Szef CKE: nikt nie zostanie skrzywdzony pochopnie
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej podkreślił w "Sygnałach Dnia", że czwartkowe zatrzymanie dyrektorki warszawskiego gimnazjum odpowiedzialnej za przeciek egzaminacyjny było precedensem. - Jesteśmy bardzo tym poruszeni, bo zawiodło ogniwo, na które uczniowie powinni liczyć najbardziej - wyraził ubolewanie profesor Krzysztof Konarzewski. Zapewnił, że nikt nie zostanie skrzywdzony w tej sprawie pochopnie.
Krzysztof Konarzewski dodał, że od wyników postępowania prokuratorskiego będzie zależało, czy nie trzeba będzie unieważnić egzaminów także w innych gimnazjach. - Będziemy domagać się stuprocentowych dowodów, że ktoś miał test przed egzaminem. To jest jedyna podstawa, żeby unieważnić egzamin - zapewnił.
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej stwierdził w "Sygnałach Dnia", że po wycieku testów gimnazjalnych trzeba będzie zabezpieczyć egzamin gimnazjalny tak, jak maturalny. Krzysztof Konarzewski wyjaśnił, że do liceów testy przychodzą na kilka godzin przed egzaminem, a do gimnazjów - na 24 godziny wcześniej. Egzaminy zewnętrzne są jednak znacznie bardziej kosztowne - podkreślił.
Profesor Konarzewski podkreślił, że na siedem tysięcy szkół doszło do przecieku w jednej i policja zlokalizowała przeciek. - Zdaje się, że to początek końca sprawy - wyraził nadzieję profesor Konarzewski. Wyjaśnił, że nie wiadomo jeszcze, czy testy z warszawskiego gimnazjum nie dotarły do innych szkół. Ustalają to policja i prokuratura.
W czwartek funkcjonariusze zatrzymali trzy osoby: dyrektorkę warszawskiego gimnazjum, sprzątaczkę, i 18-latka. Po przesłuchaniu chłopak został wypuszczony do domu. W opinii rzecznika prasowego prokuratury, Mateusza Martyniuka w jego przypadku nie było podstaw, aby postawić mu zarzuty. Rzecznik poinformował również, że prokurator przesłucha w piątek zatrzymane dwie kobiety.