"Badamy, jak to się stało". Pentagon zabiera głos ws. wycieku danych [RELACJA NA ŻYWO]
Wojna w Ukrainie trwa. Poniedziałek to 411. dzień rosyjskiej inwazji. - Pentagon wciąż pracuje nad ustaleniem skali wycieku informacji niejawnych, do którego doszło w ostatnich tygodniach. Badamy jak to się stało - powiedział w poniedziałek Chris Meagher, asystent sekretarza obrony ds. publicznych. CNN poinformowało, że niektóre z ujawnionych dokumentów zawierały informacje wywiadowcze związane z wojną w Ukrainie. Na osobnej odprawie rzecznik bezpieczeństwa narodowego John Kirby powiedział, że prezydent USA Joe Biden został po raz pierwszy poinformowany o wycieku w zeszłym tygodniu. Zapytany, czy wyciek został powstrzymany i czy jest ryzyko, że inne dokumenty nie zostały jeszcze ujawnione, Kirby odpowiedział "nie wiem". Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Jak donosi CNN, w konsekwencji wycieku danych wywiadowczych, Ukraina już musiała zmienić swoje plany ws. oczekiwanej kontrofensywy.
- Prowadzenie wojny kosztuje bardzo dużo, dlatego Ukraina stara się wszędzie ciąć koszty. Od kilku miesięcy nad frontem pojawiają się więc kartonowe drony. To żadne zabawki. "Ptaki Madziara" skutecznie sieją śmierć wśród Rosjan.
- To w Bachmucie nieustannie trwają najcięższe walki. Kijów przyznaje, że kilka tygodni temu był bliski przegranej w tym mieście. Gen. Kyryło Budanow określał ówczesną sytuację jako "katastrofalną".
- Ukraińska armia donosi o prześladowaniach przez Rosjan na okupowanych terenach. Kijów wskazuje, że w zajmowanej przez Kreml części obwodu zaporoskiego trwa przymusowa paszportyzacja mieszkańców.
Alaksandr Łukaszenka podczas rozmowy z ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu poprosił Kreml o gwarancję bezpieczeństwa. Padły też słowa o Polsce. Białoruski dyktator ponownie skierował w naszym kierunku absurdalne oskarżenia.
Powiązane tematy:
Para dwudziestolatków płynących łódką pod Berysławiem w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy została zaatakowana przed rosyjski dron, który zrzucił granat na ich łódź; oboje są ciężko ranni - poinformował szef administracji obwodowej Ołeksandr Prokudin.
W komunikacie opublikowanym w poniedziałek na serwisie Telegram urzędnik poinformował, że ranni - chłopak i dziewczyna w wieku 20 lat - to miejscowi mieszkańcy. Prokudin podkreślił, że młodzi ludzie zignorowali ograniczenia żeglugi wprowadzone po ogłoszeniu stanu wojennego. Zlekceważyli też zagrożenie ostrzałami rosyjskimi.
Łódź, którą próbowali wpłynąć w zatokę "została natychmiast zaatakowana przez Rosjan": przy użyciu drona na łódkę zrzucono granat - relacjonował urzędnik. Ranni "zostali szybko ewakuowani przez naszych żołnierzy do szpitala, gdzie udzielana jest im pomoc lekarska" - poinformował Prokudin.
Od lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, rząd w Kijowie apeluje do zachodnich partnerów o przekazanie samolotów bojowych. W marcu br. władze Polski i Słowacji poinformowały, że dostarczą Ukrainie łącznie 17 myśliwców MiG-29. Część maszyn ofiarowanych przez stronę słowacką prawdopodobnie posłuży jako źródło części zamiennych. Stany Zjednoczone regularnie dementują doniesienia o możliwym udostępnieniu Ukrainie samolotów F-16. Dostawa maszyn piątej generacji, takich jak F-35, jest - w opinii większości ekspertów - nieprawdopodobna.
