Szczodry dar natury. Zabytkowy park z nowoczesnym rozmachem
Wyprawy do podwrocławskiego parku szybko się nie zapomni. Wizyta w tym miejscu cieszy każdego, niezależnie od wieku, pasji, temperamentu i ulubionej formy rekreacji. Trudno w to uwierzyć, ale na jednym obszarze znajdziemy tu cichą oazę do wypoczynku i kontaktu z naturą, fantastyczną infrastrukturę do szalonych zabaw i miejsce do odkrywania dolnośląskich historycznych tajemnic. Park Szczodre rzuca na kolana.
Miejscowość w gminie Długołęka, około 165 kilometrów na północny-wschód od Wrocławia, ma tyle darów dla każdego, kto ją odwiedzi, że jej nazwa Szczodre wydaje się adekwatna. Jak to bywa z dolnośląskimi obszarami, kryjącymi bez liku tajemnic, ma intrygującą przeszłość. Jej ślad znajdziemy w nieco opłakanym stanie, więc nie obejdzie się bez gorzkich refleksji. Najpierw więc najlepiej skupić się na parku, który kiedyś otaczał dwór, uważany za jedną z pereł Prus i zwany śląskim Windsorem.
On też długo czekał, aż ze smutnej powojennej hibernacji w formie pełnego chaszczy, zarośniętego zielonego zakątka przemieni się w przebojowe miejsce wypoczynkowe dla mieszkańców Wrocławia i okolicznych dolnośląskich miejscowości. Trudno będzie się powstrzymać - zwłaszcza, jeśli wyprawa będzie miała rodzinny charakter - przed zwiedzeniem wszystkich placów zabaw kompleksu, rekreacyjnych ścieżek, mostków, przed przymierzeniem się do wymyślnych plenerowych leżaków i bujaków.
Szczodre. Najnowocześniejszy zabytkowy park
W tej bajecznej przestrzeni, jaka powstała dzięki kilkuletnim pracom rewitalizacyjnym dofinansowaniu, między innymi z unijnych środków, można godzinami odkrywać nowe zakątki, spacerować po widokowych pomostach nad jeziorem, w którego kryształowej tafli obserwować można wiele gatunków ryb. I nie tylko obserwować, bo dla wędkarzy przygotowano wygodne pomosty nad wodą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przestrzeni jest tyle, że w strefie leśnej można spacerować godzinami, jeździć rowerem po wyznaczonych komfortowych trasach, delektować się naturą, słuchając głosów skrzydlatych mieszkańców, których gatunki - tak jak i ryb, płazów, gadów czy owadów - udaje się rozpoznać dzięki poglądowym tablicom.
Do dyspozycji jest ścieżka sportowa w formie pętli przebiegającej po terenie ścieżek parkowych. Można przechadzać się, biegać, uprawiać nordic walking. Na ścieżce przyrodniczej napotkać można ciekawe okazy dendrologiczne, skupiska flory i siedliska fauny. A w wiklinowej wiosce można bawić się w chowanego, szukając świetnych kryjówek w kosmicznych domkach.
Na ścieżce tematycznej kumaka, zaprojektowanej na placu zabaw dla dzieci młodszych, poznać można wyjątkowego mieszkańca obszaru - kumaka nizinnego Bombina Bombina.
Szczodre. Miejsce nieokiełzanej zabawy
Cała przestrzeń wabi i kusi, aby skorzystać po kolei z dzięsiątków instalacji, które powstały specjalnie po to, by - niezależnie od wieku - cieszyć się nimi, hasać, wymęczyć i poczuć szczęście kilkulatka. Można wspinać się po sznurowych drabinach, huśtać się na linach, kręcić na karuzeli, bawić w piasku, gotując wymyślne potrawy w piaskowej kuchni lub zostać kapitanem okrętu, który płynie w nieznane.
Poszukiwacze wrażeń mogą zabłądzić w kamiennym labiryncie. Trafić też można do gabinetu luster i śmiać się z deformujących optycznych igraszek. Na wielu przemyślnych instrumentach można godzinami wspólnie koncertować, a potem poskakać na trampolinach, wspiąć się na linową piramidę, skorzystać ze zjeżdżalni o różnych stopniach trudności lub powspominać się w małpim gaju.
ParkZwabi miłośników przejażdżek rowerowych, bo wokół Szczodrego jeździć można po wielokilometrowych, komfortowych ścieżkach. Jedna z tras, która doprowadzi cyklistów do "śląskiego Windsoru", ma 21 kilometrów i prowadzi od stacji w Długołęce do Borowej, gdzie zwiedzić można pała leśnymi drogami dostać się można c rodziny von Schwerin, stadninę koni, zabytkowe kościoły. Potem leśnymi drogami dojechać można do parku, a stamtąd dostać się znów do kolejowej stacji w Długołęce.
