Szef niemieckiego kontrwywiadu BfV potwierdza: terroryści przyjeżdżają do Europy przebrani za uchodźców
• Hans-Georg Maassen: terroryści ukrywają bojowników wśród uchodźców
• Do BfV trafiło ponad 100 zawiadomień o takich przypadkach
• Jesteśmy w trudnej sytuacji - Maassen
• Na terenie Niemiec przeprowadzono obławę na osoby podejrzewane o terroryzm
Szef Bundesamt für Verfassungsschutz (BfV), agencji niemieckiego kontrwywiadu, Hans-Georg Maassen powiedział w telewizji ZDF, że może potwierdzić, iż grupy terrorystyczne wysyłają swoich bojowników do Europy ukrywając ich pośród uchodźców z Bliskiego Wschodu.
- Wielokrotnie widzieliśmy, że terroryści przeszli kontrolę dzięki temu, że udawali uchodźców, byli za nich przebrani. To jest fakt, to z takimi problemami borykają się agencje bezpieczeństwa - mówił Maassen. Dodał, że obecnie trwają starania, by rozpoznać i określić, czy jakimś bojownikom IS lub terrorystom udało się "przedrzeć się do Niemiec" w ten sposób.
Maasseen powiedział też, że do BfV trafiło ponad 100 zawiadomień o ewentualnych terrorystach wśród grup uchodźczych przebywających w Niemczech.
- Jesteśmy w trudnej sytuacji i jest duże ryzyko ataku, ale służby wywiadowcze i policja są bardzo czujne. Naszym zadaniem jest, by zminimalizować ryzyko - powiedział Maasseen.
Wypowiedź szefa BfV miała miejsce dzień po tym, jak niemiecka policja rozbiła w czwartek czteroosobową grupę islamskich terrorystów planujących zamach w Berlinie.
Podczas policyjnej obławy przeprowadzonej nad ranem na terenie trzech niemieckich krajów związkowych, w tym w Berlinie, przeszukano kilka mieszkań i firm oraz szereg innych obiektów. W akcji uczestniczyło kilkuset funkcjonariuszy. Zabezpieczono komputery, telefony komórkowe oraz dokumenty - poinformowała telewizja ARD.
Rzecznik prokuratury Martin Steltner powiedział, że zatrzymani podejrzani są o działalność zagrażającą państwu, w tym "planowanie zamachu w Niemczech, a konkretnie w Berlinie".
Policja obserwowała od grudnia 2015 roku czterech Algierczyków w wieku od 26 do 49 lat podejrzanych o działalność antypaństwową. Domniemani terroryści komunikowali się ze sobą za pomocą szyfru. Zamierzali spotkać się w Berlinie w celu przygotowania zamachu.
Główny podejrzany mieszkał w ośrodku dla uchodźców w Attendorn. Tam też został zatrzymany. 35-letni Algierczyk, który przeszedł prawdopodobnie wojskowe przeszkolenie, dostał się do Niemiec szlakiem bałkańskim. W Bawarii został zarejestrowany jako uchodźca. Zdaniem policji Algierczyk przebywał wcześniej na terenie walk w Syrii.
Rzecznik policji Stefan Redlich powiedział agencji dpa, że o aresztowanie 35-letniego mężczyzny prosiła ambasada Algierii ze względu na jego przynależność do Państwa Islamskiego (IS). Drugim zatrzymanym jest 49-letni Algierczyk z Berlina.
Inny podejrzany, 26-letni obywatel Algierii, utrzymywał kontakty z belgijskimi islamistami. Zdaniem policji był kilka tygodni temu co najmniej raz w brukselskiej dzielnicy Molenbeek, gdzie mieszkał jeden z organizatorów zamachów w Paryżu 13 listopada Abdelhamid Abaaoud. Według dpa podczas rewizji w Hanowerze policja skontrolowała tożsamość Algierczyka, jednak go nie zatrzymała.
Policja zdementowała podaną przez jedną z gazet informację, że do zamachu miało dojść na jednym z najpopularniejszych i najbardziej uczęszczanych berlińskich placów, Alexanderplatz. Szef MSW w Berlinie Frank Henkel powiedział, że stopień zagrożenia w stolicy Niemiec jest nadal wysoki. - Mamy powody, by być czujni i ostrożni - dodał polityk CDU.