Minister na briefingu dla mediów w Odessie powiedział, że cudzoziemcy, którzy umieją obsługiwać przekazywane Ukrainie haubice samobieżne i czołgi, i mają też odpowiednie zezwolenia, mogliby przyjechać na Ukrainę. Dodał następnie: "to samo dotyczy lotników. Jeśli znajdą się lotnicy, którzy wiedzą, jak pilotować F-16 i są gotowi brać udział w wojnie, to legion zagraniczny jest gotów otworzyć drzwi".
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiedział w poniedziałek, że do armii ukraińskiej mogliby przyłączyć się cudzoziemscy lotnicy latający na myśliwcach F-16, które Ukraina chciałaby w przyszłości pozyskać od swych sojuszników.
Troels Lund Poulsen poinformował także, że w maju Kopenhaga chce dostarczyć Ukrainie haubice samobieżne Caesar, które - jak dodał - teraz są na poligonach w Danii.
W styczniu br. władze Danii informowały, że są otwarte na przekazanie Ukrainie czołgów Leopard 2 i zapowiadały przekazanie 19 francuskich haubic Caesar.
- Jeśli chodzi o czołgi Leopard 1, to dwa miesiące temu Dania podpisała umowę z Niemcami. Oczekujemy, że przed latem br. zaczniemy dostawy czołgów. W perspektywie pół roku na Ukrainę będzie można dostarczyć prawie 100 czołgów Leopard 1. Będziemy mogli dyskutować o dostarczaniu czołgów Leopard 2, których Dania nie ma zbyt wiele. Będziemy rozważać inne możliwe sposoby dostaw - powiedział p.o. ministra obrony. Duński polityk wypowiadał się na wspólnym briefingu dla mediów z ministrem obrony Ukrainy Ołeksijem Reznikowem, jego słowa przekazał portal Ukraińska Prawda.
Dania zacznie przed latem br. przekazywać Ukrainie czołgi Leopard-1 i w ciągu najbliższych sześciu miesięcy na Ukrainę może trafić prawie 100 tych pojazdów - powiedział w poniedziałek w Odessie p.o. ministra obrony Danii Troels Lund Poulsen.
Meagher powiedział, że sekretarz obrony Lloyd Austin został po raz pierwszy poinformowany o wycieku 6 kwietnia i zaczął natychmiast "zwoływać wyższych dowódców".
Jak podaje CNN, w weekend urzędnicy amerykańscy nawiązali współpracę z sojusznikami i partnerami, ponieważ "niektórzy z nich byli również zamieszani w wyciek dokumentów".
- Zespół Pentagonu pracuje również nad ustaleniem, czy wyciek materiałów niejawnych obejmuje sprawy legislacyjne Departamentu Obrony, sprawy publiczne, politykę, głównego radcę prawnego, wywiad i bezpieczeństwo oraz wspólne biura sztabowe - powiedział Meagher.
Na osobnej odprawie rzecznik bezpieczeństwa narodowego John Kirby powiedział, że prezydent USA Joe Biden został po raz pierwszy poinformowany o wycieku w zeszłym tygodniu. Zapytany, czy wyciek został powstrzymany i czy jest ryzyko, że inne dokumenty nie zostały jeszcze ujawnione, Kirby odpowiedział "nie wiem".
- Pentagon wciąż pracuje nad ustaleniem skali wycieku informacji niejawnych, do którego doszło w ostatnich tygodniach - powiedział w poniedziałek Chris Meagher, asystent sekretarza obrony ds. publicznych.
CNN poinformowało, że niektóre z ujawnionych dokumentów zawierały informacje wywiadowcze związane z wojną w Ukrainie.
- Departament Obrony pracuje przez całą dobę, aby przyjrzeć się zakresowi i skali – powiedział Meagher. - Nadal badamy, jak to się stało. Podjęto działania mające na celu bliższe przyjrzenie się temu, w jaki sposób i komu rozpowszechniane są tego typu informacje. Wciąż też próbujemy ocenić, co może tam być - dodał.