Zabawa i historia. Park w Szczodrem to dawna posiadłość władców Saksonii
Na koniec dotrzeć można do budzącej refleksje ścieżki historycznej. To komplet tablic, które są bolesną konfrontacją z rzeczywistością. Pokazują przeszłość zabytkowego założenia pałacowo- parkowego. Ekspozycja ulokowana jest wzdłuż głównego wejścia do dawnej rezydencji i prezentuje czasy jej świetności i historię.
To najsmutniejsze miejsce tego obszaru zieleni. Pokazuje wielką stratę, jedną z wielu na Dolnym Śląsku, gdzie multum przedwojennych zabytków zniknęło z powierzchni ziemi w klasycznym scenariuszu: podpalenie przez czerwonoarmistów, a potem powolny procesowi degeneracji, do której przyczyniła się komunistyczna władza i miejscowi rabusie.
Szczodre - pierwotnie Sybillenort, od imienia Sybilli, ukochanej siedemnastowiecznego księcia oleśnickiego Krystiana Urlyka - podzieliło ten los. Stworzone tu w XIX wieku przez ród władców Saksonii Wirtembergów miejsce, zwane "śląskim Windsorem", stworzonym na kształt rezydencji brytyjskich władców, zachwycało przybyszy.
Na nieszczęście zachowało się wiele fotografii, których widok zachwyca i boli. Nic bowiem nie wskazuje, że przydadzą się komukolwiek do rekonstrukcji. Sprawy zaszły za daleko. Nic nie zostało z olśniewających przepychem wnętrz, a niewiele z imponujących murów.
Można więc sobie pooglądać stare fotografie z salą myśliwską, pokoje z tapetami zdobionymi płatkami złota, wielką bibliotekę, salę z siedmioma żyrandolami oraz komnaty z kolekcjami obrazów, zegarów, porcelany miśnieńskiej, a nawet balową salę z listami na suficie, żartobliwie zwaną "salą łysych".
Teraz można już tylko podumać o czasach, gdy to zadziwiające miejsce przyciągało jak magnes. Ponoć rocznie odwiedzało Sybillenort nawet 70 tysięcy turystów, wśród nich byli tak znamienici goście jak August II Mocny, August III, czy car Rosji Mikołaj I. Życie tętniło w dworze i wokół niego - w parku oglądać można było przedstawienia wrocławskich teatrów, jeść, pić, tańczyć, bawić się.
W przypałacowej oranżerii rosły pomarańcze, cytryny i brzoskwinie. O zieleń parkową dbał nadworny ogrodnik Christian Weiss, z którego usług korzystała też Izabela Czartoryska.
Szczodry dar natury. Zabytkowy park z nowoczesnym rozmachem
Jednak gdy w 1932 roku zmarł, zdymisjonowany już wówczas, ostatni król Saksonii Fryderyk August III, a jego trumna odjechała w żałobną podróż na pogrzeb w Dreźnie, w pałacu już wiało pustką. Kryzys zmusił spadkobierców, głównie syna Fryderyka Krystiana, do wyprzedaży cennego wyposażenia rezydencji, między innymi miśnieńskiej porcelany, cennych precjozów, a nawet kasetonów i parkietów, na licytacjach.
Koniec był już bliski. Przecież kilka lat później majątek przejęło hitlerowskie wojsko, a czasie II wojny światowej urządzono w nim magazyny Wehrmachtu. Okoliczności nie są jasne - równie dobrze sprawcami wyniszczającego pożaru mogli być i Rosjanie, i uciekający Niemcy.
To, co zostało z budowli po wojnie, przejął Urząd Bezpieczeństwa. Powstał tu ośrodek wypoczynkowy dla funkcjonariuszy. Wykorzystano jednak tylko część obiektu w najlepszym stanie, reszta została rozebrana, a cenne materiały budowlane wysłano do odbudowywanej z ruin stolicy.
Lata transformacji nie dały drugiego życia pałacowi w Szczodrem. Został już tylko fragment teatru, który służy za obiekt mieszkalny i marne, porzucone szczątki wschodniego skrzydła w stylu neogotyku angielskiego z narożnymi ośmiobocznymi wieżami, a także brama zachodnia, pozbawiona dawniej wieńczących ją żeliwnych lwów, które ktoś wywiózł pod osłoną nocy w 1999 roku.
- Nie trzeba jednak tracić nadziei. Teren jest prywatny, a być może właściciel nie zrezygnował zupełnie z planów uratowania budowli. Może przyjdzie czas, że i tu, jak w parku, który przecież dziczał przez całe powojenne dekady, dokona się cudowna metamorfoza - mówi spacerująca po zrestaurowanym Mostku Królowej Karoli mieszkanka Długołęki..