Szef Centrum Informacyjnego Rządu dorabia w litewskiej spółce. "Polityczna synekura"

Tomasz Matynia, dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu, z wykształcenia politolog, zasiada w Radzie Nadzorczej litewskiej spółki Kauno Tiltai, która specjalizuje się w budowie dróg, mostów, lotnisk czy linii kolejowych – ujawnia Wirtualna Polska. Prawnicy podkreślają, że łączenie tych funkcji wymaga wyjaśnienia - gdyż co do zasady, ustawa antykorupcyjna tego zabrania. Wskazują jednak na wyjątek, który na to pozwala. CIR zapewnia, że Matynia ma "wymagane zgody" i robi to zgodnie z prawem. Eksperci oceniają, że w Radzie Nadzorczej spółki zasiada więcej ludzi związanych z premierem i dodają, że to "polityczna synekura".

Tomasz Matynia (fot. Wojciech Olkuśnik
Tomasz Matynia (fot. Wojciech Olkuśnik
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Michalski

Centrum Informacyjne Rządu, w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski, poinformowało, że dyrektor CIR posiada "zgodę Dyrektora Generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na dodatkowe zatrudnienie". Z kolei z odpowiedzi rzecznika prasowego rządu wynika, że Tomasz Matynia korzysta z wyjątku przewidzianego w ustawie antykorupcyjnej. Został wskazany do Rady Nadzorczej przez spółkę Skarbu Państwa.

Z nieoficjalnych informacji Wirtualnej Polski wynika, że dyrektor CIR, który z wykształcenia jest politologiem, dorabia do urzędniczej pensji co najmniej kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Sam zainteresowany nie odpowiedział na pytanie dotyczące wysokości zarobków, a Centrum Informacji Rządu podkreśla, że nie jest to "informacja publiczna".

Kauno Tiltai to litewska spółka zależna polskiej Grupy Trakcja, w której 18,6 proc. udziałów ma Agencja Rozwoju Przemysłu (spółka Skarbu Państwa). Kauno Tiltai przedstawia się jako największa spółka sektora budownictwa w krajach bałtyckich, która specjalizuje się w budowie dróg, mostów, tuneli, linii kolejowych, lotnisk, portów wodnych oraz instalacji infrastruktury użyteczności publicznej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ograniczenia z wyjątkiem

Żeby zrozumieć początkowe wątpliwości prawników, dotyczące dodatkowej pracy szefa CIR, kluczowe jest prześledzenie ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, która potocznie nazywana jest antykorupcyjną. To w niej wymienione są ograniczenia, które dotyczą m.in. pracowników urzędów państwowych, w tym członków korpusu służby cywilnej, zajmujących stanowiska kierownicze.

Według przepisów takie osoby nie mogą np. "być członkami zarządów, rad nadzorczych lub komisji rewizyjnych spółek prawa handlowego lub likwidatorami tych spółek". W ustawie jasno podkreślono, że "ilekroć jest mowa o spółce prawa handlowego - rozumie się przez to spółkę handlową, a także inną spółkę, do której stosuje się przepisy prawa handlowego, w tym spółkę według prawa obcego".

Jednocześnie ustawa przewiduje wyjątek. Zakaz zasiadania w organach spółek nie dotyczy osób, które zostały wskazane m.in. przez Skarb Państwa, inne państwowe osoby prawne, spółki z udziałem Skarbu Państwa czy jednostki samorządu terytorialnego.

Dr hab. nauk prawnych Jacek Zaleśny nie ma wątpliwości, że dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu podlega przepisom ustawy antykorupcyjnej, więc według ogólnych zasad nie może zasiadać w radzie nadzorczej spółki prawa handlowego, w tym prawa obcego, np. litewskiego. Wskazuje jednak na wspomniany wyjątek. - Nie jest wykluczone, że może mieć on zastosowanie w tym przypadku. Jednak sprawa jest szczególna, bo mówimy o pracy dla spółki zagranicznej dyrektora CIR, jednego z najbliższych współpracowników premiera. To jest istotna okoliczność z punktu widzenia ochrony interesów ekonomicznych państwa i zachowania informacji niejawnych, nad czym powinna czuwać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – mówi ekspert.

Podobnie na sprawę patrzy adwokat Piotr Walczak, specjalista z zakresu prawa gospodarczego w kancelarii Walczak&Wasielewska. - Należy pamiętać, że zakaz zajmowania stanowisk w organach spółek nie dotyczy niektórych osób, o ile zostały wskazane np. przez Skarb Państwa. W takich przypadkach można otrzymywać odrębne wynagrodzenie. Stąd też, jeżeli Tomasz Matynia został wyznaczony do reprezentowania jednej ze spółek Skarbu Państwa, to nie narusza ustawy o zakazie łączenia stanowisk – wyjaśnia.

"Posiadam wymagane zgody"

O łączenie funkcji przez Tomasza Matynię zapytaliśmy samego zainteresowanego, kierowane przez niego Centrum Informacji Rządu oraz rzecznika rządu. Tomasz Matynia przekazał nam, że jest na urlopie, posiada wymagane zgody, a praca w Radzie Nadzorczej "nie ma związku z pracą w CIR, ani na nią w żaden sposób nie wpływa".

CIR w mailu doprecyzowało, że Matynia "posiada zgodę na dodatkowe zatrudnienie wydaną przez Dyrektora Generalnego KPRM". A "dodatkowe zatrudnienie/zarobkowanie nie wpływa w tym przypadku na wykonywane obowiązki służbowe i nie jest z nimi w żaden sposób związane" – czytamy w przesłanym oświadczeniu. CIR nie odpowiedziało jednak na wszystkie nadesłane pytania m.in. o kompetencje Tomasza Matyni dotyczące zasiadania w Radzie Nadzorczej spółki, ani o wysokość wynagrodzenia. "Informujemy, że wnioskowana informacja w pozostałym zakresie nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej" - przekazano.