Zapewniła, że na kierunkach Marjinki, Łymanu i Awdijiwki "wrogowi nie udaje się osiągnąć celu". Komentując sytuację w rejonie Bachmutu, oświadczyła, że Rosjanie "bestialsko niszczą tam wszystko", w tym pojazdy wyjeżdżające z miasta. Malar podkreśliła, że ludzie "starają się opuścić" Bachmut.
- Wschód nadal stanowi epicentrum działań bojowych. (...) Trwa jednocześnie natarcie na czterech kierunkach: Marjinki, Łymanu, Awdijiwki i Bachmutu. Trzeba powiedzieć, że zacięte walki trwają praktycznie wszędzie, szczególnie - w Marjince i Awdijiwce - powiedziała Malar.
Wojska rosyjskie prowadzą w Donbasie natarcie jednocześnie na czterech kierunkach: Bachmutu, Marjinki, Awdijiwki i Łymanu, wszędzie trwają zacięte walki - oświadczyła w poniedziałek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar. Zapewniła, że wróg nie osiąga celu.
Jak przypomina „Bild”, rosyjska propaganda trafia w Niemczech na wyjątkowo podatny grunt z kilku powodów: są to „historycznie przyjazne stosunki między Niemcami i Rosją, dziedzictwo socjalistycznej dyktatury NRD, także duża liczba rosyjskojęzycznych mieszkańców Republiki Federalnej Niemiec”.
Eksperci są zaniepokojeni faktem, że propaganda Władimira Putina i Kremla jest szczególnie dobrze przyjmowana przez Niemców – analizuje w poniedziałek portal dziennika „Bild”, zaznaczając, że Rosja od lat usiłuje wpływać na opinie społeczne na świecie, aby legitymizować swoje zbrodnie, takie jak wojna przeciwko Ukrainie i niejasne układy (m.in. gazociąg Nord Stream).
Wcześniej Daniłow, komentując publikacje mediów o możliwym terminie i kierunku kontrofensywy ukraińskiej, zapewniał, że szczegóły operacji zna zaledwie kilka osób.
W ostatnich tygodniach w mediach ukraińskich i zachodnich, a także opracowaniach analitycznych pojawiają się różne przypuszczenia dotyczące terminu i kierunku wiosennej kontrofensywy Kijowa przeciwko rosyjskim wojskom. Spekuluje się, że atak może nastąpić w obwodzie zaporoskim, chersońskim lub ługańskim. Władze Ukrainy podkreślają, że niezbędnym warunkiem tej operacji jest zgromadzenie odpowiedniej liczby żołnierzy i ich wyszkolenie oraz przygotowanie do użytku uzbrojenia przekazywanego przez zachodnich sojuszników.
Ukraina nie czeka na "magiczne daty" w sprawie kontrofensywy przeciwko wojskom rosyjskim, a "działa spokojnie" i "konsekwentnie niszczy" okupantów - oświadczył w poniedziałek sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Ołeksij Daniłow.
Istnienie "megarowu" potwierdził przedstawiciel Zbrojnych Sił Ukrainy, który tłumaczył to "wielkim strachem okupantów przed kontrofensywą Sił Zbrojnych".
Skrajne punkty rosyjskiego obszaru umocnionego na zachodzie, ujawnione dzięki zdjęciom z satelity Sentinel-2, znajdują się na obrzeżach wsi Semeniwka - około dziewięciu kilometrów od centrum Melitopola, które okupacyjny rząd Federacji Rosyjskiej w regionie wyznaczył na swoją stolicę.
Na wschodzie skrajny punkt umocnień wzniesionych przez wojska rosyjskie znajduje się w polu za wsią Maryniwka.
Analiza danych satelitarnych wskazuje, że budowa tej linii obrony rozpoczęła się na początku września 2022 roku.
Okupanci rozpoczęli kopanie rowu jednocześnie z dwóch kierunków, a 18 października "megarów" był gotowy. Jego długość sięga 70 kilometrów.
