Szef CKE: nikt nie zostanie skrzywdzony pochopnie
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej podkreślił w "Sygnałach Dnia", że czwartkowe zatrzymanie dyrektorki warszawskiego gimnazjum odpowiedzialnej za przeciek egzaminacyjny było precedensem. - Jesteśmy bardzo tym poruszeni, bo zawiodło ogniwo, na które uczniowie powinni liczyć najbardziej - wyraził ubolewanie profesor Krzysztof Konarzewski. Zapewnił, że nikt nie zostanie skrzywdzony w tej sprawie pochopnie.
24.04.2009 | aktual.: 24.04.2009 09:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Krzysztof Konarzewski dodał, że od wyników postępowania prokuratorskiego będzie zależało, czy nie trzeba będzie unieważnić egzaminów także w innych gimnazjach. - Będziemy domagać się stuprocentowych dowodów, że ktoś miał test przed egzaminem. To jest jedyna podstawa, żeby unieważnić egzamin - zapewnił.
Dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej stwierdził w "Sygnałach Dnia", że po wycieku testów gimnazjalnych trzeba będzie zabezpieczyć egzamin gimnazjalny tak, jak maturalny. Krzysztof Konarzewski wyjaśnił, że do liceów testy przychodzą na kilka godzin przed egzaminem, a do gimnazjów - na 24 godziny wcześniej. Egzaminy zewnętrzne są jednak znacznie bardziej kosztowne - podkreślił.
Profesor Konarzewski podkreślił, że na siedem tysięcy szkół doszło do przecieku w jednej i policja zlokalizowała przeciek. - Zdaje się, że to początek końca sprawy - wyraził nadzieję profesor Konarzewski. Wyjaśnił, że nie wiadomo jeszcze, czy testy z warszawskiego gimnazjum nie dotarły do innych szkół. Ustalają to policja i prokuratura.
W czwartek funkcjonariusze zatrzymali trzy osoby: dyrektorkę warszawskiego gimnazjum, sprzątaczkę, i 18-latka. Po przesłuchaniu chłopak został wypuszczony do domu. W opinii rzecznika prasowego prokuratury, Mateusza Martyniuka w jego przypadku nie było podstaw, aby postawić mu zarzuty. Rzecznik poinformował również, że prokurator przesłucha w piątek zatrzymane dwie kobiety.