W wiadomości do rzecznika prasowego rządu zwróciliśmy się z prośbą o doprecyzowanie odpowiedzi, szczególnie w sprawie tego, czy łączenie funkcji jest zgodne z przepisami ustawy antykorupcyjnej. W odpowiedzi Piotr Müller przekazał, że Tomasz Matynia "zasiada w Radzie Nadzorczej jako przedstawiciel Agencji Rozwoju Przemysłu SA, która jest udziałowcem Grupy Trakcja i posiada prawo do wskazania członka Rady Nadzorczej Kauno Tiltai".

Minister podkreślił też, że wspomniana litewska spółka jest własnością Grupy Trakcja, a wskazania do Rady Nadzorczej dokonuje spółka Skarbu Państwa, czyli w tym przypadku Agencja Rozwoju Przemysłu. Takie wyjaśnienia oznaczają, że łączenie funkcji przez Tomasza Matynię jest możliwe zgonie z prawem, dzięki wyjątkowi opisanemu w ustawie. Eksperci zwracają jednak uwagę, że kontekst polityczny tej sprawy wciąż budzi zastrzeżenia dotyczące kwalifikacji czy możliwości zajmowania się tak różnymi obszarami tematycznymi.

- Nie wygląda to poważnie. Wydaje się, że obowiązki szefa Centrum Informacji Rządu są na tyle duże, że może nie wystarczyć czasu, by w takiej spółce podejmować dodatkowe zajęcia. Również ze względu na to, że mamy do czynienia z zupełnie inną specjalizacją, bo mówimy przecież o spółce, która specjalizuje się w budownictwie. Uwagę zwraca również to, że w Radzie Nadzorczej możemy znaleźć również inne osoby związane z władzą. Wydaje się, że jest to rodzaj politycznej synekury, legalnej, ale budzącej niesmak – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Izdebski, prawnik z fundacji Open Spending EU Coalition, który od lat zajmuje się jawnością życia publicznego.

Członkowie Radziwiłłowie

Według informacji zamieszczonych na stronie internetowej spółki Kauno Tiltai w Radzie Nadzorczej zasiada również m.in. Maciej Radziwiłł, który pełni funkcję honorowego członka. To przedsiębiorca, a prywatnie brat wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, byłego ministra zdrowia w rządzie PiS. Innym członkiem Rady Nadzorczej jest również Dominik Radziwiłł, były wiceminister finansów w latach 2009-2012, a prywatnie kuzyn Konstantego Radziwiłła.

W litewskojęzycznej wersji strony internetowej w składzie Radzie Nadzorczej pojawia się również Mariusz Chłopik, nieformalny doradca szefa rządu, jeden z bohaterów afery mailowej, a prywatnie, jak informowała "Gazeta Wyborcza", zięć Konstantego Radziwiłła. Nazwisko Chłopika nie pojawia się jednak już w angielskojęzycznej wersji strony internetowej spółki. Nasi informatorzy wskazują na możliwą rezygnację Chłopika w ostatnich tygodniach, ale podkreślają, że był związany z Radą Nadzorczą.

Członkiem Rady Nadzorczej jest również dr hab. Radosław Adam Sierpiński, prezes Agencji Badań Medycznych, wcześniej powołany na Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw rozwoju sektora biotechnologii i niezależności Polski w zakresie produktów krwiopochodnych. To 34-letni naukowiec, który pracę doktorską pisał pod kierunkiem Łukasza Szumowskiego. Szumowski po objęciu teki ministra zdrowia zatrudnił go w swoim gabinecie politycznym. Sierpiński w 2021 roku został również powołany do Rady Nadzorczej PZU SA na wniosek ministra aktywów państwowych.

Człowiek premiera, bohater "afery mailowej"

Tomasz Matynia jest doktorantem na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2015-2018 był dyrektorem gabinetu politycznego w Ministerstwie Zdrowia. Następnie został dyrektorem Centrum Informacyjnego Rządu i jednym z najbliższych współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego.

Kulisy jego pracy na zapleczu Kancelarii Premiera odsłoniła afera mailowa. Z publikowanych dotąd maili, których autentyczności rząd nie chce oceniać, mogliśmy wyczytać m.in., że Matynia miał naradzać się z premierem, jak skorzystać politycznie na pomyśle Platformy Obywatelskiej ws. prawa do aborcji. "Spadła nam dziś z nieba kwestia aborcji. To jest dla nas szansa na nowe pozycjonowanie Platformy bardziej na lewo i zrobienie miejsca dla nas" – miał napisać szef CIR.

Według ujawnionej korespondencji Matynia, wraz z nieformalnym doradcą premiera Mariuszem Chłopikiem oraz szefem KPRM mieli też wymieniać wiadomości na temat instrukcji dla TVP. W innym ujawnionym mailu szef CIR miał napisać do premiera "Spróbujmy chociaż raz na jeden weekend pokazać, że to państwo działa i nie przymyka oczu na wszystko". Wiadomość dotyczyła obostrzeń w związku z pandemią koronawirusa.

"Szefie, jeśli ma być ten efekt sprawności państwa w weryfikacji obostrzeń to musi być dziś po południu konfa Mariusza Kamińskiego, Mariusza Błaszczaka, Saczki [Krzysztofa Saczki, p.o. szefa sanepidu - red.], Chróstnego [Tomasza Chróstnego, prezesa UOKiK - red.], że od soboty cała Policja, wojsko, Sanepid, UOKiK będą kontrolować wszystko co się da w sprawie obostrzeń" – miał pisać szef CIR do szefa rządu.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (479)