Centrum Dochodzeń Dziennikarskich stwierdziło na zdjęciach satelitarnych Sentinel-2, że jedna z linii obrony Rosjan na okupowanym terytorium obwodu zaporoskiego ciągnie się nieprzerwanie na odcinku ponad 70 km.
Stały Przedstawiciel RP przy ONZ Krzysztof Szczerski wezwał Rosję na forum Rady Bezpieczeństwa, by oddała wrak prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem oraz zaapelował, by w pełni współpracowała z polskim śledztwem. Dodał też, że Polska pomoc Ukrainie motywowana jest m.in. pamięcią o zbrodni katyńskiej.
"Wojna o pułk trwa. O wpływie walk na ludność ukraińską nie dowiecie się z rosyjskich środków masowego przekazu – nie ma też relacji z oskarżeniami o zbrodnie wojenne" - podkreśla BBC.
331. pułk został oskarżony o zabicie setek ukraińskich żołnierzy podczas walk w 2014 roku. "Dla wielu Ukraińców ostatnie rosyjskie straty są po prostu dowodem na to, że dostają to, na co zasłużyli" - czytamy.
Jak podkreśla BBC, na cmentarzu kostromskim znajduje się wiele świadectw o cenie niepowodzenia inwazji.
Jak czytamy w materiale, "pochowana jest tam również reputacja pułku 'najlepszego z najlepszych' – i jego marzenia o łatwym zwycięstwie".
BBC skupiła się własnie na tym pułku, ponieważ to oni w lutym 2022 roku przeprowadzali szturm na Izium czy Kijów. Potem grupa pojawiła się w okolicach Chersonia, a następnie wycofano ją do Donbasu. Z liczącego 1000-1200 żołnierzy pułku, obecnie na froncie przebywa zaledwie od 300 do 400 żołnierzy.
W kilku rosyjskich miastach garnizonowych żony i matki publikują swoje zdjęcia w wojskowych mundurach. Matka poległego spadochroniarza z 331 pułku ze łzami w oczach wspomina "Wielką Ojczyznę" i dodaje: Mam nadzieję, że o naszych chłopcach będą pisać.
Rzeczywista liczba ofiar śmiertelnych 331. pułku jest prawdopodobnie znacznie wyższa. Dane podane przez BBC, opierają się na ogólnodostępnych informacjach pochodzących głównie z sieci społecznościowych.
"Biorąc pod uwagę ciężko rannych lub wziętych do niewoli, można przypuszczać, że wojna w Ukrainie kosztowała pułk życie kilkuset żołnierzy" - podaje BBC. Stacja publikuje zdjęcia grobów kilku z nich.
"Reputacja najlepszego pułku rosyjskich spadochroniarzy została pochowana" - pisze rosyjski oddział BBC.
Kostroma jest jednym z miejsc, w których widoczne są skutki wojny w Ukrainie dla Rosji. To z tego miasta wywodzi się słynny pułk, który stanął na czele głównych bitew podczas inwazji Kremla na sąsiednie państwo.
BBC Newsnight krótko po rosyjskiej inwazji na Ukrainę rozpoczęło śledztwo w sprawie 331. pułku Spadochronowego Gwardii, często określanego jako Kostromski Pułk Spadochronowy. "Ten przykład pokazuje cenę, jaką Rosja płaci za inwazję" - pisze BBC. Zginęło już 94 "elitarnych" spadochroniarzy.
"Udało nam się przeprowadzić kolejną dużą wymianę jeńców. Do domu wraca 100 naszych ludzi - są to żołnierze, marynarze, straż graniczna, gwardia narodowa" - napisał Jermak na Telegramie.
Wśród uwolnionych Ukraińców są m.in. obrońcy Mariupola, Azowstalu i Hostomela. Niektórzy są poważnie ranne i chorzy. "Zrobimy wszystko, co konieczne, aby każdy z nich otrzymał wszelką niezbędną pomoc" - zapewnił Jermak.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski