sytuacja jak w ubiegłym roku, gdy do Niemiec przyjechało ponad milion imigrantów, nie może się powtórzyć.
- Strumień uchodźców musi być ograniczony, uporządkowany i sterowany - podkreślił de Maiziere.
Szef MSZ powiedział, że podjęta 4 września 2015 roku decyzja rządu w Berlinie o przyjęciu imigrantów z Węgier była "wyjątkiem". Jego zdaniem fala uchodźców spowodowana była nie tyle otwarciem granicy przez Niemcy, co zapowiedzianą przez Węgry budową muru na granicy. - Ludzie, którzy przed lub po 4 września dotarli (do Niemiec), byli w drodze od dawna - zaznaczył minister.
- Sformułowanie "kanclerz otworzyła granice" jest nieprawdziwe. Granice były i są otwarte, tak jak przewidują przepisy - dodał de Maiziere.
Pytany o możliwość deportacji imigrantów do Grecji - pierwszego kraju UE, do którego dotarli, de Maiziere zwrócił uwagę, że obecna sytuacja prawna na to nie pozwala, jednak - jak dodał - Unia Europejska "uczyniła dużo, by poprawić sytuację" w tym kraju. Następstwem (poprawy sytuacji) powinno być przywrócenie możliwości odsyłania imigrantów do Gracji, zgodnie z umową dublińską. - Ważne jest to, by wypracować wspólne europejskie stanowisko. Jeżeli Berlin wyjdzie przed szereg, to sądy administracyjne mogą szybko zablokować te działania - wyjaśnił szef MSW.
Przeciwko planom ministra zaprotestowała organizacja Pro Asyl. Jej zdaniem sytuacja w Grecji jest "tragiczna", a zapowiedź deportacji imigrantów do tego kraju "nieodpowiedzialna". - W Grecji tkwi 50 tys. ludzi pozbawionych praworządnych procedur azylowych i odpowiednich kwater - powiedział szef Pro Asyl Guenter Burkhardt.